Bywają filmy, które mówią bardzo wiele o każdym z nas. Pałamy do nich wówczas podświadomą wręcz sympatią, ciesząc się, że możemy się utożsamiać z ich bohaterami.
Zajmę się dwoma takimi właśnie filmami. Ich bohaterowie, na skutek różnych faktów, żyją w wyjątkowo ekstremalny i niezwykły sposób. Czym więc różnią się od całej rzeszy superbohaterów wystrzeliwujących w pojedynkę całą armię, wychodzących cało z najgorszych opresji, którymi karmią nas Holywoodcy producenci?
Bo ich życie mówi bardzo wiele o każdym z nas.
Mam na myśli "Podziemny krąg" Davida Finchera oraz "Memento" Christophera Nolana. Ich główni bohaterowie to dwudziestokilkuletni mężczyźni...
Tyler Durden, główna postać filmu Finchera, cierpi na specyficzną bezzsenność. Nie jest w stanie zasnąć z własnej woli. Jednak jego organizm ma swój sposób na zregenerowanie braku snu. Tyler w ciągu dnia często przebudza się z letargu, zupełnie nie wiedząc gdzie jest i co się wokół niego dzieje. Na to nakłada się jeszcze fakt, że jego praca opiera się na ciągłym podróżowaniu. Życie Tylera jest więc poprzecinane pasmem przebudzeń w najróżniejszych miejscach i sytuacjach. To pomieszanie jawy ze snem doprowadza do tego, że u naszego bohatera następuje rozdwojenie jaźni. Nawiasem mówiąc Tyler Durden to jedynie imię wyimaginowanej połówki tej osoby, będące całkowicie odmienne od prawdy o niej. Ta część to człowiek silny, charyzmatyczny, dowodzący podziemną organizacją, której władza rozprzestrzenia się na cały obszar USA. To zupełne przeciwieństwo rzeczywistego oblicza tej postaci, nic nie znaczącego agenta ubezpieczeniowego firmy samochodowej, którego życiową pasją jest nałogowe kupowanie mebli do swojego mieszkania. Choć to on, gapowaty krawaciarz, najczęściej występuje w filmie, nie ma w nim nawet własnego imienia - inne postacie przez cały film zwracają się do niego bezosobowo. (Tu ukłon w kierunku scenarzysty filmu za świetny pomysł). Z pewnością dopełnia to jej bezbarwności.
W filmie Nolana mamy do czynienia z panem o imieniu Leonard. Cierpi on na zanik krótkotrwałej pamięci. Jest to spowodowane urazem głowy, jakiego doznał bohater. Pamięta wszystko do momentu wspomnianego urazu, jest w stanie wykonać wszystkie czynności, których nauczył się przed nim, na przykład zastrzyk. Jednak obecnie nie potrafi zapamiętać tego, z kim od kilku minut rozmawia przez telefon. Z ułomnością swojej pamięci radzi sobie sporządzając nieustannie notatki, oraz fotografując wszystkich znajomych, których imiona zapisuje na odwrocie zdjęcia. Obsesyjnie poszukuje mordercy swojej żony, a najważniejsze informacje w swoim prywatnym śledztwie tatuuje na własnym ciele, aby nie umknęły jego uwadze. Niestety, prawda o jego życiu jest okrutna. To on sam zabił swoją ukochaną. Podał jej kilkakrotnie zastrzyk insuliny, nie zdając sobie sprawy, że zrobił to już uprzednio. Kobieta jego życia pozwoliła mu na to, ponieważ do końca wierzyła, że jego miłość pokona chorobę i nie będzie w stanie jej skrzywdzić Ze łzami w oczach patrzyła na niego, podczas gdy on z uśmiechem na ustach podawał jej śmiertelna dawkę lekarstwa. Leonard w końcu dowiaduje się o tym fakcie. Jednak tej informacji nie zapisuje, co jest w jego przypadku równoznaczne z wyrzuceniem jej ze swej pamięci. Za śmierć swojej małżonki obwinia inną osobę. Jest nią drobny przestępca, podczas szamotaniny z którym Leonard doznaje tragicznego w skutkach urazu głowy. Wie o nim tyle że nazywa się John, a pierwsza litera jego nazwiska to G. Leonard jeździ więc po Stanach, tropi swojego Johna G. , aby w końcu go dopaść i zabić. Nie zapisuje tej informacji, wskutek czego chwile po tym nie jest już świadom tego faktu.
