6,9 83 tys. ocen
6,9 10 1 82747
7,6 51 krytyków
Melancholia
powrót do forum filmu Melancholia

1. Sceny filmu są długie i nudne. Przykład? Scena z czekaniem 5 minut i sprawdzeniu czy planeta się zbliża. Tak sobie pomyślałem, że może twórca nam każe czekać te rzeczywiste 5 minut.
2. AD do 1. Czy ta scena była konieczna? Komiczne jest czekanie w tej scenie bo 100% widzów i tak wie jaki będzie efekt. Wszystko mamy podane na tacy już na początku filmu.
3. Charaktery postaci są banalne i nie ma powodu by uważać je za ambitne i przemyślane. Jedna która martwi się o swoje życie i dziecko a druga sceptyczka która nie widzi nadziei w niczym. (chora, zniechęcona i zrezygnowana) W zasadzie zderzają się tutaj 2 skrajne charaktery i tyle. Wszystko było by fajne gdyby nie przykryte otoczką niesamowitej nudy i przewidywalności.
4. Claire poszukująca Johna. Długa scena i przewidywalna do bólu. O tym, że strzeli samobója wiedziałem w momencie gdy nagle palnął się w obliczeniach. Potem może 10 minut film chce mi udowodnić, że się nie pomyliłem. No błaaaagam! Mogli by nieco więcej wymagać od widza.
5. Wiem, że taki film nie wymaga efektów specjalnych by przekazywać wartości. Ale sceny zwolnione są przydługie i niepotrzebne. To wygląda tak jakby koleś naoglądał się "Matrixa", wpadł w zachwyt i powiedział. "Chcę tego więcej do bólu!"
6. Muzyka w filmie to właściwie jeden loop powtarzający się na okrągło od początku i kończący się tak jakby się urywał. Cały czas to samo. Ten kawałek brzmi dziwnie znajomo ale jak na razie nie chce mi się dochodzić skąd on pochodzi. (nie chcę wprowadzać nikogo w błąd) w każdym razie głównie chodzi o to, że jest to bardzo ubogie.
7. Zachowanie Johna jest dla mnie zupełnie nieuzasadnione w filmie pod żadnym względem nie można mówić o jakiejś "ukrytości" znaczenia jego charakteru, pomylił się, jego więc no to koniec czas się zabić. No ale normalny człek pewnie by pozostał dla rodziny albo pomyślał. "Po co mam brać tabletki skoro jak palnie w nas planeta to nawet tego nie poczuję?". Nie ma w nim logiki więc nie można się doszukiwać po nim niczego poza symboliką. A to jest po prostu żałosne bo powinno się skrywać pod jakąś otoczką.
8. Czy twórca ma pojęcie o astronomii? Planeta "która chowała się za słońcem?" Nagle okazuje się, że ta "stojąca" planeta ma orbitę? Co ją więc nagle tak ruszyło w stronę ziemi? Jeśli stała za słońcem to albo nie mogła mieć orbity albo dawno powinna być spalona w słońcu. Bliżej by jej było zderzyć się ze słońcem aniżeli z ziemią przy jej masie.
9. Druk "tańca śmierci melancholii z ziemią?" Na rysunku widać wyraźnie że planeta zawróci. Skoro mamy scenę gdzie się oddala. A twórca pokazał nam początek filmu nie możemy się spodziewać niczego innego niż to, że planeta zawróci. Co czyni to, że następne sceny są po prostu bezcelowe bo ... Przewidywalne do bólu???
10. Dałem szansę temu filmowi po "antychryście" który okazał się bublem. Stwierdziłem, że skoro ten film tak stoi wysoko wg. was to dam mu jeszcze szansę. Jednak nie. To są filmy dla ludzi mało wymagających. Chciałbym tak wzdychać przy tym jak wy. Jednak dla mnie to wszystko jest zbyt jaskrawe. Ten film jest jak dziecko które zakrywa oczy i myśli, że nikt go nie widzi. 3/10. Dziękuję, do widzenia.

ocenił(a) film na 6
skt84

Niestety, muszę przyznać ci rację. Okropnie się wynudziłam przy oglądaniu, powtarzając w myślach tylko, by akcja rozgrywała się prędzej. Jeżeli chodzi o irytujące rzeczy w tym filmie to zapomniałeś dodać, że samo nagranie było beznadziejne! Nie rozumiem jak można będąc operatorem kamery tak nią wymachiwać. Może to zamierzony efekt (nie wiem jaki był tego cel), ale w moim odbiorze to było po prostu tragiczne. Czułam się jakbym oglądała jakieś amatorskie nagranie z rodzinnej biblioteki.

