6,9 83 tys. ocen
6,9 10 1 82747
7,6 51 krytyków
Melancholia
powrót do forum filmu Melancholia

7/10

ocenił(a) film na 7

Bardzo ciekawy pomysl na fabule, swietne zdjecia, muzyka, genialna rola Charlotte. Ale troszke za wolna sie rozkreca przez co staje sie dlugi i nurzacy z poczatku

ocenił(a) film na 2
hupcio

Dla mnie był nużący od początku do końca.

ocenił(a) film na 9
hupcio

To właśnie jest bolączka dzisiejszego kina, że jesteśmy tak bardzo przyzwyczajeni do pędzącej akcji, że film pokroju "Melancholii" faktycznie może chwilami być odrobinę nużący. Zresztą chyba sam tytuł już dużo mówi o treści, bo film jest właśnie niezwykle melancholijny.

Osobiście czuję pewien niedosyt, bo chociaż film uważam za rewelacyjny, to jednak liczyłem na coś tak wybitnego jak Dogville lub Antychryst, które to dwa film, są moimi absolutnymi i bezgranicznymi ulubieńcami. Z drugiej jednak strony muszę przyznać, że Melancholia, odkąd ją obejrzałem, sukcesywnie, małymi kroczkami wkrada się do mego umysłu i zmusza do dalszego, ciągłego analizowania treści - co bardzo lubię. Może jednak nie doceniłem tego filmu i dam mu jeszcze jedną szansę :)

jufus

no właśnie, po Antychryście, ten film wypada nieco blado. ale Kirsten i Charlotte pokazały co potrafią - bardzo podobał mi się kontrast między siostrami. te efektowne zdjęcia też mi się podobały. i fajnie, że niekiedy filmowano jakby z ręki - szczególnie te momenty z wesela Justine. przypominało mi to trochę Festen i Idiotów.
w sumie, oprócz tego, że film jest "długi" plus to, że von Trier jest kontrowersyjny etc. nie będzie się wszystkim podobał, bo jak sądzę o to mu właśnie chodzi.
pozdrawiam :)

jufus

Ja myślę, że bolączką dzisiejszego kina jest dwuwymiarowość. Wytworzyła się jakaś taka misterna koncepcja, że jeśli film jest kręcony "szybko", to pewnie jest słaby, a jeśli jest "wolny", to zapewne jest trudny, głęboki etc. Ja do niczego takiego nie jestem przyzwyczajony, pisałem pracę dyplomową o "Powiększeniu" Antonioniego, a tam, w sensie akcji, przez godzinę nie dzieje się nic. A film ten kocham, nagrałem go sobie na płytkę i zabieram go ze sobą do łóżka, jak misia w dzieciństwie. Cóż, dla mnie Melancholia jest za długa. Po prostu jest za długa. Rzygam ujęciami z ręki w kinie światowym, mam już tego dość. Co jest takiego zajebistego w tych niedbałych kadrach? Wydaje mi się, że Von Trier przesadnie rozciągnął historię, którą można było pokazać w półtorej godziny. Nie mogłem się doczekać zakończenia, byłem szalenie ciekaw, jak pokażą zderzenie planet (może też dlatego chciałem, żeby już się kończyło). Ostatnie ujęcie bardzo poruszające, tylko, napiszę to po raz kolejny, pokazało się o jakieś 30 minut za późno. Byłem już po prostu zmęczony. Ale Von Triera nie lubię, nie przeczę. Jest to oczywiście kino z wyższej półki, nieźle zagrane i nakręcone. Ale przydługie i odniosłem wrażenie, że momentami przeestetyzowane. No i "przeruchane" w sensie pracy kamery. Wszystkim podaję przykład Autora Widmo. Dało się bez trzęsawki? Dało.

the_boutique

"Rzygam ujęciami z ręki w kinie światowym, mam już tego dość. Co jest takiego zajebistego w tych niedbałych kadrach?"

Jest w nich coś hipnotyzującego, dla mnie każdy film nakręcony w ten sposób to plus kilka punktów do oceny końcowej. Autora Widmo ze względu że został nakręcony w taki powolny tradycyjny sposób uważam za szmirę. Chociaż oczywiście nie tylko z tego powodu. Melancholia może momentami przynudzała, ale jako całość uważam ją za film niemal genialny.

