Co to za moda na robienie filmow w tak gownianym stylu?? A my Polacy musimy oczywiscie ten gowniany styl kopiowac. Zastanawialem sie z jakich konkretnie amerykanskich filmow on pochodzi i znalazlem idealny przyklad w marsjaninie. Czujecie o co mi chodzi?? O ta luzacka formule, glupie zarty i te zalosne chichoty na sali kinowej oczywisce odpowiednio glosne zeby kazdy sie dowiedzial ze zrozumialas/es. Zero napiecia zero klimatu, rozwiazany problem goni kolejny przewidywany rozwiazany problem (jesli kumacie o co mi biega). Serio ridley scott to nakrecil??