kokosoweniebo

Dla mnie pierwsza część była strasznie nudna(być może dlatego że nie przepadam za weselami) ale w drugiej części śledziłem film za ciekawością.

ocenił(a) film na 6
AdiGol

Ja niestety niekoniecznie, siostra Justine dramatyzowała cały czas, nie zaczęłam darzyć jej sympatią. Osobiście z większą uwagą oglądałam pierwszą część, bo chciałam dowiedzieć się jaki związek będą miały wydarzenia tam przedstawione z ostateczną katastrofą.

ocenił(a) film na 3
kokosoweniebo

Właśnie to jest ciekawe. Myślę, że to kolejna wada filmu. Nie można się utożsamiać z tymi postaciami. Są całkowicie sztuczne. Zazwyczaj główni bohaterowie jakoś przekonują nas do siebie, nawet jeśli ktoś jest kimś za kim nie przepadamy, możemy zrozumieć jego intencję. (w najlepszych filmach można to nawet dostrzec gdy aktor nic nie mówi.
Chyba najbardziej bliskie słowa "utożsamienie" jest dziecko. Podejrzewam, że to zasługa tego, iż twórca filmu nie próbował w nim ukryć jakiegoś "przesłania" w swoim mniemaniu. To zdecydowanie nie może podnieść oceny tego filmu.

ocenił(a) film na 5
kokosoweniebo

Akurat kamera z ręki to zabieg jak najbardziej uzasadniony. Nadaje to całemu filmowi "reporterskiej formy" czujemy się tam bardziej obecni. Dodaje ona również większego dramatyzmu, przy tak dużej ilości scen statycznych.

ocenił(a) film na 7
skt84

mnie najbardziej irytowała praca kamery. film czasami też przynudzał

skt84

Dla mnie to jeden z najlepszych , najbardziej intrygujących pod kątem fabuły , ciekawych filmów.

ocenił(a) film na 3
jakub_gola_filmweb

Jednak Twoje 10 nie jest uzasadnione w przeciwieństwie do mojego 3. Same ogólniki...

ocenił(a) film na 1
jakub_gola_filmweb

Spłoń w piekle! Przez takich jak ty obejrzałem ten film! Teraz chcę umrzeć. Przez większość filmu chciałem zjeść swoją głowę.

pegasass

Zajebista wypowiedz . Pozdro

skt84

pllllllz, wez sie naucz pisac

ocenił(a) film na 3
micsz

Ta uwaga byłaby dobra gdyby napisał ją ktoś kto potrafi pisać ;)

skt84

ha, ha

ocenił(a) film na 9
skt84

Zacznijmy może od początku. Najważniejsza sprawa tak, żeby nie było niedomówień - to, ze Melancholia uderzy w ziemię wiemy jeszcze przed wejściem na salę kinową pod którą wisi plakat z sarkastycznym napisem: "To będzie piękny koniec świata". Oczywiście zabieg nie jest bezcelowy. Von Trier budzi w nas emocje związane z globalnym kataklizmem na zasadzie: "I jak ? Nadal uważacie, że ten świat jest taki piękny, czy jesteśmy warci istnienia ?" Zresztą mamy wprowadzoną postać wszechwiedzącą - Justine, o dziwo nie pełni ona funkcji narratora jaką to zwykle funkcję winien pełnić tata, czyli John Hurt (a może to nadinterpretacja ?). W każdym razie, na pierwszą sekwencję końca spoglądamy z własnej perspektywy, dopiero po obu rozdziałach Von Trier weryfikuje nasze wartości których na weselu jest całkiem sporo (tak jakby ktoś myślał, ze wesele było "po nic"). Dziwi mnie fakt, że próbujesz oceniać film pod kątem zaskakujących zwrotów akcji. Melancholia jest analizą ludzkiej psychiki przedstawiona przez człowieka chorego na głęboką depresję
Te tzw. przez ciebie "zwolnione sceny" to nie pokaz efektów a zabieg stylistyczny, podejrzewam, że nawet nie wiesz co owe OBRAZY przedstawiały. Atak na Wagnera ? Ja mogę słuchać Trisitana i Izoldy w kółko i jeszcze raz, jestem zachwycony tym wyborem.... ale widzę, że dalsze zarzuty są równie nie uzasadnione dlatego na tym zaprzestanę - jeśli ktoś od Melancholii oczekiwał filmu naukowego to ma nierówno pod sufitem - całe moje starania w ....

ocenił(a) film na 3
Kolbe

"Zacznijmy może od początku. Najważniejsza sprawa tak, żeby nie było niedomówień - to, ze Melancholia uderzy w ziemię wiemy jeszcze przed wejściem na salę kinową" - To fakt i wiemy na początku filmu. I dlatego nie doczytując co napisałem potem nie zwróciłeś uwagi na to, że sceny z czekaniem są bezcelowe bo i tak wiadomo, że planeta zawróci. Nie czytałeś wszystkiego, zamiast początku filmu po prostu dałeś napis z plakatu. No co jest.

