witam, na swoim blogu zamieściłam analizę postaw kobiecych u von Triera od Przełamując fale
do Melancholii. Wpis zawiera dużo spojerów, ale zachęcam do dyskusji: o tutaj moje
podsumowanie kobiecych postaw w filamch von Triera - zgadzam się trochę z autorem, że to
intrygujący grafoman, ale intrygujący naprawdę. Dużo spojlerów;
http://karlowatyprzewodnik.blox.pl/2013/05/Clatter-crash-cla...
Bardzo Ci dziękuję za te analizy. Wspaniale to napisałaś. Masz świetny styl. Podzielam Twoją opinię na temat tych filmów i występujących w nich postaci kobiecych. To bardzo ciekawe, że jedne kobiety odbierają te filmy, tak jak Ty i są zachwycone faktem ukazania w filmie tak głębokich i prawdziwych psychologicznie portretów kobiecych, podczas gdy inne uważają Larsa za skrajnego mizogina, nienawidzącego kobiet. Istnieje nawet teoria głosząca, że ta obsesyjna niechęć do przedstawicielek płci pięknej wzięła się stąd, że Lars poczuł się straszliwie skrzywdzony i oszukany przez matkę, która dopiero na łożu śmierci wyznała mu iż facet, którego uważał za ojca w rzeczywistości nim nie jest. Ja jednak nie dostrzegam w jego filmach dowodów na mizoginizm i, podobnie jak Ty, uważam, że Lars stoi zdecydowanie po stronie swoich bohaterek. Nie przeszkadza mu to jednak czerpać perwersyjnej przyjemności z fizycznego i psychicznego znęcania się nad nimi i nad aktorkami, które się w nie wcielają :) Jego konflikty z Bjork przeszły już do legendy. A Nicole Kidman zarzekała się po "Dogville", że nigdy już nie zagra u tego sadysty, który kazał jej godzinami chodzić w obroży na czworakach, mimo, że miał już nakręconych kilka dubli :)) To trochę tak, jakby Lars chciał powiedzieć swoim aktorkom (i widzom) : Uwielbiam kobiety za ich odwieczną gotowość na męczeństwo, ale mimo wszystko jestem facetem i będę traktował kobiety po męsku :))
Najbardziej podoba mi się Twój tekst o "Przełamując fale" i analiza postaci Bess. Uwielbiam ten film i genialną kreację Emily Watson. W "Spowiedzi Dogmatyka" Lars wspomina jak Emily przyszła na casting boso i skojarzyła mu się z Jezusem :)) Dokładnie takiej aktorki potrzebował! Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby wcześniej nie odrzuciła tej roli Helena Bonham Carter! To byłby zupełnie inny film, prawdopodobnie dużo słabszy. Helena zaczęłaby pewnie odgrywać lekko upośledzoną dziewczynę z tą charakterystyczną manierą typową dla 95% anglosaskich aktorek.
Kurczę, naprawdę fajnie czytało mi się te Twoje analizy. Na filmwebie natrafienie na naprawdę inteligentny i treściwy wpis jest jak znalezienie igły w stogu siana :)) Bardzo chętnie zapoznałbym się z Twoją opinią na temat pozostałych filmów Larsa i na temat występujących w nich postaci. To "męczeństwo" kobiet jest chyba zasadniczym motywem w jego twórczości. Już w filmie krótkometrażowym "Wyobrażenia wolności" pojawia się ten motyw. Jest to w tym filmie bardzo przewrotnie pokazane, bo pozornie to kobieta wymierza karę mężczyźnie i zadaje mu cierpienie, ale zważywszy, że Leo to jej eks-narzeczony, można uznać, że Esther przenosi w ten sposób ciężar jego winy na swoje barki. Kobieta uwalnia mężczyznę od cierpienia i dobrowolnie wchodzi w rolę męczennicy, czyli dokładnie mamy tu sytuację analogiczną do tej z "Przełamując fale".
A co sądzisz na temat "Antychrysta" ? Uwielbiam ten film, ale jednocześnie mam wiele problemów z interpretacją pewnych scen. W tym filmie dosłownie każda scena jest tak nakręcona, żeby maksymalnie utrudnić widzowi jednoznaczne jej odczytanie :)) Również interpretacja znaczenia samych postaci nie jest do końca jasna. Można odebrać tą historię dosłownie, jako opowieść o pewnej rodzinie, którą dotknęła straszna tragedia, ale można też pójść tropem psychoanalitycznym i potraktować każdą z postaci jako personifikację trzech freudowskich poziomów ludzkiej świadomości : id, ego i superego :)) Do tego dochodzą jeszcze te trzy zwierzęta i związane z nimi gwiazdozbiory :)) Masakra! No i to tajemnicze zakończenie z tłumem na pół przezroczystych kobiet sunącym w kierunku Willema Dafoe, który pewnie sam nie wiedział, czy ma w tej scenie zagrać zwycięzcę czy pokonanego :))
Jestem bardzo ciekawy Twojej opinii na temat tego filmu. Sam Lars twierdził w wywiadach, że jest bardzo zadowolony z tego filmu i uważa go za najważniejsze swoje dzieło, za dzieło najbardziej osobiste. Zastanawiam się na ile była to szczera wypowiedź, a na ile "Antychryst" jest polemiką z twórczością Tarkowskiego. Lars jest z natury przewrotny i lubi prowokować. Może w rzeczywistości głównym powodem zrobienia tego filmu była dla niego chęć dokopania swemu dawnemu mistrzowi, wielkiemu rosyjskiemu artyście, którego tak podziwiał w okresie studiów w szkole filmowej?