"Dancer in the dark", "Antichrist" i wysoka ocena filmu przekonały mnie do seansu. Dzisiaj zdecydowałem obejrzeć film "Melancholia". Próbowałem doszukać się głębi, symboliki, muzyki czy pięknych zdjęć. Niestety, nie znalazłem nic co mogłoby przykuć moją uwagę. Film jako mieszanka dramatu i Sci-Fi wypada fatalnie. Wierne pieski Larsa szczekają na świetnie ukazaną dramaturgie wesela i o jak to Dunst nie pokazała.. EKSPRESJI. Pierwsza część filmu mdła, aktorstwo nie jest fenomenalne. Druga na tym samym poziomie. Wszystko utwierdza mnie w przekonaniu że Lars po prostu zrobił ludzi w .. , niestety. Znany ze swojej kontrowersyjności, wykorzystał to i teraz pewnie śmieje się czytając wywody na temat jego filmu. Gdyby Lars umieścił w internecie zdjęcia swoich odchodów, zapewne znaleźliby się ludzie zachwycający się ich konsystencją i barwą. Jestem przeciętnym człowiekiem, film jest dla mnie zbyt "dobry".
3/10
To moja prywatna opinia, nie chcę nikogo urazić czy wszczynać walki o prawdę. Zapraszam do konstruktywnej dyskusji.
Gdyby były jakieś argumenty to by mozna by dyskutować.
Ale powiedz mi, jak można ekspresyjnie zagrać depresje?
Tu sam Trier łądnie tłumaczy skąd ten biust (i kilka innych rzeczy):
http://www.melancholiathemovie.com/#_interview
A skąd tak wysoka ocena filmu u Ciebie? Intryguje mnie spojrzenie fanów na ten film.
"Próbowałem doszukać się głębi, symboliki, muzyki czy pięknych zdjęć." jak nie słyszałeś muzyki to chyba nie oglądałeś tego filmu w kinie, głębia jest względna, symbole gryzą w oczy i wwiercają się w mózg, nie dając spokoju (a przynajmniej ja tak mam), zdjęcia zastępują wizytę w muzeum. nie jestem żadnym fanem, po prostu pierwszy raz w życiu wychodząc z kina nie wiedziałem co powiedzieć, gdzie się znajduję i czy to, co właśnie zobaczyłem jest prawdziwe.
nie wiem czy Trier chciał zrobić "mieszankę dramatu i Sci-Fi", nie obchodzi mnie nazwa gatunku, w ogóle na gatunkach się znam i nie mam ochoty tego klasyfikować.
z pewnością nie czuję zrobiony przez Larsa w cokolwiek, raczej jestem wdzięczny jemu i Multikinu, że puścili u siebie taki film. ten film przede wszystkim odebrałem zmysłami, a ogromny ekran i głośniki umożliwiają delektowanie się nim w pełni. jeżeli chodzi o treść to nie chcę o niej rozmawiać, nie nadaję się do dyskutowania w Internecie za bardzo.
" zdjęcia zastępują wizytę w muzeum. nie jestem żadnym fanem, po prostu pierwszy raz w życiu wychodząc z kina nie wiedziałem co powiedzieć, gdzie się znajduję i czy to, co właśnie zobaczyłem jest prawdziwe"
Toś ty kolego mało filmów w życiu widział. A jak to bywa z pierwszą naiwną - padłeś ofiarą sprytnego oszusta. W celu obcowania z prawdziwą sztuką filmową, zastępującą wizytę w muzeum polecam "Rosyjską arkę" Sokurowa, "Śmierć w Wenecji" Viscontiego, "Kontrakt rysownika" Greeneway'a - zapewniam, że będziesz miał nad czym myśleć do końca dni swoich...
zgadza się, raczej niewiele widziałem; dzięki za polecenie tych paru filmów, z pewnością kiedyś obejrzę.
może i padłem ofiarą, no trudno, ale jestem bardzo z tego faktu szczęśliwy. to chyba dobrze, nie?
Jeśli zgwałcona ciężarna 15-latka jest szczęśliwa, to gwałciciel może spać spokojnie. I szykować się do następnego ataku wieczorową porą w parku... Tylko ja bym jednak tego nie nazwał udanym modelem seksualnym...
