Nie rozumiem tylu negatywnych komentarzy odnośnie tego filmu. Historia, może nieprawdopodobna, jest wciągająca i nie nudzi. Nie możemy zapominać, że jest to dokument a science fiction, co znaczy, że autorzy mogli wykroczyć poza pewne prawa naukowe.
Nie rozumiem też osób, które stawiają temu filmowi 1, 2 czy nawet 3. Mimo że nie treść może nie przypaść nam do gustu, to trzeba spojrzeć również na zdjęcia, muzykę czy same efekty specjalne (wszystkie z wymienionych są w "Marsjaninie" świetne).
Skoro to science fiction a nie samo fiction to autorzy nie powinni wykraczać poza prawa naukowe :)
Kurde. Myślałem, że nikt nie zauważy :)
Masz rację, ale z drugiej strony w tym "science" chodzi też o pokazanie rozwoju nauki a nie tylko na oddaniu jej prawdziwości. Chyba. Tak mi się przynajmniej wydaje
Gdyby nie wykraczali poza prawa naukowe, byłby to fabularyzowany naukowy dokument. Naukowa fikcja może opisywać odkrycia, prawa, zjawiska tylko potencjalne.
Nadto kategoria to tylko sposób katalogowania filmów, a nie wytyczne dla scenarzystów.
No ale co filozof wie o kategoriach.
No to w takim razie wychodzi na to, że ani Larry Niven ani Isaac Asimov and Lem nie pisali science fiction :P
Nie rozumiem? Wszyscy najwięksi pisarze science fiction wykraczali w ten czy inny sposób poza prawa nauki. Definicja która wyklucza ze science fiction np. Dicka albo Clarka jest najprawdopodobniej zbyt wąska.