Chociaż darzę dużym sentymentem Ridleya Scotta, nie ukrywam że każdy jego ostatni film okazał się w pewnym stopniu rozczarowaniem. Robin Hood, Prometeusz, Adwokat, czy Exodus- każdy z nich zapowiadał się jako megahit, ale spotkał się ze sporą falą krytyki, a część z nich szybko została zapomniana. Pewnie nie inaczej będzie i w tym przypadku.
Ja to mam coraz większe podejrzenie, że Ridley Scott zawsze był reżyserem słabym, bez pomysłu na swoje kino, a nakręcenie kilku arcydzieł zawdzięcza ludziom bardziej utalentowanym od siebie, którzy przy jego najlepszych filmach pracowali.
Peter Jackson podpadł mi "Hobbitem". :-) Absurdalny pomysł rozbicia małej książeczki dla dzieci na filmową trylogię, zmiany w stosunku do literackiego pierwowzoru i zachłyśnięcie się animacją komputerową.
No to najwyraźniej jestem ignorantem, bo uważam, że Scott w ostatnim ćwierćwieczu kręci kino przeciętne.
Kiedyś dziennikarz zapytał go na konferencji dlaczego kręci tak słabe filmy, to dostał odpowiedź "że nie są słabe". A jak zapytał go "a czyta pan w ogóle scenariusze do filmów, których jest pan reżyserem"(nawiazując do tego, że są one słabe), to Scott wstał i wyszedł z konferencji :D Sytuacja miała miejsce po "Prometeuszu"