Witaj "niefanieLarsa". Muzyka oczywiście była dobra. Nie była zachwycająca i uniemożliwiała mi zaśnięcie, a to raczej względna wada. Prawdziwa muzyka to np. Ennio Morricone albo Michał Urbaniak.
Dla mnie jest to przede wszystkim wspaniałe studium własnie melancholi, depresji. A zarazem ludzi i ludzkiego życia. Na weselu widać większość ludzkich postaw. Jest to jeden z nielicznych filmów które w pełni oddają moje odczucią na temat świata, film pod którym mogę sie w pełni podpisać. Poza tym ta niezwykła symbolika, prawie w każdym nomen omen obrazie, w każdej sekwencji (chodzby ognie świętego Elma - na pierwszy rzut oka wydają się pustym ładnym obrazkiem ale gdy się lepiej zastanowić i przypomnieć co nie co z historii oraz literatury zmienia się ich postrzeganie). Oczywiscie można twierdzić, że zostałem zrobiony w balona i sam sobie ubzdurałem tą symbolike ale jestem pewien, że w tym filmie nic nie jest przypadkowe. I to kolejna rzecz za którą uwielbiam ten film, za wielopoziomowość.
Prócz tego zaskoczyło mnie to, że mimo tego iż zakonczenie bylo znane od poczatku do ostatniej klatki film może nie tyle trzymał w napieciu co angazował widza w 100%, oczywiscie jesli tylko potrafil i chciał się wczuć w postacie i historie.
Już nawet pomijam przepiekne zdjecia, pełne nastroju i gre aktorską oraz wspaniałą muzyke Wagnera (wybacz ale jednak Wagnera stawiam wyżej niż Ennio lub Urbaniaka).
To jest film który aby dobrze zrozumieć trzeba przeżyć a nie tylko obejrzeć i to jest dla mnie wspaniałe.
"Na weselu widać większość ludzkich postaw."
W co piątym filmie widać większość ludzkich postaw: "Łowca jeleni", "Wichry wojny", "Noce i dnie", "Ojciec chrzestny", "Dynastia", "Świat wg Kiepskich", "Szymon Majewski Show", "Opowiedz mi swoja historię" itd.
"Jest to jeden z nielicznych filmów które w pełni oddają moje odczucią na temat świata"
Polecam wizytę u specjalisty - jeśli film o dwóch wariatkach oddaje twoje odczucia, to wiedz, że coś się dzieje...
"wspaniałą muzyke Wagnera "
To akurat nie jest zasługa cwaniaczka Triera. To zasługa ...Wagnera.
Heh no jasne, ale w takim wypadku to o żadnym filmie nie można powiedzieć, że jest wspaniały bo już wcześniej jakiś film pokazywał, miłość, nienawiść, wojne, smutek itp.
Heh czyli jesli w Ojcu Chrzestnym odnajdziesz prawde o swiecie to powinnienes sie antychmiast oddac w rece policji?
Zasługą Triera jest wykorzystanie własnie tej muzyki, własnie w ten sposób. A rozumując twoim tokiem myslenia to, w sumie nie Ennio Morriccne powinien byc chwalony za muzyke tylko Ci którzy ją grają.
"w takim wypadku to o żadnym filmie nie można powiedzieć, że jest wspaniały bo już wcześniej jakiś film"
Dlatego dla mnie ocena, że film jest wspaniały, bo "widać na nim większość ludzkich postaw", to żadna ocena. To zwykły slogan, pusta konstrukcja logiczna, wata słowna bez pokrycia.
"Heh czyli jesli w Ojcu Chrzestnym odnajdziesz prawde o swiecie to powinnienes sie antychmiast oddac w rece policji?"
Jeśli się utożsamię z bezwzględnym mafiosem, mordującym ludzi - to zasługuję tylko na kajdanki, bo inaczej będę stanowić zagrożenie ładu społecznego i życia współobywateli...
"Zasługą Triera jest wykorzystanie własnie tej muzyki, własnie w ten sposób"
Wklejenie nagrania na ścieżkę dźwiękową nazywasz zasługą? Pies mojego sąsiada potrafi malować obrazy - to nawet coś więcej...
