Krótkometrażówka, w której reżyser przedstawia postać swego ojca. Ciężko powiedzieć dużo o tej produkcji. Napewno każdy odrazu zauważy doskonale dobrany podkład muzyczny ( co w późniejszych filmach tego Pana nie zmienia się). Niby nic specjalnego się nie dzieje, ale mimo to "Mein Papi" dziwnie widza wciąga... 6/10
Jakoś unikałem przez lata filmów krótkometrażowych Jorga Buttgereita, choć od dawna znam serię "Nekromantik" (1987 i 1991), "Der Todesking" (1989) i "Schramm" (1993), przy czym chyba najbardziej lubię nihilistycznego "Króla śmierci". "Mein Papi" to 'hołd' dla zmarłego ojca reżysera, jednakże Buttgereit informuje widzów także o śmierci matki na nowotwór w 1989 roku. Niemiec podobno nakręcił większość "Mein Papi" bez wiedzy swojego biologicznego i zniszczonego przez długotrwałą chorobę ojca (ukrytą kamerą), co też świadczy o tym, że relacje syna i ojca były dysfunkcyjne. Podkład muzyczny rzeczywiście zapada w pamięć.