Dla uspokojenia własnego umysłu i ciała, wymysliłem trochę inną terorię na temat "Memento". Według mnie sednem filmu jest jedna z ostatnich wypowiedzi bohatera: "Tak. Wszyscy musimu sobie przypominać kim jesteśmy.". Często, gdy chcemy się komuś przypodobać lub, gdy chcemy się wcielić do jakieś grupy, pokazujemy zupełnie inną twarz. Zachowujemy się wbrew swojej naturze. Wszystko jest w porządku póki wiemy, która z tych "twarzy" jest prawdziwa. Zapominanie swojego przwdziwego "ja" jest oznaką choroby - rozdwojenia jarzni. Wydaje mi się że film specjalnie jest tak pokręcony, wieloznaczny i nie do ułożenia w logiczną całość, aby przerazić widza i pokazać mu jak nielogicznie i bezsensownie zachowuje się człowiek, który jest na granicy szaleństwa z powodu utracenia kontroli na swoją osobowością. Takie są moje przemyślenia na temat filmu, wiem że można im wiele zarzucić, ale tylko w ten sposób mogę sobie wyjaśnić dlaczego fabułe film nie da się skleić w sensowną całość.
moze bys tak film dokladnie ogladal(i staral sie zrozumiec) a nie wlasne teorie wprowadzal - ostatecznie wszystko sie uklada w calosc...to jak sie uklada i dlaczego tak to juz zamysl rezysera...
Cześć, twoja teoria przypomina mi tezę z "Ferdydurke" Gombrowicza. W zależności od środowiska, w którym przebywamy po prostu ubieramy nowe maski. W ten sposób niczym kamelony, przybieramy nowe barwy czytaj-maski-czytaj tworzymy nową wizję "JA".