"A rozumując twoim tokiem myslenia to, w sumie nie Ennio Morriccne powinien byc chwalony za muzyke tylko Ci którzy ją grają"
Nie - idąc moim tokiem rozumowania za muzykę Morriconego chwalę Morriconego, bo to on ją skomponował, a nie drugi skrzypek w orkiestrze z Filadelfii, ani nie pan Leone czy pan Joffe. Natomiast idąc twoim tokiem rozumowania - za genialną muzykę Chopina trzeba chwalić Antczaka, a za wspaniałość "Requiem" Mozarta - Formana. To jest dopiero jazda!
Czyli jesli w jakimś filmie jest doskonale przedstawiona jakaś ludzka postawa to nie mozna za to cenić filmu bo według Ciebie to pusty slogan. W tym filmie jak w nie wielu innych Trierowi udało się przedstawić prawdziwego czlowieka człowieka.
Nie no ja sie utożsamiam z leżeniem całe dnie w łóżku i brakiem sił na żaden ruch. Utożsamiam się z filozofią która jest w tym filmie przedstawiona i z ogolnym przedstawieniem melancholii.
Tylko, że ten mafioso też jest człowiekiem i jesli ogladales te filmy wiesz, też dlaczego stał się takim człowiekiem jakim jest i dlaczego robił to co robił. Nie trzeba kims być by taką osobe rozumieć. Rezyser "Upadku" dlatego, ze przedstawia ludzka twarz Hitlera, sam jest Hitlerem?
I nigdzie nie napisałem, że to Trier stworzył wspaniala muzyke, ale w sposob doskonały ją wykorzystał. Według Ciebie to muzyka w filmie i jej wykorzystanie to tylko zasługa kompozytora a reżyser pewnie nawet nie wie jak, po co i w ktorych momentach się pojawia w filmie.
"Utożsamiam się z filozofią która jest w tym filmie przedstawiona i z ogolnym przedstawieniem melancholii"
Ogólne przesłanie "Melancholii": niech wszyscy zdechną, bo mnie jest źle. Piękna filozofia - prawie jak Breivik...
"Tylko, że ten mafioso też jest człowiekiem i jesli ogladales te filmy wiesz, też dlaczego stał się takim człowiekiem jakim jest i dlaczego robił to co robił. Nie trzeba kims być by taką osobe rozumieć"
Niestety, po obejrzeniu "Melancholii" nadal nie wiem, dlaczego główna bohaterka pierwszej części sfiksowała - ma pieniądze, fajnego chłopa, dobrą pracę, świetne relacje z innymi. A ona wszystko rozpieprza, bo ma melancholię. Dlaczego? Wracamy do początku - nie wiadomo, ma przecież pieniądze, rodzinę itd. A ona... - i tak w kółko.
"I nigdzie nie napisałem, że to Trier stworzył wspaniala muzyke, ale w sposob doskonały ją wykorzystał"
Napisałeś: "Już nawet pomijam przepiekne zdjecia, pełne nastroju i gre aktorską oraz wspaniałą muzykę Wagnera". Powtarzam - wspaniała muzyka Wagnera nie jest zasługą von Triera. Możesz jej posłuchać w operze, filharmonii, z płyt albo w sieci. Nie stanie się przez to mniej wspaniała. Więc to żadna zasługa von Triera... Jeśli reżyser kiczu filmowego czy pornosa użyje w filmie muzyki Beethovena, to będziesz uważał, że ona też jest brzydka i obrzydliwa?
Jesli własnie tak odbierasz ten film i jego 'filozofie' to nie mamy za bardzo o czym dyskutowac bo masz zupełnie inną wrazliwość. I raczej przez ten serwis nie bede wstanie jej zmienić albo wytłumaczyć jakim cudem ktoś kto według wiekszosci ma teoretycznie wszystko może być nieszczesliwy.
Co do Wagnera, tak uwielbiałem go nawet przed filmem. Ale zasługą Triera jest odpowiednie wykorzystanie jego muzyki jako srodek wyrazu w filmie. Nie wiem na ile mam sposobow to napisac bys zrozumiał.
