I ich brak w kinematografii - coś czego nie mogą zrozumieć krótko obcięte różowowłose panie robiące jako luka w wypełnieniu standardów poprawności czyli za przedstawicieli LGBT i kobiet w ekipie produkcji filmu.
To nie jest atak na kobiety, to jest atak na to jak poprawność polityczna zniszczyła dużą część kina amerykańskiego, w pewnym momencie zamiast robić [w blockbusterach] cokolwiek naprawdę epickiego, zaczęto szukać ujścia dla złej energii feministek.
Co nagrać? Może pogromczynie duchów! Faceci tak kochają filmy o superbohaterach?! Zarzućmy ich kobiecymi superbohaterami, dajmy im Wakandę i to, jak biali są źli, a czarni dobrzy! Więcej kobiecych charakterów, zróbmy z białych płaczliwe pipki albo każdemu legendarnemu bohaterowi przypnijmy jakieś niekorzystne łatki, dobra, inaczej, wszystkich zabijmy! Damy im nowych superbohaterów, takich nietoksycznych. Może kapitan zmywający naczynia. Kobieta bohater wraca do swojego męża bohatera, który w czasie gdy ona walczyła ze złem, posprzątał mieszkanie i ugotował obiad, potem wysłuchał jej opowieści ani razu nie przerywając, poświęcił jej całą uwagę, a po kolacji zaczął zmywać i podzielił się swoimi opiniami, które są poprawne politycznie, nienacechowane płciowo i niewykluczające.
Do tego to zmierza, w sumie to już trochę takie jest, ten film bardziej przypomina jakąś pono karykaturę, nawet te stroje bohaterek wydają się jakby z lumpeksu, chemii między postaciami nie ma żadnej, nikomu nie chciało się nawet udawać, że ten film to taki po prostu film. Nie wiem, może scenarzyści też są z łapanki poprawności politycznej: jeden trans, jeden czarny, jeden arab, jeden azjata, jeden biały [ale musi dać zaświadczenie masektomii], kobieta, dwie osoby gender fluid, jedna nieheteronormatywna, a i mile widziane doświadczenie w pisaniu scenariuszy.
Ja też zmywam gary, nie mam zresztą wielkiego wyboru. I nie jest to dla mnie powód do wstydu. Wielu ludzi, którzy piszą o poprawności politycznej kompletnie olewa jeden niepodważalny fakt - kobiety, czarni, żółci, geje, transwestyci, kaleki, niepełnosprawni i inni są wśród nas. Ludzie nie potrafią tego zrozumieć. Poprawność polityczna jest właśnie dlatego, żeby im to uświadomić. Oczywiście niektórzy umrą wkurzeni. Jednak niektórzy w końcu to pojmą. Niestety ale ludziom trzeba walić obuchem w łeb, żeby coś zrozumieli. Bez tego nigdy nic się nie zmieni. I na koniec - jeśli naprawdę nie widzisz, że biali są źli, to otwórz oczy. Oczywiście czarni, żółci, śniadzi i inni też są źli.
Wypowiedziałeś się, żeby dać odpór moim jakże faszystowskim twierdzeniom, że jakoby nie ma wśród nas osób x, y i z. A najlepiej uchwycić drobny szczegół, którego sensu nie zrozumiałeś. Bohater zmywający naczynia to cliche, w każdym filmie taki jest, gdy główną postacią jest kobieta, np. nauczycielka zmagająca się w szkole z trudną młodzieżą. Wraca do domu, facet już zrobił kolację, odpoczywa, je, odstresowuje, on w tym czasie już zmywa. Jak pisałem, cliche, jak chcą pokazać silną postać kobiecą, muszą pokazać spolegliwego faceta, ideał. Nie ma nic złego w zmywaniu naczyń, ale ja akurat używam zmywarki.
Nie zrozumiałeś wypowiedzi, uważasz, że to jakiś atak na mniejszości, nic bardziej mylnego. Żółci i czarni są wśród nas? Wręcz przeciwnie, patrząc na proporcje, my jesteśmy wśród nich. Ile filmów z białymi bohaterami kręci się w Chinach czy w Indiach? To tak dla równowagi, byś zrozumiał. Nie chodzi mi o to, że filmy nie powinny nam pokazywać ludzi o innych zachowaniach czy wyglądzie, ale zwyczajnie, zrobiono z tego standard, powtórzę,- standard. Ponieważ ludzie, którzy właśnie są od pilnowania tych standardów, przekonali wielkie wytwórnie i inwestorów, że bez tych standardów film może być zbojkotowany, albo nie dostanie Oscara [lub li samej nominacji], to film zamiast skupić się na bezlitosnym wykorzystaniu każdej sekundy, klatki, by wydobyć pełnie głębi scenariusza, ma nie tylko w obsadzie, ale i w ekipie tworzącej same standardy. Standardy stały się już tak nudne, że nikt już nie chce ich oglądać. Teraz rozumiesz? Dlatego kino świeci pustkami, bo to kolejny taki atak, po pogromczyniach duchów, po Ocean's 8 i wszystkich kolejnych. Film, nie tworzony z potrzeby serca, z wielkiego pomysłu, ochoty, ale dla standardu.
