Czy nie uważacie, że lepsze zakończenie by bylo gdyby obaj zginęli? A tak znowu main bohater musial przeżyc. Ile razy to juz w filmach było
[Spoiler] Wtedy nie mogliby nakręcić sequela. I trzeciej części. I czwartej. Żałuję, że nie zakończyłem seansu na scenie na stacji. Albo jeszcze lepiej - na scenie w której ginie McKeena. To byłoby ciekawe zakończenie. Pozostałoby niedopowiedzenie czy postać grana przez Statmana żyje czy może przygotował się na ewentualność, że Steve dowie się kto jest zabójcą jego ojca i zapragnie zemsty.
7/10 bo spieprzyli mi zakończenie ;)
Nie, gdyż Statham nie umiera nigdy. Zresztą tu chodzi o realizm. Taki zabójca jak on miał się dać załatwić tak prostą sztuczką. Jezu, przecież lanie się tej benzyny nawet głuchy sprzedawca na stacji słyszał.
No właśnie, to jest problem z tym aktorem, jeszcze ani razu nie udało mi się zobaczyć jego śmierci - stąd ten niedosyt ;)
w Komorce wlasnie nie pamietam, albo zginal albo zostal aresztowany. Ale zginal napewno w: War, Rózowa Pantera (na samym poczatku) oraz Duchy Marsa
ja od początku myślałam, że Statham wyszkoli tak tego młodego, że później, kiedy tamten dowie się kto zabił jego ojca, jakimś ciekawym sposobem zabije z kolei Stathama... więc w sumie zakończenie mnie zaskoczyło, a myślałam, że nie będzie happy endu:D
Jaki happy end ?
Statham byl frajerem ktory sie dal porobic i zabil przyjaciela.
Happy end = statham ginie.
Spoiler:
Moim zdaniem Bishop powinien na stacji zginąć, a McKenna oddalić się w dźwięku muzyki na tle zachodzącego słońca. Oczywiście w tym pięknym samochodziku (cokolwiek to było ;). Zaraz jak okazało się, że Bishopa nie idzie zabić wyszło na jaw, że producenci liczyli na dobry zysk i sequel. niestety po efekcie jaki nam zafundowano chyba sequela nie mamy się co spodziewać.