"Jesli własnie tak odbierasz ten film i jego 'filozofie' to nie mamy za bardzo o czym dyskutowac bo masz zupełnie inną wrazliwość"
No więc wytłumacz człowiekowi z moją wrażliwością, na czym polega genialność tego filmu. Bo na razie wytłumaczyłeś tyle, że ten film ci sie podoba, bo ci się podoba. Sorry, ale dla mnie to za mało (może ludziom z inną wrażliwością to wystarczy...).
" nie bede wstanie jej zmienić albo wytłumaczyć jakim cudem ktoś kto według wiekszosci ma teoretycznie wszystko może być nieszczesliwy"
Tylko że porównując kicz Triera z "Ojcem chrzestnym" napisałeś, że oglądając film Coppoli wie się, dlaczego główny bohater stał się tym, kim się stał, i dlaczego robił to, co robił. W przypadku gniota duńskiego grafomana tego nie wiadomo, więc coś jest nie tak ze stawianiem w jednej płaszczyźnie tych filmów... Jak się to robi (pokazuje ludzi nieszczęśliwych i przyczyny ich nieszczęścia), to neonazistowski megaloman z krain y Breivików powinien się uczyć u Hanekego ("Pianistka", "Biała wstążka"). A na razie lepiej, żeby wziął na 21 urlop od robienia filmów. Może wrażliwość mu się zmieni i przejdzie melancholia.
"Ale zasługą Triera jest odpowiednie wykorzystanie jego muzyki jako srodek wyrazu w filmie"
Tłumaczę ci, że pies sąsiada maluje obrazy - i to jest działanie bardziej twórcze niż kopiuj-wklej z muzyką Wagnera do filmu Triera, Zanussiego czy Felliniego. Reżysera ocenia się za film, a nie za muzę...
''Ogólne (sic! -przyp. filmista ) przesłanie "Melancholii": niech wszyscy zdechną, bo mnie jest źle.''
Ogólny sens życia każdego człowieka : kopulacja i przedłużenie gatunku. można, tylko p o c o ?
albo ogólność, albo przesłanie. to, co Trier próbuje tutaj powiedzieć nie da się streścić w jednym, nawet naaajogólniejszym zdańku. Nawet przyjmując 1000 uproszczeń, generalizacji i uogólnień, nie możesz tak napisać, bo - zwróć uwagę - nie piszesz już wtedy o tym filmie, tylko używasz chwycik retoryczny bez desygnatu.
ergo: można upraszczać, ale warto dbać o to, by nasza generalizacja pomagała rozjaśnić obraz, a nie go całkowicie zatrzeć. To drugie ci się - niniejszym - doskonale udało.
''...neonazistowski megaloman z krain y Breivików powinien się uczyć u Hanekego ("Pianistka", "Biała wstążka"). A na razie lepiej, żeby wziął na 21 urlop od robienia filmów. Może wrażliwość mu się zmieni i przejdzie melancholia.''
bardzo serdecznie pozdrawiam za tę wypowiedź i polecam walerianę. jakoś tak spokojniej się zrobi.wszystkim.i piesek nawet zacznie relaksujące landszafty malować.
Gwarantuję ci, że Breivik jest człowiekiem, który zabił około sto osób, a Lars Trier jest reżyserem filmowym. No dobra, nie muszę tego gwarantować - to są fakty. Podczas tej samej konferencji, do której pijesz, Trier potępił Hitlera ( polecam ją obejrzeć, a nie czerpać info z brukowców/tvnu/rzepy/wyborczej/ mediów w ogóle. Albo, jak już jakąś informację usłyszysz, podzielić ją przez 5 i odjąć od niej 10). Nie mają nic wspólnego oprócz dokumentów ci dwaj panowie i może fascynacji architekturą Alberta Speera.
Pochodzę ja np. z krainy pingpongisty Lucjana Błaszczyka, ale nie umiem grać w pingponga. (czy jestem chory psychicznie? czy jestem kryptopingpongistą..?)
Zarzucasz interlokutorowi, że argumentuje '' tak, bo tak''. wiedz, że pisząc kicz, gniot robisz to samo.
powiedz, co się nie podoba, podyskutujmy. ( aha, jeżeli wyciągniesz koronny argument sceptyków - pseudo- artyzm,-filozofię i bógwiecojeszcze-psedo to powiedz, jak to rozumiesz). Pokrywasz to ( chcę wierzyć, że to wbrew woli) jedną z tych pustych figur retorycznych, pod którymi rozumie się wszystko... i nic.