Do czego właściwie chcesz doczepić swoje wysublimowane zdania? Mam wrażenie, że nie odniosłeś się do niczego co napisałem, pewnie tego nie przeczytałeś nawet powyższych wypowiedzi. Chcesz słowem "psychika ludzka" obalić te 10 punktów nie odwołując się nawet do jednej sceny w filmie? Chcesz mi wmówić, że poprzez tą "psychikę" właśnie bohaterowie postępują w tym filmie tak a nie inaczej? Czy ty wiesz co napisałeś?

"W każdym razie, na pierwszą sekwencję końca spoglądamy z własnej perspektywy, dopiero po obu rozdziałach Von Trier weryfikuje nasze wartości których na weselu jest całkiem sporo (tak jakby ktoś myślał, ze wesele było "po nic"). " - Nie napisałem tego co masz w nawiasie. Teraz powiedz no kto i jakie wartości przedstawia na weselu. Jednak nie skupiaj się na banałach jak matka i ojciec. Skoro jest ich tam całkiem sporo na pewno znajdziesz coś co wybiega poza kiczowatość hollywoodzkich małżeństw przedstawianych w filmach. Przecież widzę, że film oglądałeś z uwagą i pewnie uważasz go za wybitny.

ocenił(a) film na 9
skt84

"sceny z czekaniem są bezcelowe bo i tak wiadomo, że planeta zawróci" - jeśli nie miałeś uczucia ogromnej ulg kiedy Melancholia "oddala się" to ja nie wiem, scena która daje nie wyobrażalną nadzieję a jednak..

"Do czego właściwie chcesz doczepić swoje wysublimowane zdania?" - no to teraz już wiesz też, skąd pojawił się mój ost. akapit, jest on odpowiedzią do tego oto pytania

"Chcesz słowem "psychika ludzka" obalić te 10 punktów nie odwołując się nawet do jednej sceny w filmie?" - tak ? bo Melancholia to studium ludzkiej psychiki a nie film katastroficzny ani tym bardziej naukowy, ja sam nie mam zamiaru uświadamiać tobie o czym jest Melancholia, masz głowę ? użyj jej to ty tutaj oceniasz, nie ja.

"Chcesz mi wmówić, że poprzez tą "psychikę" właśnie bohaterowie postępują w tym filmie tak a nie inaczej?"- do czego pijesz ? że John przyjął tabletki ? wiesz co ja bym zrobił z dniem końca świata ? uchlałbym się do gleby a jestem człowiekiem który w takie rzeczy jak koniec świata nie wierzy - w senie mega globalnego kataklizmu. W ogóle przeczytałeś początek mojego wpisu ? "sarkastycznym napisem "To będzie piękny koniec świata". Zacznij od tego, wywal swoje bóle na wszystkich bohaterów bo to co zrobił John to była jak najbardziej normalna ludzka reakcja.

"Jednak nie skupiaj się na banałach jak matka i ojciec." - źle dobrałem słowo "wartości", "charaktery" bardziej pasuje, ojciec to jedyna pozytywna postać Melancholii, jest jej oazą spokoju, azylem i tylko na nim jej zależy, dalej mamy apodyktyczną siostrę która w obliczy smierci i globalnej destrukcji szuka u Justine (która jest wyrocznią w drugim rozdziale - postacią wszechwiedzącą, niezwykły zabieg - jak nie czytasz to proszę nie pytaj bo padnę), nooo ale szuka w każdym razie zrozumienia, pocieszenia i ciepła, mamy szefa który dba o swój slogan , matkę z dyssacjonalną osobowością pozbawioną emocji, ba nawet przydupas szefa postanawia wykorzystać załamanie Justine - seks był dobry. Moje wnioski, przy tym co mam do powiedzenia to kropla w morzu ale mam lepsze rzeczy do roboty.

