ogląda się go jak etiudę filmową. i pod tym względem powinien dostać 10. ale nie ma etiud
trwających godzinę czterdzieści.
brakuje w tym filmie wątków pobocznych, retrospektyw (sorry, ale z tych 10 sekund mogli spokojnie
zrobić pięć minut bez uszczerbku dla narracji), a postacie zachowują się jakby były po dzięciu
filiżankach kawy (poza elinor oczywiście).
ogólne wrażenie jest takie, że w połowie produkcji ktoś uciął budżet, a reżyserowie zamiast
wyprostować włosy bohaterce, uprościli scenariusz.