Szok, że teraz wschodnia produkcja zrobiła taki film! Wspaniałe to było i wizualnie i w zgodzie z powieścią, i w całej otoczce tej historii. Nie spodziewałam się takiej uczty. Jakoś ta przedstawiona w filmie moskiewska rzeczywistość, z całym tym komunistycznym zaczadzeniem, mocno pomogła zrozumieć wiele aspektów książki. A ten koniec Mistrza... przejmujące. A przy okazji przypomnienie, że opowieść z Judei sprzed 2 tysięcy lat ma wciąż niesamowity, ponadczasowy i uniwersalny wymiar.