Statham ma za przyjaciela-mentora Sutherlanda....jedynego.....potem planuje mu
ucieczke....i zabija z zimna krwia.
jaki sens? po co?
ciężej byłoby mu wejść do biura i go tam zabić bez świadków niż udawać przyjaciela, wyciągnąć go z opresji i zabić ;)
sęk w tym że to był jego prawdziwy kumpel; nikt nie zabija takiego za szmal; tylko debil-psychopata [Statham chyba jest taki zawsze]
masz rację, tylko popatrz, że wmówiono mu, że ten dziadek zabił tych 5 ludków w RPA.. stąd sądziłem, że kumpel go wydymał to go zabił ;)
zabił go, bo i tak wiedział, że jak nie on, to ktoś inny zrobi to na pewno i do tego narobi sobie sam niezłych kłopotów. Zresztą nawet dziadek powiedział, że cieszy się, że życie odbierze mu jego przyjaciel, a nie jakiś pierwszy lepszy.
tylko tego nizej, nie wszystkich!
burak to nie wyzwisko to okreslenie pochodzenie
największym burakiem to ty tu jesteś. No i wypadałoby przeprosić tych których obraziłeś
Nie "on", tylko raczej "ona" sądząc po nicku i fotce profilowej "mózgowcu" :P Film rzeczywiście najwyższych lotów nie jest, ale powody zabicia McKenny są jak najbardziej logiczne, przynajmniej dla kogoś kto może legitymować się wskaźnikiem IQ w okolicach średniej krajowej :P Ale czegóż wymagać od delikwenta, który nawet nie odróżnia płci forumowiczów filmweb'u :P
nie wiem do czego ty pijesz....chyba do lustra za duzo.
ja pije do tego NIZEJ, jak pisalem.
damian_filmweb zapewne ma fiucinę, nie cycki, co do ciebie nie wiem co masz w kroku.
ale we łbie masz siano.
hehe kolego. Po tym co napisales nie dziwi mnie, ze wystawiles 1... dalej nie moge przestac sie smiac.