Są takie filmy których gorycz innych bohaterów jestem w stanie przyjąć a nawet zaakceptować. Ten film do nich nie należy. Twórcy wykonali strzał w kolano nie angażując do obsady Smitha i Lee Jones'a. O ile ten drugi to już aktor w zaawansowanym wieku i jego nieobecność można wyjaśnić, o tyle Will mógłby spokojnie zagrać doświadczonego agenta J. Może sami nie chcieli już odgrzewać tego kotleta, co zresztą rozumiem, ale lepiej już filmu w ogóle nie nakręcić niż wykręcić scenariusz do tego stopnia, aby złamać mu kręgosłup. Niektórym wszystko jedno kto zagra w serii, dla mnie niestety aktorzy to pięta achillesowa całej tej produkcji. Niech już lepiej zostawią facetów w czerni w spokoju bo skoro teraz mamy taką hybrydę, boję się co będzie w następnej części...