Haneke tworzy zupełnie inne filmy, inspiruje się głównie psychoanalizą, a Trier w równym stopniu mitologią symboliką mistyczną, co psychoanalizą. Wedle tego Austriak tworzy dramaty psychologiczne par exellence, kto wie, czy nie należy zarezerwować dla niego jakiegoś specjalnego gatunku, Trier zaś zarzuca mitami, sztuką dawną i RÓWNIEŻ psychologią. ten film nie jest dramatem psychologicznym w tym sensie, snucie też jakichkolwiek stosunków lepszy - gorszy względem Hanekego jest nieuzasadnione.
Estetycznie to są absolutnie dwa światy, realizm u Hanekego, a u Triera. Nie widzisz tego? Wysmakowany, surowy realizm i realizm nieomal magiczny, malowanie kamerą, intuicjonalne i zmysłowe traktowanie przyrody nijak nie przystaje do amagicznego, raczej zobiektywizowanego jej wizerunku w Białej Wstążce czy w Pianistce. Trier siedzi w romantyzmie jako piewca jego bezkształtności,nieokreśloności, organicyzmu - Haneke jako próbujący jakoś - mówimy przecież o artyście, a największy artyzm nienawidzi systematyzacji - to chłodno systematyzować.
BTW umiesz oddzielić muzykę od reszty w filmie? gratuluję i pozdrawiam po raz drugi.
Umiesz wyobrazić sobie La Stradę bez jej muzyki (przykład świetny, bo ma tu muzyka ogromne znaczenie fabularne - > trąbka Gelsominy), wspomnianego Ojca Chrzestnego, 8 i pół, Casablancę, Nuovo Cinema Paradiso, Malenę ( generalnie Morricone) albo nawet głupie Szczęki czy (już nie tak głupie) Gwiezdne Wojny? W istocie filmu leży łączenie sztuk, ich integralna synteza, synkretyzm środków wyrazów, co spisał w swoich pismach Wagner ( idea Gesamtkunstwerk, radzę poczytać i dopiero potem zasiąść do Wagnera, Triera i całej reszty).Więcej - tym mierzy się wartość muzyki filmowej - czy można ja odseparować od reszty.
Nie słyszałeś też o charakterze muzyki ilustratywnej? Jak sądzisz, czemu zawdzięcza swoją przydawkę?
Muzyka filmowa, kochany, to muzyka filmowa.tylko tyle i aż tyle. rządzi się swoimi prawami i nawet jeżeli używamy klasycznej, to nabiera ona dzięki filmowi nowych znaczeń, kontekstów.zespala się z nim.oglądałeś może Walc z Bashirem? tytułowy walc to oczywiście coś niejednoznacznego, ale to 'coś' urzeczywistnia w filmie walc minutowy Szopena. Absolutnie nie wyobrażam sobie innej muzyki w tytułowym walcu, w najważniejszej scenie bodaj. Ta muzyka i ten film zasiadają ( kiepska metafora, sry, ale nic lepszego ...) w widzu razem, nie osobno. I nie wiem, czy to mój brak wyobraźni, czy twoje zacietrzewienie.
A już na pewno można mówić o jedności, syntezie i organicyzmie w kontekście reżysera jawnie czerpiącego z romantyzmu i podzielającego romantyczną fascynacją kulturami ludowymi i ich symbolami ( tutaj: kulturą nordycką).
Zbigniew Mikołejko w TOK FM już miesiąc temu dokładnie opisał tę mitologię, na której opiera się Trier. Wypisz-wymaluj Breivik (włącznie z ofiarą z dziecka).
a nie w polskim radiu? też go słuchałem.
U podstaw argumentacji Mikołejki jednak leży jego chrześcijaństwo, które nie znosi idei sztuki dla sztuki, a taki pogląd estetyczny reprezentuje von Trier. Mikołejko nie może zgadzać się z Trierem.
Poza tym - tak samo, jak ja nie jestem pewny swojej interpretacji filmu, tak samo pan prof.S.Jonalista nie może być swojej pewny, bo nie jest profesjonalistą. nie jest filmoznawcą, tylko filozofem. Do tego chrześcijańskim, co tylko - jak wspomniałem - utrudnić może odbiór.
