o co chodziło z tą sceną jak naga Justin wygrzewa się w świetle tej planety ?
Generalnie scena jest bardzo skomplikowana, ale w sumie chodzi o to, że Justin postanowiła nago powygrzewać się w świetle planety :)
Generalnie chodzi o to, że ona się wygrzewa nago w świetle planety i to jest poprostu głębokie i inteligentne, niewiem czemu głębokie, ale to jest metafora, interpretacja, taka sytuacja. Ogółem bez sensu, ale głęboki, nie wiem o czym, ale 10/10 bo to von Trier i nie chcę wyjść na bezguście.
Z tego co kojarzę był jakiś obraz przedstawiający dokładnie taką samą scenę, niestety nie jestem w stanie przytoczyć konkretów :P
Witam, ja z mistrzów. Zobaczyłem, że ktoś w internecie nie ma racji i spieszę na ratunek :) Jak ja to zrozumiałem: ludzie zdrowi psychicznie, jeśli maja czas, możliwość i ochotę, wygrzewają się na słońcu. Bo to taka miła, relaksująca czynność prowadząca do błogostanu. Wydaje mi się, że w taki stan wprawiała Justine Melancholia. Ponieważ Justine posiadała pewne ponadprzeciętne zdolności (patrz: podanie dokładnej liczby kamyków w szklanym naczyniu podczas wesela), jestem w stanie nawet zaryzykować stwierdzenie, że podczas "wygrzewania się" w blasku Melancholii wiedziała/instynktownie przeczuwała, ze już niedługo nastąpi wyzwolenie od jej choroby właśnie za sprawą tej planety. Był to więc rodzaj "przywitania się" z jej wybawicielką.
Po tej wypowiedzi może paść komentarz: "kto wita się nago?".
Nagość w tej scenie ma raczej charakter symboliczny, (w żadnej innej scenie Kirsten nie świeci gołym biustem) i oznacza całkowite bycie sobą, bez ferdydurkowskich masek zakładanych przed innymi ludźmi. Justine nie musi przed nikim udawać, że jest zdrowa czy że czuje się dobrze, kiedy tak naprawdę cały czas myśli o śmierci.
Sory że się tak rozpisałem, ale film CHOLERNIE mi się podobał i naprawdę zasługuje na głębszą interpretację.
Czytam cały wątek i śmiać mi się chce.
Czy naprawdę tak trudno jest zrozumieć, że jakaś scena może być po prostu CIEKAWA WIZUALNIE, bez żadnych wielkich metafor? Jedyne, co z tej sceny mogę wycisnąć podczas interpretacji, to pokazanie charakteru Justine (proste i logiczne - jest zbuntowana i stara się jakoś odciąć od siostry, więc robi coś, na co tamta by się nie zdobyła). Myślę, że oczekiwanie po każdej klatce filmu niesamowitego znaczenia (a potem rozpisywanie się na filmwebie o tym, jaki to pseudoambitny film) jest dosyć śmieszne.
Mnie osobiście ta scena urzekła, skojarzyła mi się z romantycznymi obrazami. Ale ktoś inny może po prostu ekscytować się nagą Kirsten (przecież nagości tak mało mamy w kinie!).
Pozdrawiam.