Nie wiem do końca o co chodziło, ale i tak wiadomo, że najlepsze żarełko to prosty i prawdziwy cheesburger lub inne dania nadąjace się do jedzenia, a nie jakieś tam snobistyczne kropki, piramidki i mazy na talerzu, Większości i tak nie smakują ale udają jakie to cudowne, wykwintne i pyszne dania, bo przecież to taka droga modna restauracja. Te opisy win były najlepsze, gęba się po nich wykrzywia, ale jest to przecież dzieło jakieś tam z kilkunastoma nutamu, których i tak nie mogą wyczuć, ale najważniejsze, że przywodzą coś na myśl. Sami nie wiedzą co, ale najważniejsze, że są drogie. Fajnie obśmianie snobów nie potrafiących cieszyć się z prawdziwego jedzenia.
Może trochę to spłyciłam, ale takie są moje odczucia, może jest tu głębsze dno.