ale odjęłam dwójeczkę, bo trochę mnie irytowało robienie z astronauty "cool" gościa z tymi wszystkimi "cool" odzywkami. Choć, z drugiej strony, może to miał być wyraz powolnego osuwania się w szaleństwo powodowane samotnością i stresem... W każdym bądź razie było to niepotrzebne, typowo amerykańskie zagranie - ich koleś nawet w kosmosie musi być chojrakiem, zwłaszcza w gadce.