Ostrzegam - jeśli nie jesteś jakimś pseudointelektualistą, który uważa, że im bardziej zagmatwana i nielogiczna fabuła, tym film genialny, TO NIE IDŹ NA TEN FILM!!
,,Melancholia" to jakaś kpina reżysera, który bazuje właśnie na tych pseudointelektualistach nadinterpertujących całą fabułę. Podejrzewam, że gdyby film pokazywał np. końską kupę w różnych ujęciach, to także doszukaliby się w tym jakiegoś głębokiego sensu.
Przytoczę przypadek, kiedy poproszono Wisławę Szymborską o napisanie nowej matury opartej na jej własnym wierszu. Jak wiadomo nowa matura polega na wpisaniu się w klucz odpowiedzi, czyli interpretację wcześniej sprecyzowaną przez grupę polonistów. Szymborska dostała tylko 60 %. I właśnie z takimi polonistami kojarzą mi się ludzie wystawiający tutaj pozytywne recenzje. Podejrzewam, że Lars von Trier także nie wpisałby się w klucz, który ci ludzie tutaj przedstawiają.
Podsumowując - pierwszy raz widziałam tak psychodeliczną fabułę. Jestem wręcz zszokowana, że coś tak ,,chorego" dostało się do kin. Dodam, że w piątek (premiera) w kinie siedziało najwyżej 10 osób :)
Podejrzewam, że teraz posypią się na mnie gromy wymienionych wcześniej pseudointelektualistów, ale naprawdę nic mnie to nie obchodzi. Chcę tylko ostrzec ,,normalnych" ludzi przed wydanie pieniędzy na ,,chory" film. Mi takiej recenzji zabrakło przed wybraniem się na ,,Melancholię".
Pewnie fajnie być taką "normalną" alfą i omegą, co? A sam film to chyba jeden z łatwiejszych filmów von Triera do interpretacji. No i gdzie tu widzisz zagmatwaną fabułę? Nielogiczna? Fabuła nieprawdopodobna i fabuła nielogiczna to nie jest jedno i to samo. Pozdrawiam cieplutko i miłego dnia życzę.
Jeśli interpretacja intelektualisty zamyka się w stwierdzeniu nielogiczności melancholii, to chwała głupocie.
O! To jestem nienormalna! Jak fajnie! A już obawiałam się, że jestem zwykłym neurotypolem :D. Jeżu kolczasty, kamień z serca ;).
poczytaj trochę o sztuce to może zaczniesz stawiać inne pytania. Na początek obczaj to:
http://pl.wikipedia.org/wiki/G%C3%B3wno_artysty
no i oto jesteśmy świadkami odwiecznej wojny między "pseudointelektualistami" i "popcornowcami". sam widzę się gdzieś pomiędzy i chętnie doczekałbym czasów, w których ludzie wrzucą sobie na luz - dlaczego tak denerwuje Was (zwracam się do przedstawicieli obu grup) opinia odmienna od Waszej? nawet, jeśli jest głupia? czy czyjeś zdanie zaburza Waszą satysfakcję (lub jej brak) z obejrzanego filmu?
co do postu mimi130... nie rozumiem dokładnie Twoich zarzutów, zwłaszcza użycia słowa "chory". nie widziałem w "Melancholii" niczego chorego (oprócz głównej bohaterki, ale jej stan jest oczywisty dla widza). nie ma jednego, wymienionego przez Ciebie "klucza" interpretacyjnego tego filmu, wydaje mi się, że można równie dobrze potraktować go bardzo dosłownie i wciąż zachwycić się zdjęciami, muzyką, grą aktorską i wreszcie historią, która mnie - mimo niechęci do Von Triera - wciągnęła bez reszty. nie porównałbym również filmu do oglądania końskiej kupy, poziom surrealizmu nie jest tutaj aż tak wysoki, historia jest przecież dość prosta i dopiero interpretacja, której tak nie chciałabyś stosować, może wymagać zastanowienia się nad filmem. nie widziałem również niczego psychodelicznego - postacie były pełnokrwiste, miały swoje wady i zalety, a jeśli chodzi Ci o Justine, jej choroba jest kluczem do zrozumienia tej postaci i nie da się próbować zrozumieć jej zachowania odrzucając depresję jako główny jego motor.
strzelam, że duży wpływ na Twoją ocenę filmu mógł mieć fakt, że spodziewałaś się po nim czegoś innego. tylko czego? znałaś wcześniejsze filmy Von Triera? orientowałaś się, jaki jest to rodzaj kina czy np. dałaś się zwabić na historię o planecie uderzającej w Ziemię? myślę, że nie będziesz jedyną, która się na to nabierze.