Film, jak film. Widziałem już takich kilka. Ot, płatny cyngiel chce wyrównać rachunki z nieuczciwym zleceniodawcą. Od początku do końca przewidywalny ale nie nudny. Jason Statham dobrze czuje się w podobnych produkcjach. Ben Foster też ładnie wpasował się w rolę. Kilka ładnych kobiet, kilka dynamicznych scen... I jest OK. A raczej byłoby, gdyby nie rażące niedoróbki techniczne - wystarczy wspomnieć pojawiający się u góry ekranu od czasu do czasu mikrofon... Myślałem, że już to się nie zdarza w dzisiejszych czasach:)
Niestety, w sumie zaledwie przeciętnie.
Pozdrawiam.
Faktycznie film nie porywa i strasznie denerwujące są sceny, w których perfidnie widać mikrofon u góry ekranu, a było ich sporo. Nie wiem tylko o jakie inne niedoróbki chodzi? Bo nie dopatrzyłam się takich, być może przeoczyłam.