a szkoda... bo temat Zorro jest mi bliski z lat dzieciństwa. W zasadzie przy tego typu "dziełach" można zrobić albo wielkiego gniota, albo coś wielkiego! W końcu do wykorzystania jest postać Zorro!!! Tutaj mamy kino dalekiej klasy, 2 miliony beznadziejnych scen i miażdzący słaby szkieletowy scenariusz taniego kina akcji made by Hollywood (które bardzo cenie). Bardzo polecam, ja się bardzo dużo śmiałem i choćby dlatego uważam ten film za coś co warto zobaczyć;)