BTW. Wiesz kim jest Lars Von Trier ? Przyglądając się tak w jakim kinie się lubujesz odnoszę wrażenie, ze nie jest to reżyser dla ciebie, może po prostu następny jego film omiń i ja się nie będę musiał bawić w interpretatora i ty będziesz miał "zły" film z głowy.

ocenił(a) film na 3
Kolbe

Ale ty sam filmu nie zrozumiałeś. I nie zrozumiałeś nic z tego co napisałem. Czemu nie odpowiadasz na pytania tylko piszesz to samo co wcześniej cytując część pytania?
Skoro przeglądałeś repertuar to czemu pytasz czy wiem kim jest Lars Von Trier skoro z repertuaru wynika, że wiem. Masakra

"Zacznij od tego, wywal swoje bóle na wszystkich bohaterów bo to co zrobił John to była jak najbardziej normalna ludzka reakcja." Czy jest tu ktoś kto się z tym jeszcze zgadza? Jesteś psychologiem? Dalece wątpię byś miał taki pogląd na świat gdybyś nie siedział tylko przed kompem.

ocenił(a) film na 9
skt84

Stary, jakie pytania ? Twoje jedyne bóle to dłużyzny i fakt, że wiadomo, że Melancholia zawróci. Nie wiem czy wypada mi wspominać o fakcie, że ponoć znasz reżyserię Von Triera i zadajesz dziwne pytania.

1. o dłużyznach
2. po co ta scena przecież i tak wiadomo
3. na to pytanie odpowiedziałem + o dłużyznach i przewidywalności
4. na to pytanie odpowiedziałem - my to wiemy, ona nie, brak sceny = dziura fabularna, postaci się sprzed obiektywu nie usuwa bez wyjaśnienia tym bardziej jak reszta bohaterów również tego NIE WIE !
5. odpowiedziałem, to nie są sceny z efektami a wizualizacje OBRAZÓW takich wiesz, namalowanych które o czymś opowiadają, mam robić teraz wykład z malarstwa ? jakbyś oglądał uważnie to pojawiały się w kadrze co najmniej dwukrotnie - część.
6. bo muzyka loop, a mi to nie przeszkadza, uwielbiam słuchać Wagnera i cieszę sie, że wybrano akurat Tristiana i Izoldę
7. zachowanie Johna jest NORMALNE, każdy wybrałby śmieć w błogiej nieświadomość, to ludzka rzecz i nie trzeba być psychologiem żeby to wiedzieć. myślisz, że po co k**** cytuję "To będzie piękny koniec świata" ? Sarkazm Von Triera to główny silnik tego filmu. I ty śmiesz mówić, ze znasz tego reżysera ? Gdybyś faktycznie znał jego styl i to o czym w filmach opowiada (i jak na złość nie powiem tego na głos) to nie ma o czym rozmawiać,.
8. oczekujesz od, że tak nazwę Von Triera jak go widzę "psychologa ludzkich depresji", że kręci film naukowy - astronomiczny ? znasz Von Triera ? aha, to ja nie wiem z którego filmu
9. bo przewidywalne
10. własna konkluzja

tyle, na własne konkluzje nie będę marnował czasu bo jak mam czytać coś takiego "Do czego właściwie chcesz doczepić swoje wysublimowane zdania?" to sobie odpuszczę

ocenił(a) film na 3
Kolbe

No i to wg Ciebie ma podnieść ocenę filmu? Raczej bulwersacja z Twojej strony to zwykła irytacja moją oceną ponieważ poczułeś się dotknięty krytyką tego filmu.
4. Dziura fabularna która mogła być załatana szybciej bez wydłużeń. To ma być na +?
5. te obrazy są ruchome i opowiadają o tym co się w filmie stanie. Wszystko ładnie i pięknie ale po co tak dużo i po co tak długo.
6. To jest dobry kawałek ale dlaczego lubiąc go słyszę tylko początek który sie potem urywa a potem znowu ten sam loop od początku. Nie ma nic bardziej wkurzającego. Ma to na celu pokazanie nam, że idzie koniec świata i nasze życie zostanie przerwane jak ten kawałek? (tak sobie teraz myślę?) To po co grać go znowu od początku. Po końcu świata nie będzie nowych początków. Loop to chybiony pomysł. Muzyka mogła by grać cały czas.
7. Tam pisałem, że można je tylko rozumieć przez symbolikę bo John w 2 części nie zachowuje się "normalnie". Ja go odbieram czysto symbolicznie bez otoczki. W 1 części był bardziej ludzki, tutaj jest stekiem wad do bólu ukazujący człowieka który się myli. Przecież zależało mu na tym by ochronić rodzinę od prawdy, sam się łudził, że nie dojdzie do zderzenia. I teraz sobie ot tak po prostu rzuca wszyskich. Swojego syna i żonę. Przecież jego kochał najbardziej. Jeśli to dla ciebie normalne to Ty i Trier nie macie dzieci albo nawet rodzeństwa (ciekawe czy zgadłem)
Do tego cytatu nie chodziło mi o sarkastyczne znaczenie ale o to, że film podaje nam wszystko na tacy już na początku. Wtrąciłeś wtedy, że mówi o tym napis na plakacie no to tyle. Twórca chciał byśmy wiedzieli więc po co nam wydłuża dochodzenie do przewidywalnych wniosków.
8. " że kręci film naukowy - astronomiczny ? " Jak się na czymś nie znasz to się za to nie bierz. Na pewno ma ludzi od tego by trochę chociaż polizać temat.
10. I słuszna konkluzja, bo mam swoje zdanie i nie jeden film często po latach wracał na języki ludzi. Ciekawe czy i ten film nie trafi kiedyś pod lupę prawdziwych krytyków a nie tych medialnych którzy piszą to co chcą byś tylko obejrzał film. Zobacz film "nine". Ucichło po porażce jakiej dokonali krytycy. Zapewne film kiedyś trafi do takiego gościa jak NC.

