Ale byłem młodszy i byłem ultrasem gier. Po latach obejrzałem to po prostu jako akcyjniak i nie jest wcale lepiej. Trudno mi sobie wyobrazić mniej szacunku i miłości do materiału źródłowego. Zaczynając od FATALNEGO castingu (ok Jack Lupino i Nicole Horne, przepraszam Was), kończąc na scenariuszu, który gdyby powstał w dzisiejszych czasach, podejrzewałbym o chatGPT. Oryginalna historia miała dużo dobrych lokacji, kilka zwrotów akcji i jakąś głębię (może amerykańską i generyczną ale jednak), to był idealny film żeby zrobić coś ciekawego i fanserwis jednocześnie. A wychodzi coż... Jim Bravura mówi wszystko - i nie, kolor skóry w tej postaci nie ma znaczenia, ale Ludacris? Błagam. Kopie tego filmu powinny być zakopane na pustyni zaraz obok E.T. na Atari.