Czy film jest ilustracją dla nazizmu? należy oddzielić nazizm od fascynacji kulturą nordycką.
Kultura nordycka, którą bezceremonialnie przejął nazizm, istniała i fascynowała na długo ( cholernie długo!) przed nazizmem.czy w związku z tym każdy jej wielbiciel może być utożsamiany z nazizmem czy jego wersją neo?Filmy propagandowe z leni riefenstahl robiły to lepiej. Jak myślisz, dlaczego Duńczyk nie robi takich filmów?
Bo jest artystą. Im wolno więcej, bo też ich dzieła to coś więcej niż manifesty polityczno - ideologiczne.
A Trier - powtarzam - na konferencji powiedział, że to były złe rzeczy, z których znany jest Hitler. Nie usłyszysz tak kategorycznej krytyki od (neo)nazisty.To, że rozumie Hitlera - na litość, nie powiedział, co w nim rozumie. Czy to, że wysyłał ludzi do gazu? przecież w tej samej wypowiedzi to potępił, więc nawet jeżeli to rozumie, to nie jest tego fanem. rozumie może np. chęć władzy, którą wykazuje się nawet sprzątaczka mówiąca do ucznia w szkole : podnieś ten papierek.
Popieram Cie i Twój pogląd. Jedynie dodałbym, że uznawanie mitologii nordyckiej za z gruntu złej i szkodliwej dla ludzi jest według mnie bardzo płytkie i niesprawiedliwe. I nie zgadzam się, że Trier tworzy sztuke dla sztuki, jego sztuka ma głebokie przesłanie z którym można się zgadzać lub nie ale ciezko je zanegować.
Co do sławetnej wypowiedzi o Hitlerze. To ja zarówno rozumiem Triera. Według mnie Trier miał na mysli, że rozumiał uczucia Hitlera który siedzi w bunkrze, "dzieło" jego życia legło w gruzach i czuł, że koniec jest bliski. I prawde mówiac też to rozumiem, co nie przeszkadza mi w pełni potępiać wszystkie czyny i poglady Hitlera.
wiesz, to faktycznie może być sporne, ale kierowałem się tutaj tym, jak Trier określał Melancholię:
piękny film o końcu świata. uważam, że nawet jeżeli treść jest tutaj obecna, to nie można oprzeć się wrażeniu, że jest to balansowanie na tej granicy między sztuką zaangażowaną w jakąkolwiek ideę, a brakiem wiążącej i przewodniej idei; że jest tu sam esencjonalny zachwyt nad pięknem. amoralność, hipnotyczna forma. blisko stąd do l'art pour l'art.
Film jest depresyjny, Trier ma zespól fobii i być może jest krok od targnięcia się na swoje życie lub urzeczywistnienia jakiejś śmiertelnej dolegliwości... :) czy to szkodliwe? na pewno dla niego. Być może co drugiej osobie w gorszej kondycji psychicznej zrobi sie gorzej po seansie. Jeśli masz depresję, nie bierz narkotyków i nie pij wódki.
"Niestety, po obejrzeniu "Melancholii" nadal nie wiem, dlaczego główna bohaterka pierwszej części sfiksowała - ma pieniądze, fajnego chłopa, dobrą pracę, świetne relacje z innymi. A ona wszystko rozpieprza, bo ma melancholię. Dlaczego? Wracamy do początku - nie wiadomo, ma przecież pieniądze, rodzinę itd. A ona... - i tak w kółko."
...ona na szczęście to rozpieprza bo czuje wielkie niedostosowanie. Bycie z tymi ludźmi, niezależnie od korzyści i usmiechów na twarzy jest dla niej oszustwem w który sama się wpędza. Bardzo ludzkie i aktualne.
tak...
być może ująłem to trochę inaczej, lecz myślę całkiem podobnie. ( bez tego freda i pędzenia w buraki, buehehehe).
co do unifikacji muzyki filmowej z filmem - arcydziełem muzyki filmowej utwór jest wtedy, gdy dobrze oddaje to, co widzimy. Takie jest arcydzieło, wreszcie takiej muzyki nie da się ot tak oddzielić od reszty form ekspresji.
