MASAKRA W CHICAGO to niezależny i taniutki film, który nie wiedzieć czemu znalazł się w kolekcji Kina Grozy. Nie dość, że obraz Michaela Feifera horrorem raczej nie jest to w dodatku jest beznadziejnie zrealizowany i jeszcze gorzej pomyślany.
Reżyser w nieudolny sposób usiłuje sportretować osobę prawdziwego mordercy i gwałciciela, ale z tego portretu zamiast wiarygodnej sylwetki głownego bohatera wychodzi mu karykatura.
Corin Nemec straszy głównie sztuczną charakteryzacją. Do oglądania jest tu jedynie znany choćby z CANDYMANA Tony Todd.

Złym pomysłem jest też pomieszanie narracji z którego zmamiast wyjść coś frapującego wychodzi jedynie śmiertelnie nudny filmowy bałagan.
Zero napięcia, zero emocji tak przedstawia się film MASAKRA W CHICAGO.
Nie polecam.