ocenił(a) film na 9
skt84

Nawet nie wspomniałem o ocenie, irytują mnie argumenty. Widziałem dużo dłużących się filmów, ale żeby Melancholia ? Ja powiem tak, jako montażysta amator - niekiedy musi być długo, żeby się kleiło, żeby zachować pełną logikę. Przykładem nieudanego montażu jest np. The Fly - film jest zwyczajnie za krótki, oglądając miałem wrażenie, ze brakowało dobrych 15 minut, brakowało tego wyczekania, wszystko na hurra. Von Trier od zawsze kręcił "cierpliwe" filmy, montażowo i fabularnie bardzo spokojne - nawet Dogville które wg mnie powinno być bardziej agresywne stało się moim ulubionym filmem Lasrsa (a to jego najdłuższy film).
Obrazy podobały mi się, i to bardzo, są śliczne, jestem fascynatem wprowadzania obrazów w ruch, robiłem to już ze zdjęciami, obrazy są jednak skomplikowane i nie dziwię się, że nie postanowiono użyć oryginałów, chociaż raczej ze względów wprowadzenia postaci a nie trudności. Mimo wszystko ocena subiektywna z obu stron.
W końcu zrozumiałeś ! Von Trier wyciąga brudy z nawet najbardziej cnotliwych istot, nawet John opanowany, gościnny, rodzinny człowiek stając oko w oko z Melancholią - okazuje się zwykłym tchórzem z przerośniętym ego - to jest właśnie magia tego filmu. Pamiętasz głównego antagonistę z Dancer in the Dark ? Wierny przyjaciel - zwykłym złodziejem, za to kocham Larsa. Rodzeństwa mam dwójkę, ale z rodzeństwem zawsze prowadzi się rywalizację, ale nie ważne, wszystko sprowadza się do tego, że strach pokonał miłość. LVT to człowiek z głęboką depresją a ten film nazwałbym wręcz prywatna vendettą przeciwko nie wiem miłości, szczęściu ? Melancholia i jej taniec to tylko symbol, nie powinniśmy odbierać go jako obiekt badań, to obiekt sprecyzowany, niszczycielski - to, że przybiera formę planety na kursie kolizyjnym, nie oznacza, że traci swoją symbolikę.

BTW. nie czytałem an jednej recenzji nt. Melancholii, na każdy film Von Triera czekam z niecierpliwością.

ocenił(a) film na 3
Kolbe

"Te tzw. przez ciebie "zwolnione sceny" to nie pokaz efektów a zabieg stylistyczny" - Całkowicie się z tym nie zgadzam. Z pewnością to jest za długie i nie napisałem słowa o tym, że to "pokaz efektów". Pisałem, że to zabieg niepotrzebny i, że taki film ich nie potrzebuje. CZYTAJ! A nie wyrywasz słowa z kontekstu i próbujesz coś doczepić.

ocenił(a) film na 7
skt84

Nie chce wyjść na ignorantkę, ale film mnie nie powalił. Nie uważam, by był filmem dla wymagającym. A pierwsza część długa i nudna. Myślę, że można by ją skondensować i uzyskać taki sam efekt. Drugą oglądałam fakt, z zapartym tchem. Rozbolała mnie głowa po tym filmie. Mam mieszane odczucia.

ocenił(a) film na 5
Kolbe

Mimo wszystko nawet Wagner może się znudzić, gdy jest w taki sposób eksploatowany.

