Do mnie dotarł w 100%. Jest przezabawny =)
Nie zgodzę się z opiniami że jest to gniot. Przeciwnie, uważam że faktycznie, jest to jedna z lepszych komedii. Może wydawać się ciężkawa, bo nie oszukujmy się, tytuł brzmi infantylnie w starciu z tematyką i gatunkiem. Nie mnie jednak otrzymujemy całkiem ciekawy efekt końcowy, hehe. Levy jako autor scenariusza trochę mnie zaskoczył, ale i tym chętniej sięgnąłem z ciekawości po ten tytuł i przyznam że no nie zawiódł mnie. Co do reżysera, Christophera Guesta, polecam komedię "Almost Heroes". Wracając do tematu, "Best in show" na pewno jest komedią inną niż te które obejrzałem dotychczas, ale ma swój klimat i na pewno do niej wrócę. Reasumując, film warto obejrzeć. Chociażby po to żeby samemu stwierdzić czy wart był tytułu jednego z najlepszych filmów USA roku 2000, przyznanego mu przez AmerykańskiInstytutFilmowy.
Mi także się podobał :) I wcale nie powiedziałabym, jak pisze wiele osób, że jest dla wielbicieli psów. Ja akurat na ten konkurs i pieseczki zwracałam najmniej uwagi ;) Bardziej interesowały mnie ciekawie pokazane typy osobowości; wywiady z poszczególnymi osobami - świetne, szczególnie, jeśli spojrzeć na to całościowo i wychwycić klimat filmu :)