Gdyby grał sam Damon to wyszło by nie dość, że taniej, to i lepiej. Znikły by głupie wątki szlachetnej NASA, która najbardziej martwi się tym, czy Damon nie ma do nich żalu, że go zostawili. Tak, to jest tego typu film. Poza tym członków NASA udaje jakaś wesoła zbieranina multikulti.
Obejrzałam z ciekawości jak sobie będzie tam radził, resztę musiałam przewijać. Ridley Scott kręci ostatnio największe szmiry w Hollywood.