Niedawno wróciłem z tego filmu do domu... Wychodząc z kina jakiś gościu (wyglądający na bezdomnego) zapytał mnie czy jest teraz wieczór czy rano. Czyżby stracił pamięć krótkotrwałą?
Ale wracając do filmu... Rewelacyjna konwencja - akcja rozgrywa się od końca. Fajny pomysł. Dzięki temu widz wie mniej więcej tyle co bohater (który nie pamięta przecież co było wcześniej). Mimo tych zabiegów, nie zaliczę tego filmu do wybitnych. Czegoś mi w nim brakowało: może fabuła nie ta, może zakończenie, nie wiem. Jestem zkołowany. A może tak właśnie ma być...