PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=875647}

Menu

The Menu
2022
6,7 100 tys. ocen
6,7 10 1 99783
6,2 88 krytyków
Menu
powrót do forum filmu Menu

Na film Marka Myloda miałem apetyt od momentu, gdy pierwszy raz obejrzałem jego trailer. Następnie podsycałem ten apetyt, oglądając recenzję „Sfilmowanych” i wyłapując informację o tym, że wpisuje się on w pewnego rodzaju trend na wyśmiewanie wyższych klasy społecznych, znany mi m.in. z takich produkcji jak „Triangle of Sadness”, „The White Lotus” oraz „The Square” (w takiej kolejności oglądałem te tytuły). Gdy więc zabierałem się za seans byłem z jednej strony głodny wrażeń, a z drugiej obawiałem się, że to co zaserwują mi twórcy „The Menu” nie będzie zaskakujące. Nie potrzebowałem wiele czasu, by przekonać się, że obawy były niepotrzebne.

Film już od pierwszych minut intryguje. Początkowo postacią Margot (granej przez Anya Taylor-Joy), później wyspą, na której rozgrywa się akcja, aż w końcu wykwintną kolacją, za którą odpowiedzialny jest główny bohater – Slowik, utytułowany szefa kuchni (w tej roli Ralph Finnes).

Moment rozpoczęcia kolacji to moment dosłownego performance’u w wykonaniu kucharza i jego podwładnych. Ślinka coraz bardziej cieknie na widok serwowanych dań, aż w końcu gościom (i przy mnie jako widzowi) coś staje w gardle. Tym czymś jest prawda zarówno o nich samych, jak i o głównym bohaterze. Robi się niezręcznie, niewygodnie, a nawet niesmacznie. Ale na tym właśnie twórcom zależało.

I tak już pozostaje do końca, który zaskakuje, ale mnie osobiście w niesatysfakcjonujący sposób. Dlaczego? Bo nie jest dla mnie wiarygodny.
Podobnie jak zachowania Margot.

Jednak te dwa elementy są dla mnie niczym włos we własnoręcznie zrobionej zupie. Nic sobie z niego nie robię, bo poza nim danie jest satysfakcjonujące. Obok gry Ralpha Finnes i Nicholas Houlta nie da się przejść obojętnie, a zabieg z prezentowaniem dań na długo zostanie w mojej pamięci.

Trend na obnażanie obłud elit działa. Chociaż zastanawiam się, czy pod jego ambitnym płaszczykiem nie serwuje nam się po prostu nowych, mocniejszych wrażeń, bo strzelanki, sieczki i mordbicie w kinie nam się już po prostu przejadło?