A podzielisz się źródłami sprzed roku, które potwierdzą oficjalny polski tytuł, skoro wyśmiewasz domyślnie używany (gdy brak polskiego) oficjalny tytuł międzynarodowy?
Dziecię Kochane, po prostu nie chce mi się w piątkowy wieczór pisać dysertacji, aby ignoranta oświecić. Masz własne paluszki, więc popukaj trochę w klawiaturę, to może Cię oświeci. Pamiętaj jednak, aby używać jedynie „międzynarodowego” języka ;)
Wklejenie jednego linka zabrałoby ci dużo mniej czasu i byłoby po dyskusji, ale widać ze wiele wymagam.
Link, do czego? Do opisu twórczości Bułhakowa? Do relacji językowej polsko-rosyjskiej? Do „międzynarodowej” słomy w butach chrzęszczącej tak głośno, że z defiladą pomylić można?
Do strony dystrybutora, który wydał ten film w Polsce. Bo to, że jest oparty na "Mistrzu i Małgorzacie", to nietrudno się domyślić. I na 99% na taki tytuł zdecyduje się wydawca (zostawiam ten 1% na wybryki typu "Wirujący seks" lub jakiś podtytuł). Ale póki takowego nie ma, to wyświetla się międzynarodowy + oryginalny, klasyczna zasada, która obowiązuje choćby na imdb. Nie wiem, co w tym dziwnego, a tym bardziej co ma do tego erudycja filmwebowiczów.
Chłopcze czy też Dziewczynko, Ty (zauważ wielką literę) dalej nic nie kumasz i wybacz, ale ja jestem pozbawiony jakichkolwiek zapędów dydaktycznych, a i pora zbyt późna dla stosownej edukacyji (!)
Nie żartuję, bo chętnie dowiem się, w jakim oficjalnym kanale dystrybucji można ten film obejrzeć w Polsce. Polski tytuł będzie tylko miłym dodatkiem :)
Rozumiem, że jesteś za tym, żeby każdy wymyślał na własną rękę tytuły filmów, które nie miały w Polsce dystrybucji. Czy książek, które jeszcze nie zostały przetłumaczone, też to dotyczy? I jako erudyta wiesz pewnie, że tytuł ksiązki Bułhakowa spolszczano także jako "Mistrz i Margarita". Słusznie?
Zanim zwyzywasz ludzi od kotków i we wszelki możliwy sposób udasz starszego i bardziej oświeconego niż ustawa przewiduje osobnika, zapoznaj się z oryginalnym (nie zangielszczonym) tytułem i nie p***ol głupot w internecie, bo wypadasz żałośnie blado.
Największy problem tkwi w tym, że Ty jak większość „aktywistów” na sieciowych forciach, posiadła kiedyś umiejętność „rozpoznawania literek”, natomiast nigdy nie opanowała „sztuki czytania”.Jak to miło być obdarzonym „szlachetnymi” słowy, przez „Dżentelmena”/„Damę”, który/a swą „ogładę” i „wyszukaną” pisownię ubogacaną hieroglifami, a także ekspercką wiedzę historyczną, odziedziczył/a wraz z genami po potomkach „zacnego” brata Sema i Jafeta.