Szacun. Kto wytrzymał pierwsza część filmu wie o czym mówię."melancholia" na długo pozostaje w pamięci. Film o
emocjach ,dość trudny i zrywający z konwencją filmu katastroficznego. Oglądałam niedawno "przyjaciel do końca świata"
,poziom emocji bliski zeru w porównaniu z "melancholią" .Film specyficzny ,na pewno nie dla wszystkich odbiorców,jego
przesłanie jednak jest na tyle głębokie ,że po jego zakończeniu pozostaje w człowieku niepokój ,a nawet dyskomfort.
Polecam wszystkim ,którzy mają dość przereklamowanych produkcji i banalnych historii
Zgadzam się, to jest niebanalny film i pewnie dlatego został zauważony i zgarnął kilka prestiżowych nagród.
Ciężko teraz znaleźć obraz o końcu świata, w którym brakuje spektakularnych efektów, dzielnych obywateli USA ratujących planetę itd.
Oglądnęłam go od początku do końca, niesamowity tajemniczy klimat (dokładnie melancholia), zaczęłam sama zastanawiać się jakbym reagowała na miejscu bohaterów, gdyby na niebie pojawiła się ogromna planeta. Plus świetna gra aktorska. Rozmyślałam o tym filmie jeszcze długo po obejrzeniu, jednak nie krytykuję jeśli komuś film się nie podobał np. mój mąż zasnął w połowie, tuż po tym jak się oburzył, że na początku filmu pokazano co się wydarzy :)
Częściowo się z tobą zgadzam.
Pierwsza część jest jednak koszmarnie wprost nudna, rwana i tak naprawdę mogłaby trwać 10 - 15 minut a przekaz filmu pozostałby i tak niezmieniony. Miałem po prostu wrażenie, że von Trier albo próbuje się z widzem bawić, albo stracił poczucie czasu.
Druga część jest o niebo lepsza. Co ciekawe również Justine okazuje się być bardziej żywa i rozsądna.
Najbardziej jednak zapadły mi w pamięć jej słowa gdy mówiła, że to nie jest Melancholia czego się boi. Jeżeli zatem to nie Melancholia na nią tak wpływała to co? Zaryzykowałbym stwierdzenia, że być może postępująca depresja i wrodzony charakter tzw. "bitch".
Mimo tego, że film zapada głęboko w pamięć i nie daje się z niej szybko usunąć to i tak nie nazwałbym go bardzo dobrym. Pierwsza część jednak okazała się być zbyt irytująca.
Pierwsza część jest irytująca i jest zabójczo nuda. Patrząc na to jednak z perspektywy kolejnych zdarzeń,wprowadza nas to w świat ludzi,którzy na swoj sposb odczuwają koniec istnienia. Dopiero poznając dalsza częśc wydarzeń możemy sobie tłumaczyć czemu wszyscy zachowywali się tak jak się zachowywali ,czemu to wszystko było takie sztywne i nienaturalne. Wg mnie była to właśnie odpowiedż na czekający ludzkośc kataklizm. Jeden poczuje ekscytację,drugi probuje zadbac o przyszłośc (ktorej niema jak się później okazuje) , a inny zamyka sie w sobie i po prostu czeka i wszystkie wydarzenie w jego życiu minimalizuje. Pewnie taki był zamysł reżysera. Pierwsza część filmu dla przecietnego odbiorcy jest nudny i pozbawiony sensu, jednak druga częśc filmu tłumaczy te zachowania. Jest to niejako wprowadzenie do tego co ma nastąpić . Nieważne od pozycji społecznej czlowiek staje przed obliczem zagłady i wie ,że nie da rady temu zapobiec. ja tak to odczułam. Przyznaję ,ż emiałam ochotę wyłączyć film po 15 minutach . Nie czytałam opisu ,nie szukałam recenzji ale słyszałam jedynie ,że warto obejrzec do sameg końca. Nie zawiodłam się.
Melancholia ten tytuł mówi wszystko - smutek i nostalgia za rzeczami, które były i które mogłyby się wydarzyć i to wszystko podane tak, że trudno tego nie poczuć. Muzyka , obraz , gra aktorska tylko potęguje to uczucie. Dla mnie powolna i "irytująca " narracja w pierwszej części pozwala mocniej poczuć ten smutek i bezsilność wobec nieuchronnego. Ten film nie pozostawia obojętnym.
" Szacun. -pozostaje w człowieku niepokój ,a nawet dyskomfort. " Podzielam te słowa w zupełności.
Film oglądnęłam bo filmweb zaproponował mi go. Nie wiedziałam co będę oglądać ''zaufałam gustowi'' i nie czytałam recenzji. Myślałam, że to jakiś melodramat, a tu zdziwienie. Może i lepiej, że nic nie czytałam dlatego był ogromnym zaskoczeniem. To prawda początek był nudny, ale odegrał znaczącą role i bardzo ładnie wkleił się w całość. Jeden z lepszych dramatów ostatnich lat.