Kilka lat temu, gdy obejrzałem "Adrenalinę", mój odbiór był pozytywny,gdyż zapoznany z opisem {zwariowany film akcji}, dostałem właśnie to. Tymczasem w przypadku tematycznego Mechanika... cóż, spodziewałem się {profesjonalnego kina z inteligentną fabułą}, która niestety skończyła się na numerze w basenie. Później (gruby cudzysłów) "scenarzysta" chyba zażył ten sam towar, co ten spasiony sekciarz, bo do połowy filmu skończyło mi się miejsce na kartce, na której wyliczałem elementy świadczące o ujemnym IQ głównego podmiotu tego zdania. Kombinacja epinefryny i adrenaliny? Okej, brakuje jedynie mieszanki aspiryny z kwasem acetylosalicylowym. Skok (prawie każdy) bez rękawiczek? Spoko, przecież w tym mieście nie mieszka ani jeden gliniarz. Strzelanina w centrum miasta w godzinach szczytu? Ofkors, przecież wykluczamy obecność jakichkolwiek świadków. Agencji potrzebny nowy pracownik? Proszę bardzo, znalazłem znakomitego kandydata: pijany diler, bzykający co się nawinie, na pierwszej akcji przecież nie zginie.
Jednym słowem - łoczer akcyjniak jakich pełno, tylko że zrobiony jakieś pięć do siedmiu lat za późno. Dla fanów gatunku lub między machem a drugim.