Zdecydowanie wolę Grawitację, tam mogłem "poczuć" kosmos, strach, lęk bez tego amerykańskiego cyrku z nakręcaniem całego świata na losy kilku osób w kosmosie. Marsajninem trochę się rozczarowałem, po Grawitacji miałem apetyt na więcej niż oglądanie Matta uprawiąjącego ziemniaki na swoim gównie :). Dla mnie to dwa różne filmy.