btw jak myślisz, czy powszechna praktyka nadawania tytułów omawianej muzyce to taki pic na wodę?
marsz Imperatora do końca życia będzie dla mnie marszem imperatora autorstwa Williamsa, ale z filmu Lucasa.
ps. garść pytań, które wynikają z mojego komentarza do junkra:
jak nasz junkier odróżnia artyzm Felliniego od megalomaństwa Triera?
czy nie uważasz, że w związku z globalną homogenizacją życia/kultur życia ludzkie są w czasach późnego kapitalizmu dość podobne, praca/dom, praca/dom/tygodniowy urlop, praca/dom i czy przez to pokazanie wyłomu w tym codziennym cyklu jest rzeczą istotnie interesującą? ( no bo chyba sam cykl nie przedstawia sobą żadnej sensacji...)...
Czemu uważasz, że głównie dzięki przedstawieniu genezy mafiosów Leone w Once upon a time in America albo Coppola w il Padrino skonstruowali świetne filmy? ich świetność zasadza się przede wszystkim na czymś innym, gwarantuję. na sposobie tej ekspozycji mianowicie.
Morał: wątek jest tyle wart, ile jego motywacja. nie widzę braku motywacji w fabule Triera. I u Leone czy Coppoli też.
zapraszam do konstruktywnej dyskusji, panie Modrzew.
po junkrze kolej na ciebie :p
Moje wpisy zostały zablokowane z powodu mocnych słów, jakich w nich użyłem. OK, szanuję to i nie mam żalu. Takie są tu zasady. I tak kilka osób zdążyło przeczytać :) Zastanawia mnie inna kwestia : czy niejaki, za przeproszeniem, junkier, ma prawo porównywać na filmwebie reżysera Larsa von Triera z mordercą Andersem Breivikiem ? Czy to jest zgodne z regulaminem ?
Brawo, masz wiedzę. Widocznie jestem nieoczytanym i prostym człowiekiem który nie jest w stanie dostrzec kilku warstw filmu które kryją się za oprawą wizualną. Nie potrafię odczytać symboliki dzieł użytych w filmie Larsa, nie znam kultury nordyckiej, nie zapoznałem się też dokładnie z biografią reżysera. Więc nie dostrzegam przesłania Larsa. Dla mnie ten film w dniu dzisiejszym pozostaje słabą mieszanką kina sci-fi i dramatu. Możliwe że kiedyś do niego wrócę, kiedy zdobędę odpowiednią wiedzę. Filmisto, ty dostrzegasz w tym filmie być może to co Lars chciał przekazać. Być może rację mam ja, Lars zakpił z ludzi. Tego się nie dowiemy. Wiem że ty poparłeś swoje poglądy argumentami, w przeciwieństwie do innych sympatyków filmu których jedynym komentarzem było "Po wyjściu z kina nie wiedziałem co myśleć (tudzież zrobić)"
cała tajemnica - zastanowiłem się nad tym filmem, jestem przekonany, że wiele osób zrobiłoby to lepiej niż ja, ale ja po prostu nie szukam w kinie jedynie rozrywki. wiedzy nie posiadam, ale siedzę mocno w romantyzmie ostatnio i fajnie mi się złożyło, bo znam ( jako jedyną w tym stopniu) tę epokę dość dobrze. Ale jak jest w istocie z Melancholią, masz rację - nie dowiemy się.
i podoba mi się Twoje podejście - jeżeli nie umiem odczytać/nie widzę symboli w filmie, to dla mnie ich nie ma. Inne wnioski mogą wyjść po przeczytaniu interpretacji kogoś innego, tylko że to już nie będą moje wnioski, a po drugie - będą to symbole syntetyzowane 'sztucznie' , bo na drodze dyskusji, a nie poprzez oglądanie filmu. Takie symbole są w pewnym sensie niezależne w stosunku do filmu, a to niedopuszczalne. Ktoś widział, odczytał? jego zysk, ale nie mój. tak chyba trzeba postępować, żeby nie dopuszczać do chorej, bo z gruntu bezprzesłankowej apologii lub krytyki jakiegoś filmu.
Ciężko mi uwierzyć że dyskusja na stronie filmu Tiera toczy się bez "Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem".
Pozytywnie.