skt84

Ja również nie jestem zachwycona i spodziewałam się czegoś więcej. Myślałam, że to będzie film z rodzaju bardziej ambitnych, nad którymi można pogłówkować, ale po obejrzeniu doszłam do wniosku, że on tak naprawdę nie miał większego sensu. Może i był jakiś tam pomysł, ale realizacja poszła marnie, bo film ma zbyt przeciągane sceny, przez to wesele naprawdę nie mogłam przebrnąć. Dla mnie zachowanie Justin w pierwszej części nie wyglądało jak depresja, a raczej jak rozdwojenie jaźni. Przecież jadąc samochodem na wesele i na samym początku wyglądali na szczerze szczęśliwych, a potem ona sobie wychodzi i właściwie nie wiadomo o co chodzi i z czym ma problem. A seks z tamtym kolesiem to już w ogóle nie wiem co miał przedstawiać, nie zrozumiałam tej sceny.. Na koniec pierwszej sceny mąż wychodzi i już.. Druga część trochę bardziej ciekawa, ale znów bezsensowne nic nie wnoszące do fabuły epizody. Naprawdę się zmęczyłam przy oglądaniu i nie wiem czy to ja nie zrozumiałam tego filmu, czy on po prostu był tak kiepsko zrobiony, że naprawdę nie przedstawiał większego sensu. Generalnie oceniłam go jako średni, bo widziałam gorsze i było kilka ładnych ujęć krajobrazu, co mogło przez chwilę zbudować klimat i to wszystko. A sceny ze zbliżeniem na cycki Kirsten do tej pory nie rozumiem.. Co to wniosło do fabuły i co miało zasugerować widzowi? Dla mnie była to zbędna scena, fakt cycki ładne, ale po co, co to miało wspólnego z całością..?

ocenił(a) film na 3
DaisyDale

Troszkę podpadasz tą wypowiedzią. Zaraz ktoś Ci zarzuci, że nie zrozumiałaś wielu rzeczy w filmie i ukrytych przesłań. Np sikanie na polu golfowym i seks z kolesiem miały swoją symbolikę (nie żartuję tutaj). Ja wypowiedziałem się bardziej o rzeczach które były zbyt oczywiste, przejaskrawione i wydłużone. John jest chyba najlepszym przykładem bo jeśli czegoś "nie kumać" to właśnie jego ponieważ jego postać nie posiada otoczki. To znaczy, że można go tylko traktować symbolicznie i nie ma w nim ukrytych znaczeń. Twórca nas tu wprowadza w błąd przez swoją niewiedzę. John powinien być bardziej ludzki a nie tylko pokazem wad i zalet. Przyznaję, że te obrazy o których pisał Kolbe są świetne ale nie muszę ich oglądać tak długo

Najbardziej irytująca jest muzyka. Nie mogę po prostu zdzierżyć tego jak bardzo ubogie i krótkie to było. No przecież nie można dawać plusa za dobry "loop" (chyba najlepsze określenie dla muzyki w filmie)

ocenił(a) film na 1
skt84

von trier powinien dostać tytuł nudziarza roku. większośc jego filmów potrafiłem obejrzeć od początku do końca. nawet antychrysta zdzierżyłem jakoś. Ale przy melancholii nie dałem rady. Bergman i Tarkowski przy kolesiu to mistrzowie wartkiej akcji:). a to jeszcze dostało niedźwiedzia. nie wiem czy jury było przyćpane i 1,5 h film przeleciał im jak 30 min. I zracji tego że tak szybko im się skończył dali nagrodę. :) Idioci, element zbrodni mają u mnie plusy. To jest poniżej dna i mułu.

ocenił(a) film na 6
skt84

to jest film jest wlasnie dla ludzi wymagajacych

ocenił(a) film na 1
agahub37

dla ludzi wymagających filmu, który stwarza pozory głębokiego, a tak naprawdę jest potwornie nudny. i nic poza tym. Von trier czasem zrobi faktycznie ważny film, a czasem tylko pojedzie na nazwisku. Nie czarujmy się. gdyby ten sam film zrobił nieznany reżyser, identycznie, każdy dialog, każdą scenę, to dziełko takie, nie wyszłoby poza niektóre kina studyjne, a grupa fanów zmieściłaby sie w budce telefonicznej.

ocenił(a) film na 6
profix

to że film jest nudny nie znaczy że nie jest głęboki, po prostu ty jesteś za płytki.

ocenił(a) film na 1
agahub37

a to ze film jest nudny nie znaczy ze jest głęboki. Są takie filmy w, ktorych powiedzmy niewiele sie dzieje, a nudne nie są. a skąd wiesz jaki jestem nie znasz mnie. ja cie personalnie nie obrażam. a na temat mojej płytkości wypowiada sie osoba dajaca 10 kac vegas. nie osłabiaj mnie.

ocenił(a) film na 6
profix

po 1 kac vegas - przekozacka komedia, znasz aż tak dużo lepszych?
po 2 nie obrażam cię, lecz stwierdzam fakty na podstawie twojejopinii
po 3 to że ty filmu nie zrozumiałeś nie znaczy że jest płytki
po 4 zaakcjeptuj to że cie przerasta . koniec .

