kino, które przyprawia o zawrót głowy stonowany obraz końca świata z niesamowitą, prostą
grą aktorów - sztuka wzniosła się na wyżyny forma straciła sens a strach i nasze
uprzedzenia napiętnowane niczym krowa rozżarzonym prętem wypaliły nam dziury w
sercach. Tak ludzko ---- ponad ludzkiego końca świata nie widziałem na ekranie od dawna
ale ale; tak właśnie z nami będzie : miotające się króliki w klatkach swoich uprzedzeń i
nieudolnych społeczno-cywilizacyjnych interakcji ..... klozet nadciąga a BÓG ciągnie za
sznurek ...heh
Kino to poruszajace sie obrazki, a ruch jak sama nazwa wskazuje powinien dokądś prowadzić ... ten film prowadzi do nikad. Kino Larsa von Triera powinno wciskac w fotel, wiec czemu mnie pozostawilo siedzącego wygodnie na tym fotelu z poirytowaną miną? Koniec świata widziany oczami wariatki, której choroba wcale nie odróżnia od wspomnianych w filmie pseudo-proroków wieszczących apokalipse. W takim razie mam rozumieć, że to oni mają rację? Że w butelce jest właśnie 678 fasolek, bo przecież oni TO wiedzą? Lubie kino które wywoluje emocje zwłaszcza te negatywne, ale później to samo kino musi je we mnie uspokoić i pokazać ich sens. W przeciwieństwie do "Antychrysta", tym razem L. von Trierowi sie to nie udalo, bo usprawiedliwienie wszystkiego brakiem piatej klepki uważam za pójscie na łatwizne. Owszem film jest piękny. Praca kamery, genialna w swojej prostocie gra aktorska, ale dla mnie piękno samo w sobie do miana jakiego pretenduje ten film nie ma najmniejszego sensu.
moim zdaniem to jest pewnego rodzaju dzieło, mimo tego , że poniekąd zgadzam się z niektórymi mniej pozytywnymi wypowiedziami, ale...no właśnie, ale co? wydaje mi się, że czasem po prostu tak się dzieje, że człowiek ocenia film na podstawie pierwszego wrażenia, i to jest sztuka (jeżeli jakikolwiek film pozwala na tak szybki zachwyt), wiele jest filmów, której nakłaniają naprawdę do głębokiego wnikliwego myślenia... obejrzałem 'melancholie' wczoraj wieczorem, niespełna 18 godzin temu i myślę o niej nieustannie, dawno nie widziałem tak subtelnego końca, nie chodzi tylko o koniec świata oczywiście, dawno nie byłem świadkiem tak skromnej, cichej śmierci, która jest arcydziełem sama w sobie, wszystko prowadzi do myślenia logicznego, przyczynowo- skutkowego, ale (takie jest moje zdanie nienegujące żadnego innego) kino to nie tylko logika, nie wiem czy dobre jest rozdrapywanie filmu na części pierwsze, to co przedstawione to to, co rodzi się w głowie, myśl, mniej lub bardziej abstrakcyjna, czasem trzeba to zaakceptować i spróbować pomyśleć tym torem, zagłębić się w to , co irytujące,
a muzyka? zdjęcia? kamera praktycznie 'z ręki' i ujęcia statyczne, z tą grą aktorską o której pisaliście, strasznie, ale to strasznie cicha poboczna piękna gra, uwielbiam taki splot autonomicznych ujęć, które dodają kolejną warstwę napięcia i niepokoju przed tym co jest, strasznie kojarzy mi się ten film ze 'słoniem' van santa, sam szczerze mówiąc nie wiem w 100 % dlaczego, taka moja pierwsza myśl, i daje mocne 9 za idealny stan melancholii, która mnie zdominowała i w dość niekonwencjonalny sposób zmusiła mnie do myślenia nade mną samym
to nie jest PEWNEGO rodzaju dzieło drogi kolego .... to jest dzieło !!!! od samego początku do samego końca jest to zamierzona wielka kreacja... finezja. Uczucie osobistego stosunku reżysera do tego obrazu jest wręcz namacalne. Dziwię się ludziom którzy silą się na te pseudo recenzje, na temat tego filmu ... przecież melancholia jaką pozostawia ten film zostaje w nas na długo ... jak można pisać takie bzdety na gorąco po filmie: o tym że jest o film płytki, nudny wtórny itd itp..... nie cofam tego ani na jotę co napisałem w postach wyżej. AMEN
niechaj i tak będzie:) to jest dzieło, zgadzam się w stu procentach z Tobą, dzisiaj w nocy obejrzałem 'Melancholie' drugi raz, i wrażenie jeszcze lepsze, dosadniejsze....jasne,że filmu się nie komentuje 5 min po obejrzeniu :)
BRAWO BRAWO BRAWO, aż miło poczytać w końcu jakieś posty osób które wiedzą co piszą i są świadome tego co oglądają. Osoby które idą na na film z Dunst - bo może się Spiderman pojawi, albo film o końcu Świata bo to pewnie będzie kino w rodzaju Armagedonu i piszącymi, że film jest płytki, mówię stanowcze NIE. Mimo, że każdy może mieć swoje subiektywne zdanie, to Larsa nie można oceniać płytko i powierzchownie jak to napisał mustafiszon, na 5min po sensie. Rzadko mi mija tak szybko czas jak na tym filmie, kiedy te ponad 2h minęły?!?! :-). Bardzo ambitny i zarazem bardzo prostym sposobem nakręcony film, ze sporą ilością odniesień i metafor. Gorąco polecam, ale tylko świadomemu widzowi.