Jeden lubi Bergmana a drugi Emmericha.
To po prostu film nie dla miłośników Rolanda Emmericha. Fascynat "2012" czy innych "Pojutrze" na "Melancholii" wywichnie sobie szczękę od ziewania. Ale jest grupa ludzi (nawet stosunkowo liczna), której ten nastrojowy film się spodoba - nie dla akcji, czy efektów, a dla klimatu i nastrojowości. Jeżeli ktoś poszedł na "Melancholię" jak na "2012 II" to się mógł "z lekka" rozczarować. No cóż - było wcześniej przeczytać recenzję i pójść na "Transformersy".
Jeden lubi Eichmana drugi Himmlera to znaczy,że obaj są nazi-mendami.Ale jest grupa ludzi(nawet stosunkowo liczna) dla, których wszyscy byli bydlakami, tak jak reżyser tego chłamu dla pseudointelektualistów
Po co szufladkowac tego typu kino. Dlaczego niby dla pseudointelektualistow badz intelektualistow. Film jest uniwersalna forma przeslania, jedni ida bo lubia fabule (pewnie ci pseudointelektualisci), inni bo lubia dobry obraz i muzyke Wagnera (pewnie pseudoartysci) a inni bo lubia nagie cialo Dunst (pewnie pseudoerotomani). Ja poszedlem bo lubie Kiefera (pseudogej?)
Kiefer i inni marni serialowi pseudoaktorzy i marnoć straszna Dunst skutecznie odpychają od tego "dzieła".
Na obrazy to zalecam wizyte w Muzeum Van Gogha w Amsterdamie,muzyke też tam mają niezłą.A duńczycy co maja oprócz tego przygłupa Triera.Muzyki Wagnera moge sobie posłuchać bez paskudnego doła, w jaki wpier&ala te "dzieło".
Bezsensowność jego filmów woła o pomste do nieba.
Jak chce pokazywać swoje wizje to niech maluje,jak coś mu w bani szumi to niech to na nuty przełoży.
Tylko tyle,a może i aż tyle.