Rzadko piszę komentarze , bardzo nawet ale teraz nie mogłem się powstrzymac. Uważam ( moja opinia) że Lars jest genialnym reżyserem, chociaż nie wiem czy drugi raz będę w stanie oglądnąć Melacholie, za wrażliwy jestem i za bardzo wchodzę w świat filmowy. Czemu uważam go za geniusza? Ponieważ w tak przerażająco chłodny i bezosobowy pokazał koniec świata. Moim zdaniem każdy człowiek zdaje sobie sprawę z kruchości ziemi jako planety oraz siebie ale nie przyjmuje tego do wiadomości - instynkt samozachowawczy żeby nie zwariował ( lub skoczył z pierwszego lepszego mostu) tylko zajął się prokreacja i przedłużał gatunek , czysta biologia. Lars von Tier pozbawił nas na chwilę tego instynktu i pokazał przerażającą prawdę o człowieku i jego roli w tym świecie. Każdy kto choć trochę jest obeznany z historią naturalna wie że wielkich wymarć gatunków było przed człowiekiem kilka , zdarzają się cyklicznie co jakiś czas, różne są też tego przyczyny. Człowiek jest tylko chwilowym pasażerem na ziemi. Wyszedłem przerażony z kina, nie mogłem się przez dłuższy czas otrząsnąć z tego klimatu - to sprawia że reżyser odniósł sukces. Nikt jeszcze przed nim nie pokazał tematu katastroficznego z taką chłodną kalkulacją , z takim pokazaniem jednostki. Nie ma paniki na ulicach,nie ma szabrowników ,bohaterów i przestępców. Jest przerażająca świadomość że to jest koniec. Celowo nie opisuję środków za pomocą , których wprowadził mnie w ten stan, cudowna muzyka, wspaniałe kadry , aktorstwo, wszystko było tak dobrane , by osiągnąć cel: wprowadzić Melancholię na tor zbieżny ze mną. Pokłony dla reżysera.
Dla Ciebie film Avatar jest arcydziełem, czy to żart?
Edycja:
Zwracam uwagę na Avatar, ponieważ Twoja opinia to zlepek opinii innych użytkowników. Zresztą intryguje mnie Twoja ocena.
Może nie mówmy o Awatarze? Moja ocena była niestety niesprawiedliwa dla dziesiątek innych produkcji. Film zrobił na mnie ogromne wrażenie ale z ocena przesadziłem ;) Zostałem wmanewrowany przez Spielberga , zamydlił mi oczy jak konkwistadorzy kolorowymi szkiełkami przed Indianami ;). Niestety ze względu na brak czasu nie jestem zbyt aktywny na filmwebie, chociaż filmy to moja pasja - ale z Melancholią nie mogłem się powstrzymać , zbyt duże wrażenie na mnie zrobił. Zobaczymy jak będzie za rok, czy moja opina się nie zmieni, Awatarowi ocenę już zmieniłem.na realną ;). A moja opinia bynajmniej zlepkiem opinii nie jest, tylko ma kształt najbardziej oddający moim zdaniem moje odczucia.
Pisałeś, że m. in "Antychryst" wywołał Twoje zainteresowanie von Trierem. Ciekawi mnie to, ponieważ ja, jako jego wielbiciel byłem tym filmem rozczarowany, natomiast "Melancholia" wbiła mnie w fotel. "Melancholia" to moim zdaniem świetne przedstawienie różnorodnych portretów psychologicznych i wnikliwa analiza choroby, jaką jest depresja. Z kolei to, co Ty zarzucasz "Melancholii" ja widzę właśnie w "Antychryście". Mam wrażenie, że to tu Duńczyk chciał oszukać widzów serwując im makabryczne obrazki, pod którymi w gruncie rzeczy nie kryje się głębsza treść.
Hm głeboko się nie zgodze, że w Antychryscie są jedynie makabryczne obrazki. I choć to nie miejsce by dyskutować o tamtym filmie to jak dla mnie w najkrócej mówiąc to znakomity gnostycki film.
A tu jest chyba najlepsza interpretacja filmu: http://www.ofilmie.pl/analizy/antichrist/
A jak kogoś zainteresuje sama Gnoza to polecam pisma z biblioteki Nag Hammadii.