ocenił(a) film na 6
profix

a ty co ogląasz brudasie? haha anime 10/10 lol

ocenił(a) film na 3
agahub37

Wtrącę w wasze wypowiedzi teraz. agahub37 napisał swoją wypowiedź w pojedynczym zdaniach a potem obraża profixa, że jest płytki.
"to jest film jest wlasnie dla ludzi wymagajacych" - Wiesz co? Z takim zdaniem udowodniłeś, że nie dość, że piszesz o sobie, wymagający nie możesz być. Bo jak? Nawet zdania nie potrafisz dobrze napisać panie "wymagający".

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 6
agahub37

ty cepie tez co za filmy xd

ocenił(a) film na 3
agahub37

Po prostu jesteś analfabetą, który nawet nie potrafi skręcić zdania. Nawet nie wiesz co to literówka jest. A zresztą, najważniejsze jest to, że totalnie przegrałeś debatę z Profixem. Jesteś tutaj zmiażdżony zwłaszcza swoją płytkością.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 3
agahub37

uuuu wyszło szydło z worka. Mama puściła cie do komputera? hehehe neo-kidzie lepiej odrób lekcje bo swojego komputera nie kupisz bo o pracę dla niedorozwojów jak ty jest dzisiaj niebywale ciężko.

ocenił(a) film na 8
skt84

Moim zdaniem ten film, jednak ma drugą stronę, której autor nie podstawił na tacy, ale jedynie zasugerował, nazywając "niszczyciela" Melancholią.
Moja interpretacja jest następująca:
Akcja dzieje się we wnętrzu człowieka, Claire i Justin pokazują dwie różne natury tej samej osoby.
Kiedy następuje między nimi aurea mediocritas, pojawia się zagrożenie Melancholią, jednak omija się je, dając nadzieje, że wszystko wyjdzie na dobrę, jednak przez ten złoty środek między dwoma antagonistycznymi naturami, człowiek popada w Melancholie, tracąc skrajny charakter, która ostatecznie go niszczy(jak Melancholia, Ziemię w ostatniej scenie).

skt84

Ciekawe są wasze spostrzeżenia :) podoba mi się jak uzasadniacie swoje opinie choć nie wszyscy robią to w fajny sposób nazywając innych płytkimi lub mówiąc że ten film jest "dla wymagających"

osobiście potrafię zrozumieć to że jednym osobom ten film się podobał a inni uważają że był słaby.... trzeba być "in the right mood" żeby Melancholia się spodobała, ja miałam takie 50/50 - czyli nawet mi się podobało ale nie do końca ... tak pod koniec filmu nawet dałam mu się ponieść ale jak już się skończył pomyślałam sobie :"meh.. film jak film i już .." ładne miał scenki (dwa ciała niebieskie na niebie i dwie siostry w ogrodzie :]), muzyczka mi osobiście do gustu przypadła mimo iż powtarzała się niemiłosiernie , ...no i już ...
Zgadzam się że John był beznadziejny, jego postać , jego wnętrze (którego chyba nie miał) .. no i oczywiście logika i podstawowe zasady fizyki planeta chowała się za słońcem wtf lol :P ale to chyba miało najmniejsze znaczenie
ja bym dała takie 6/10 ... widziałam gorsze filmy ..

ocenił(a) film na 1
loloxd

Jaki mam stosunek do tego filmu kazdy widzi. Komuś Melancholia moze się podobać ok. Stosunek do kina wszelkiego kształtuje doświadczenie. Wszystko zalezy od tego ile juz widzieliśmy. Ja mając 20 - 25 lat, oglądałem filmy Bergmana, Antonioniego, Rohmera, Tarkowskiego, Kurosawy, Felliniego i wielu innych herosów kina światowego. Dyskutowałem na ich temat z kolegami i wykładowcami. Pisalem prace zaliczeniowe. To byly na prawdę trudne dzieła, a ich twórcy i inni teoretycy, nie pomagali ogarnąc tematu, dopisujac kolejne interpretacje. Z resztą ilu nas bylo, tyle widzieliśmy możliwości interpretacyjnych. A dziś zaczynam oglądać Melancholię i od początku wiem o co bedzie chodzić. o ból istnienia, niemożność stworzenia prawdziwie silnych więzów z drugim człowiekiem, o wszechogarniającą samotność i strach przed tym czego nie możemy osiągnąć. itp itd. Przy czym od razu porównuję to do mistrzów mojej młodości i mam pewność, że oni zrobili to finezyjniej, lepiej i dogłębniej juz wiele lat temu.
Podejrzewam, ze każde pokolenie ma swoich idoli. Najbardziej widac to na poziomie muzyki. Mnie do euforii doprowadzał Queen, Kult, i wiele innych starych rockowych kapel. Dziś wiecie jak to wygląda.
Za 20 lat możne sie okazać, że Von trier i tak wybijal sie jakoś ponad epokę i wiele jego filmów wejdzie do żelaznego kanonu kina światowego. Ale tak jak w przypadku moich idoli, zapamiętane zostaną tylko te najlepsze filmy. A nie wszystko co stworzyli jest równie wielkie.
pozdr.

