Oglądam uwerturę i zapiera mi dech, myślę arcydzieło, jak ja mogłam nie doceniać von Triera, przecież to geniusz. Nagle czar pryska, kamera się trzęsie, ja dostaję oczopląsu, równie dobrze można to było do góry nogami filmować.
Film przydługawy I przekombinowany jak 3 godzinne expose Tuska w 2007 r.