Mógłby mi ktoś wyjaśnić, może jakiś fan gry, o co chodziło z tym kawałkiem planety
holowanym przez statek? Chodziło o jakieś minerały, czy tak transportowali całą
kolonię. Później zaczęli na niej ginąć ludzie czy po wzięciu na pokład artefaktu już
koloniści nie żyli? Np ten facet co przyleciał transportowcem na główny statek ze swoją
martwą żoną i przywlekł pasożyta startował z planety czyli z koloni czy z koloni
zawieszonej po statkiem?
No to po kolei, z planet-crackingiem chodziło wyłącznie o minerały(kolonia powstała w celach pozyskiwania surowców deficytowych już dla ludzkości, akcja rozgrywa się w XXVI wieku). Artefakt był swoistym "korkiem od butelki" powstrzymującym nekromorfy od rozprzestrzeniania. Wszystko zaczyna walić się po ruszeniu go z miejsca(on sam jednak oddziaływał na psychike ludzi w pewnym promieniu-czynił ich brutalnymi, chorymi psychicznie, sprawiał, że robotnicy mieli halucynacje-stąd przedstawione w filmie incydenty w kolonii). Ten gość ze zwłokami swojej żony startował z powierzchni planety(gruda wyrwana z globu miała służyć do pozyskiwania minerałów).