ocenił(a) film na 10
skt84

ja po seansie mam mieszane uczucia-motyw z nagle pojawiającą sie planetą jest bzdurny- może wynika to z tego , że Von Trier nie chciał wymyślać nic bardziej prawdopodobnego- to takie wielkie perskie oko, motyw wzięty w ogromny cudzysłów.. może
o ile kiks astronomiczny można uznać za świadomy zabieg, to postępowanie Johna jest już nie do przełknięcia. Mając dziecko ot tak popełnia samobójstwo? nie przekonuje mnie to. O ile np. w Drodze śmierć matki była uzasadniona- bo był to powolny proces, poprzedzony wieloma godzinami dyskusji, wątpliwości- to w Melancholii takie nagle ,egoistyczne zagranie- jest sztuczne i nieprzekonywujące . Wygląda jakby reżyser szybko chciał się pozbyć zbędnego elementu jakim jest dorosły mężczyzna, tak aby scena finałowa rozegrała się pomiędzy siostrami i dzieckiem. No nie komponował mu się Kiefer.
głównym atutem jest strona plastyczna filmu, muzyka- mimo że zaloopowana- akurat mnie nie razi. jak dla mnie mocnym akcentem jest też pierwsza część filmu- w scenach z wesela niemal fizycznie odczuwałam zażenowanie i niezręczność sytuacji, chore relacje międzyludzkie( rodzinne i zawodowe).
nie za bardzo rozumiem zarzuty o to, że wiemy co się zdarzy i dlatego niepotrzebne są sceny ze zbliżaniem się planety- bohaterowie nie wiedzą, a to o nich i ich reakcjach/ relacjach jest film.. dla mnie akurat te sceny budowały klimat..
jedno mnie rozśmieszyło niemal do łez- scena kiedy Justine mówi ile fasolek było w butelce i że nie ma życia w kosmosie- no błagam! wyrocznia się znalazła.. nie wiem czy komizm był zamierzony- pewnie nie... mnie to jakoś nie przekonało do jej wszechwiedzy tylko rozbawiło niezmiernie... widocznie prorok na miarę naszych czasów.
za Kirsten Dunst nie przepadam- nie wiem czy to dlatego jej bohaterkę odebrałam jako zmanierowaną, irytującą panienkę z wyższych sfer i kilka razy miałam ochotę jeśli nawet nie zdzielić ją w łeb to mocno potrząsnąć, nie zaś jako osobę pogrążoną w depresji, przeżartą smutkiem.. skończona egoistka, która na gest wobec innych może sie zdobyć tylko w obliczu katastrofy- bo jest to gest jednorazowy.
podsumowując- można obejrzeć, ale nie trzeba...

ocenił(a) film na 7
zarazzapomnelogin

Według mnie, jej bohaterka miała być właśnie tak strasznie irytująca, że mamy ochotę porządnie nią potrząsnąć i kazać jej wziąć się w garść - i to idealnie pokazuje jak irracjonalnie zachowuje się osoba z depresją. Nikt z jej otoczenia po prostu nie potrafi jej zrozumieć, każdy chętnie by ją ''zdzielił'', a to przecież nie pomoże, depresji nie da się z kogoś ''wyrzucić''...

A nie miał nikt odczucia, że ''planeta, która chowa się za słońcem'' to symbolika smutku/melancholii, która zawsze chowa się za pozornym szczęściem? Justine tłumaczy, że robi co może i mówi na weselu ''przecież się uśmiecham'' - cały czas udaje, a w głębi jest pogrążona w melancholii - za jej słońcem chowa się błękitna planeta. Chyba że to moja zbyt głęboka interpretacja?:)

ocenił(a) film na 5
juuzia

Im głupszy film tym lepiej oceniany przez krytyków... Jak ten film ma 7,3 średnią to film typu "Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia" powinien mieć średnią 700...

ocenił(a) film na 1
nevo_2

ja jestem krytykiem filmowym z wykształcenia. dałem mu 1. pozdr.