albo antykonstrukcji fabularnej. Cudowna jedność między tematem - zagadką krótkotrwałej pamięci bohatera a budową filmu - retrospekcja w fenomenalnej symbiozie z rozwojem akcji. Absolutnie zaskakujący - w każdej minucie.
no powiedzmy
ale dla mnie - wielbiciela tego filmu- twoje słowa uznania zabrzmiały nieco "plastikowo". Bez urazy, ale wygląda to na odczyt opisu z programu TV :-P
Poważnie?
Dla mnie to nawet nie opis z programu, lecz okrutny pseudoanalityczny bełkot;) Czekałam na kogoś, kogo zirytuje. Wreszcie - pojawiłeś się. Reakcja jak najbardziej prawidłowa ;-P Thnx. PS. Uwielbiam każdą minutę tego filmu.
a ja każdą sekundę :-P
Chodziło mi o to, że wszyscy piszą o tym samym , anikt nie napisze jakiejś głębszej subiektywnej myśli. PS To aż się prosiło o taką ocenę.
To napisz
a ja poczytam. Na głębsze myśli dziś mnie nie stać - jestem zbyt zagrypowana.
Głębsza myśl
Trochę mnie ponosi, ale spróbuję. Krótkotrwała pamięć jako choroba? To nie takie proste. Każdy na swój sposób jest tą chorobą zarażony. Na ile znamy swoich najbliższych, znajomych, ludzi, których nazywamy "znajomymi"? Bohater "Memento" nie jest ekstremalnym przypadkiem - wbrew pozorom. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co zrobi nawet najbliższy człowiek. Każda minuta naszego życia jest w gruncie rzeczy zaskoczeniem. A co do wspomnień: szybko zapominamy, nawet najlepsze chwile rozmywają się, zniekształcają, tracimy wiele detali, choć wydaje nam się, że jest inaczej. Z tego punktu widzenia "Memento" jest filmem o postrzeganiu świata. I o tym jak wiele nam umyka, choć tak bardzo pragniemy pamiętać.
Płytsza myśl
Nie sposób tu nie odczuć ciężaru wątku, który w tym filmie zasługuje na Oscara za najlepszą rolę drugoplanową. Jest nim, oczywiście, manipulacja. Manipulacja niemal doskonała. O ile wnikliwie wpatrzy się pomiędzy klatki nieco teledyskowego montażu materiału filmowego, to z łatwością można odkryć drugą stronę tak ujmującej powieści naszego "zapominalskiego"...