trzeci akt jest pełen idiotyzmów. Dlaczego zdmuchnięta została akurat ta torba, w której był ukryty pistolet? Jakim cudem w takim stresie główny bohater zatrzymał pędzący pociąg? Po co ta cała afera z domniemanym wzięciem przez niego łapówki? Czemu te dwa bandziory nie poddały się, widząc że są bez szans? Czy konieczne było zapowiedzenie "ułaskawienia" głównego bohatera? Po co ta idiotyczna scena konfrontacji na moście? I czy musiano pokazać jak główny bohater wraca z zakupami do domu? Może inaczej patrzyłbym na to, gdybym przeczytał książkę, ale nie przeczytałem. 
 
No i jeszcze ta chaotyczna praca kamery (przez cały film). Ale to chyba charakterystyczne dla Tony'ego Scotta.