6,9 83 tys. ocen
6,9 10 1 82751
7,6 51 krytyków
Melancholia
powrót do forum filmu Melancholia

"Melancholia" jest według mnie filmem genialnym, ale nie zamierzam w tym momencie rozpisywać się na jego temat pod kątem oceny(myślę, że będę nad nim jeszcze długo rozmyślał). Chciałem zwrócić uwagę na ostatnią scenę(Ci co oglądali powinni wiedzieć o co chodzi), która mnie totalnie zmiażdżyła. Przez tą chwilę siedziałem jak zahipnotyzowany, chyba jeszcze nigdy się tak nie czułem, tego po prostu nie da się opisać. Po filmie nie wiedziałem co robić, byłem kompletnie zdezorientowany. Chyba najpiękniejsza scena filmowa jaką kiedykolwiek widziałem.

Nawiązując do pytania w temacie to ja poświeciłbym wszystko by w tej końcowej sekwencji być na miejscu Justine. Coś niesamowitego.

Oczywiście film 10/10 i genialna Kirsten Dunst.

ocenił(a) film na 7
saruman22

[Spoiler poniżej]

Czy masz na myśli to, że w takiej chwili chciałbyś być z - jak to się miało okazać - najbliższymi sobie osobami, pomóc im - każdemu na miarę ich rozumienia - przygotować się na przyjście nieuniknionego, oswoić ich lęk, by był możliwie jak najmniejszy i doświadczając wzajemnej BLISKOŚCI 'przejść do wieczności'? Jeśli tak to interpretujesz, to moja odpowiedź na Twoje tytułowe pytanie brzmi: tak, chciałabym być na miejscu Justine

Ode mnie mocne 8/10

ocenił(a) film na 10
miriam_86

Interesujące przemyślenia, ale ja miałem na myśli trochę co innego. Chodzi mi bardziej o to co napisał wlooczykij666, o to piękno końca świata i przeżycia wewnętrzne każdego z osobna. Stanąć oko w oko z ostatecznością na łonie natury bez zbędnych przejawów paniki otaczajacych nas ludzi. Oczekiwać na spotkanie z nicością rozkoszując się spektakularnym widokiem zbliżającej się Melancholii, której nadejścia nic nie powstrzyma.

ocenił(a) film na 10
saruman22

Och jak najbardziej! Taki piękny koniec świata to ja rozumiem:) Taniec śmierci dwóch błękitnych planet zakończony wchłonieńciem Ziemi przez Melancholię to uczta dla oka.Obie sceny, zarówno ta z perspektywy kosmicznej jak i ta z punktu widzenia siedzących w "magicznej grocie" bohaterek są poprostu cudowne.:)

ocenił(a) film na 10
wlooczykij666

na koniec żałowałam, że Melancholia nie pochłonęła też całej sali kinowej...

ocenił(a) film na 10
sister_Ernestine

Kolejna piękna wizja:) Swoją drogą czy komuś jeszcze scena kosmicznego wchłonięcia ziemi skojarzyła się z aktem zapłodnienia?

wlooczykij666

Akt zaplodnienia?No tak po tej scenie sexu głównej bohaterki z tym prostakiem,który miał od niej uzyskać hasło reklamowe to może ona "zaszła".Jednak to za banalne dla mnie.

ocenił(a) film na 10
malarz_filmweb

Absolutnie nie to miałem na myśli. Chodziło mi o to że sama scena kiedy Ziemia zostaje wchłonięta przez Melancholię troszkę zapłodnienie przypomina (Ziemia jako plemnik Melancholia jako komurka jajowa). W tym sensie koniec życia wogóle (zgodnie z założeniami filmu istnieję tylko na ziemi) przypomina akt tworzenia go co pdkreśla jego piękno. Nie sugeruję bynajmniej jakoby Justin na weselu (czy wcześniej) została zapłodniona. Faktycznie byłoby to strasznie banalne i pozostawałoby bez wpływu na resztę akcji.

ocenił(a) film na 10
saruman22

Ja może nie poświęciłabym wszystkiego, ale gdybym miała wybierać to wybieram taką śmierć, ale przedtem chciałabym przez parę dni tak jak bohaterowie oglądać zbliżającą się do Ziemi Melancholię. Piękna śmierć.