Witcher

"Niemal genialny" i "momentami przynudzała" to nie są chyba wyrażenia, które idą w parze? Ad Autor Widmo - Twoje prawo tak uważać, to nie jest wątek o tym filmie. Co takiego hipnotyzującego jest w trzęsącym się kadrze? Bo mnie to w ogóle nie hipnotyzuje. To może robiło wrażenie kilka lat temu, kiedy ten trend zaczął wchodzić do filmów - ok, wtedy to było nowe, dawało poczucie jakiejś dynamiki, wywoływało nawet większą empatię z wydarzeniami na ekranie. Dzisiaj to dla mnie już taki standardowy środek stylistyczny, na dodatek nadużywany gdzie się tylko da. A już operatorzy południowoamerykańscy mają chyba kontrakt z jakimś anonimowym "Związkiem Ruchaczy Obrazu" i w każdym filmie musowo dają takie ujęcia. Jak w niedawno przeze mnie oglądanych "Puzzlach". Nie było tam chyba ani jednego ujęcia ze statywu. Ból.

ocenił(a) film na 9
the_boutique

Wydaje mi się, że filmowanie z ręki jest kwestią wielce subiektywną - mi osobiście zabieg ten nie przeszkadza i nawet mam wrażenie, że bardzo pasuje do von Triera. Nie da się ukryć, że kino jak wszystkie inne dyscypliny także kieruje się modą, a takowa najwidoczniej przyszła na kręcenie scen z ręki. Czasami faktycznie dodaje to dramatyzmu, dodatkowego napięcia i wzbogaca film, pod warunkiem, że użycie tego efektu jest uzasadnione - co jak opisałeś powyżej, nieczęsto ma miejsce. Jeśli pisałeś pracę dyplomową z zakresu filmoznawstwa sam zapewne wiesz, że istnieje coś takiego jak schemat i wyznaczniki dzieła artystycznego. Odtwarzając skrzętnie jego elementy łatwo manipulować widzem, stwarzając fasadę ambitnego dzieła - choć wydaje mi się, że w przypadku Larsa von Triera, utrzymywanie jakichkolwiek pozorów nie jest konieczne, to jednak niektórzy mogą "trzęsawki" używać właśnie z takim przekonaniem.

Co do długości filmu to zdecydowanie należałoby go skrócić. Dogville co prawda jest dłuższe o 40 minut, ale tam nawet przez chwilę nie odczuwałem nawet nutki znużenia, powiem więcej, po obejrzeniu tego 3 godzinnego filmu po raz pierwszy, przewinąłem go do początku i obejrzałem jeszcze raz, ponieważ zrobił na mnie tak oszałamiające wrażenie. Po 6 godzinach z Dogville byłem w niezwykle specyficznym i niezapomnianym stanie, w który chciałbym, żeby jeszcze kiedyś jakiś film mnie wprowadził :) Melancholia jest wspaniała, ale w pewnym momencie chciałem już, żeby się skończyła - z powodu czego mam wyrzuty sumienia i jest mi wielce wstyd :P, bo von Trier to jeden z moich ulubionych reżyserów - niech niebiosa wybaczą mi te słowa :D

jufus

Tyle że ta moda trwa już jakąś dekadę... Kiedyś wiedziałem, w którym polskim filmie po raz pierwszy zastosowano takie zdjęcia, w tej chwili nie potrafię sobie przypomnieć. Ja też uważałem to kiedyś za fajny środek, taki bardzo dynamizujący właśnie. No coś w tym było, ale na początku. Potem zaczęło się to rozprzestrzeniać jak jakiś wirus i każdy kręcił filmy w ten sposób... Nie przeczę, że jestem tradycjonalistą w kwestii języka filmowego, ale też mam wrażenie, że za dużo już tego, że potrzeba jakiejś odmiany.

Ja generalnie nie mam nikomu za złe, jeśli lubi jakiegoś konkretnego reżysera, nawet jeśli ja go nie lubię ;) nie wiem, dlaczego niebiosa miałyby Ci to wybaczać. Moja znajoma nie cierpi wielbionego przeze mnie (swojego czasu) Kieślowskiego i cóż - jej prawo. Von Trier jest po prostu specyficzny. Do mnie jakoś nie trafia, ale do milionów już tak.

użytkownik usunięty
hupcio

obydwie Charlotte zagrały świetnie.

ocenił(a) film na 7

jak obydwie charlotte? Aktorka Charlotte Gainsbourg jest jedna. Chodzi chyba ze obie wraz z Kirsten Dunst zagraly swietnie.

ocenił(a) film na 10
hupcio

Chodzi o Gainsbourg i Rampling ;)

ocenił(a) film na 7
elloko90

a to przepraszam

ocenił(a) film na 9
hupcio

A dla mnie ten film mógł trwać i trwać. I z dnia na dzień ma dla mnie coraz większą wartość. Już to pisałam, uważam ten film za najbardziej dojrzały w dorobku tego reżysera. Jeżeli Lars robi takie filmy będąc w depresji to jak dla mnie może w niej tkwić już na zawsze, chociaż życzę mu jak najlepiej ;)
Pozdrawiam serdecznie.