A więc polowanie zaczyna się od nowa. Kolejne miasto, kolejny John G...
Cud niepamięci niech się święci, jak śpiewa niejaki Stanisław Soyka.
We wstępie tego artykułu napisałem, że życie bohaterów obu wspomnianych filmów, mówi bardzo wiele o każdym z nas. Są to postacie o wyjątkowo skomplikowanej psychice i życiorysie, a jednak motywy ich działań wcale nie są nam obce. Tyler ma dość swojego nudnego życia i tego, kim jest. Wielu ludzi przypisuje sobie większe znaczenie i pozycje, niż ich własna. Wierzą, że są kimś innym, niż są w rzeczywistości. ON po prostu posunął się o krok dalej i zaczął BYĆ kimś innym. A Leonard? Oszukuje siebie, by być szczęśliwszym. By nie przyznać, że to on jest winien śmierci swojej żony. By mieć cel w życiu-słodką zemstę. I dzięki swojemu stanowi psychicznemu, bez żadnych zastrzeżeń wierzy w to.
Lecz ilu z nas, będąc całkowicie sprawnymi umysłowo, oszukuje samych siebie, aby czuć się lepiej, w dodatku wierząc we własne kłamstwa?
I z tą prawdą na temat ludzkiej psychiki zostawiam cię, szanowny czytelniku
Dobranoc
No to żeś teraz spalił!!!
Jak można było zdradzić zakończenie/początek filmu?
To jest nieetyczne! Mam nadzieje że się nigdy więcej nie wysuniesz z takim komentarzem.
A swoją drogą MEMENTO to wspaniały film!
Pozdrowienia.
Przeczytałem ten Twój "uczony" wywiad i stwierdzam, że gdybym nie widział któregoś ze wspomnianych filmów, to zaroiloby się teraz od ciężkich słów.
To, co żeś napisał, to żadna dogłębna analiza, tylko najzwyklejsze w świecie streszczenia. Do tego perfidnie ukryte pod fasadą przemyśleń, bez żadnego ostrzeżenia o spoilerowaniu.
Może odebrałbym to inaczej, gdybyś podszedł do tematu rozsądniej i z większym dystansem do siebie. Ale że nie podszedłeś, to ja nie mogę. Także wybacz nieprzyjemne słowa, ale... Chcesz uchodzić za inteligentnego? Licz się z innymi. I nie uprawiaj tak zwanych "prawd objawionych" - jak ta "prawda na temat ludzkiej psychiki" pod koniec. Wpadasz w patos i śmieszność.
HAHHA:):) Faktycznie, spoiler, jednakże nie należy wchodzić na listę dyskusyjną przed ogladnięciem filmu:P MAsz nauczke, słuszną:P, Piotrusiu:)
Przeczytałem ten Twój "uczony" wywiad i stwierdzam, że gdybym nie widział któregoś ze wspomnianych filmów, to zaroiloby się teraz od ciężkich słów.
To, co żeś napisał, to żadna dogłębna analiza, tylko najzwyklejsze w świecie streszczenia. Do tego perfidnie ukryte pod fasadą przemyśleń, bez żadnego ostrzeżenia o spoilerowaniu.
Może odebrałbym to inaczej, gdybyś podszedł do tematu rozsądniej i z większym dystansem do siebie. Ale że nie podszedłeś, to ja nie mogę. Także wybacz nieprzyjemne słowa, ale... Chcesz uchodzić za inteligentnego? Licz się z innymi. I nie uprawiaj tak zwanych "prawd objawionych" - jak ta "prawda na temat ludzkiej psychiki" pod koniec. Wpadasz w patos i śmieszność.
Bez urazy. Po prostu nie dydaktyzuj.