Do tej pory wydawało mi się, że już wszystko zostało wykorzystane. Myliłem się. Horror w designu westernu? Tego jeszcze nie widziałem! Obawiałem się, że bohaterowie, którymi byli bandyci przeniosą się zaraz w odległe czasy. Tak jednak się nie stało. Przed nami więc krótki opis i ocena filmu MARTWE PTAKI.
Film zaczyna się od napadu na bank. Ginie kilku żołnierzy i obsługa placówki. Bohaterowie uciekają. Gubią się w lesie, ale w końcu odnajdują swoją kryjówkę- a raczej opuszczony dom, o którym niegdyś słyszał przywódca szajki. Wypaśnią chacientę otacza pole uschłej kukurydzy- idąc przez nią nasi kowboje napotykają dziwnego stracha na ptactwo oraz załatwiają jak gdyby nigdy nic diabelną postać- dla uspokojenia wmówili sobie, że to tylko kot obdarty ze skóry.
Siedzą sobie w domku i popijają kakao, kiedy to za ich plecami eliminowane są kolejne postacie- ich kumple oczywiście. Klimat domu dzikiego zachodu bardzo ciekawie wygląda. W końcu trafiła nam się odskocznia od tych tradycyjnych scenografii.
Wśród gromadki złych ludzi jest jedna kobieta i czarnoskóry kowboj!
Pojawia się także wątek miłosny, ale sexu będzie jak na lek- zapewne zawiedli się ci młodsi, jak i ci o wiele starsi.
Chwilami jest strasznie, ale jednak widać, że oszczędzano dolarów. Potworki, czyli demony w przedziwnych (ale ciekawych) strojach to w ciągu 1,5 godzinnego filmu przerażają nas łącznie 2 minuty- a szkoda bo robiły wrażenie.
Suma sumarów wychodzi nam przejrzysta trója, ale nie szkolna. Ocena 3/10- ponownie niskie noty filmu, ale co zrobisz skoro nikt się nie stara by zasłużyć na przyzwoitą nagrodę.