Piekna muzyka, piekna Olszanska, piekne kostiumy. To byloby na tyle. Film zaledwie inspirowany historią, a Alix zbiera cięgi. Z historii wiadomo, ze rozumem ona nie grzeszyła, ale bezsprzeczne jest to, ze Mikolaj i Alicja byli w sobie bardzo zakochani. Matylda dostala sowite wynagrodzenie za dyskrecję, a sam Mikołaj mimo iz wspierał ją finansowo i oglądał ją w teatrze, nigdy wiecej z nia sie nie spotkał, co w dziennikach potwierdziła sama Krzesińska. Scenarzysta i reżyser zdecydowanie popłynęli w swoich fantazjach. Film męczy płaskimi postaciami. Rozterki Mikołaja są kompletnie niezrozumiałe. On nie chciał korony, nie z powodu Matyldy. On jej nie chciał, bo wiedział, ze sie nie nadaje, podobnie jak jego narzeczona nie nadawała sie na Carycę. No ale. Powstała kolejna laurka odwracająca uwage od jego nieudolnych rządów. Rosjanie Mikołaja gloryfikują, z powodu przerażającego końca jego życia. Dla Alix juz tyle pobłażliwosci nie ma.