Przyznaj się, byłeś w kinie? Czy uznałeś, że no dobra, to już jest za głupie. Kto chce oglądać film, będący fabularnie gorszy od swojej [zapewne stworzonej] pseudo-parodii. Żebym jeszcze się mylił, żeby film był gorąco przyjęty, żeby słupki oglądalności wybiły, ale jest nawet gorzej niż to opisuje. To jest dramat dla studia.
P.S przypomina mi to te feministki żądające by piłkarki zarabiały tyle samo co piłkarze, dziennikarz pyta feministki, by wymieniła jakąś jedną żeńską drużynę. Cisza. Jedną piłkarkę. Cisza. Kto jest mistrzem świata kobiet w piłce. Cisza. Na jakim meczu żeńskiej piłki nożnej była. Cisza.
Oni tworzą nam takie filmy i sami ich pewnie też nie chcą oglądać. Największe wymoczki i szczeżuje od poprawności politycznej odpalają w nocy Brudnego Harrego i się relaksują przy prawdziwym kinie, ale nikomu się nie przyznają.
Jakoś mnie to nie przekonuje. W pewnym sensie masz rację. Mnie denerwuje dawanie wszędzie wątków LGBT, które nie pasują do filmów. A raczej skupianie się na samych takich wątkach zamiast innych elementów fabuły. Skręca mnie na widok faceta ubranego w kieckę, wymalowanego jak klaun, a nieraz ubranego jak jakiś egzotyczny dziwoląg. To moje odczucia, do których pewnie nie powinienem się przyznawać. Jednak nie powodują one ataków personalnych z mojej strony w kierunku takich osób, nie zamierzam zamykać ich z dala od siebie, nie hejtuję takich osób w internecie, nie życzę im śmierci. Niestety za wiele osób właśnie tak by takie osoby najchętniej potraktowały. Nie mówię oczywiście o Tobie, bo mimo mojej odpowiedzi pod poprzednią Twoją wypowiedzią, nie było tam nic z faszystowskich twierdzeń. Mój błąd, bo przyczepiłem się akurat do tego mycia naczyń.
Wracając do filmów, to jednak z pewnymi kwestiami bym polemizował. Jak pisałem nie przeszkadza mi w filmach opieranie się na kobiecych postaciach. Wystarczająco często filmy opierają się na innym standardzie, zastępowanym innym standardem, o którym piszesz. Standardem, o którym ja piszę, jest standard oparty na białym silnym facecie, bez którego żadna kobieta sobie nie poradzi, bo jest za słaba. Ludzie czepiają się obecnych scen, w których kobieta rozkłada silniejszych znacznie od siebie facetów. A we wcześniejszych filmach o facetach to niby co było? Jeden przysłowiowy Rambo (bo nie mam tu na myśli postaci z filmu) rozwala dziesiątki bandziorów, wystrzeliwuje miliony pocisków z broni, która może pomieścić kilka lub kilkanaście. Kalki i standardy są wszędzie. I akurat facet myjący gary, gdy kobieta ratuje świat to akurat najmniejszy problem. Problem jest wtedy, gdy główne bohaterki są na pierwszym planie, a z facetów robi się łajzy. Tu jednak dochodzi taka kwestia, że faceci to niestety nieraz są łajzami robiącymi za tło dla kobiety. Pół biedy, gdy jest to sprawa filmu, a nie jakiejś serii, np. marvelowskich filmów, gdzie z głównych postaci męskich, takich jak Thor, Dr Strange czy Nick Fury, którzy powinni być równorzędnymi partnerami dla super bohaterek zrobiło się bardziej fujary. I tu pewnie obaj się z tym zgodzimy. To mnie denerwuje w filmach, a nie sam fakt grania pierwszych skrzypiec przez kobiety. Tak samo występowanie czarnych czy żółtych postaci.
Wszystko powinno mieć swój umiar, na co niestety nie ma szans w naszym świecie, gdzie zawsze są dwie strony obrzucające się wyzwiskami, dzielącymi ludzi na lewaków i prawaków, nie patrząc na to, że to sztuczny podział, bo wynikający z nienawiści ludzi mających odmienne zdanie w różnych kwestiach.
Co do Chin czy Indii - jaki jest tam odsetek Europejczyków, żeby można było mówić o jakimś miksie kulturowym, który pozwoliłby na uwzględnianie w filmach różnych narodowości i kultur? Mnie nie bardzo dziwi brak takich rzeczy w ich filmach. Europa jest bardziej pomieszana. Nie mówię, że rasistami są tylko biali. Inne rasy wcale nie są lepsze.
Druga kwestia to równouprawnienie - kwestia piłkarek kompletnie nie oddaje problemu. Lepszym przykładem byłyby choćby siatkarki. A tak naprawdę lepszym przykładem są nie dziedziny sportowe, a stanowiska w firmach, gdzie kobiety na danym stanowisku i robiące to samo co mężczyźni, zarabiają mniej, nie dlatego, że robią coś gorzej, a tylko z powodu szowinizmu. Żyjemy w środowisku, gdzie nadal głównie kobiety rodzą dzieci (pomijam osoby trans), ale świat tak pędzi naprzód, że ciąża kobiety stanowi problem, który stanowi tragedię dla każdego szefa firmy, czy będzie nim facet czy kobieta. Bo niestety kobiety wobec innych kobiet są nieraz większymi sukami niż faceci. Miałem kiedyś szefową, która po urodzeniu dziecka szybko wróciła do pracy, a miała pretensje do pracownicy, która po swojej ciąży nie mogła tak szybko wrócić do pracy.