Z tego miejsca chciałem pogratulować i podziękować naszym polskim "tłumaczom" za oddanie, niespotykany ogrom włożonej pracy oraz kreatywność w tym ciężkim zadaniu jakim było przełożenie tytułu filmu z angielskiego na nasz język ojczysty. 
 
"Metro strachu", tytuł tragedia, ale patrząc na inne tytuły z jakże trudnym słówkiem "taking" to w zasadzie nie powinienem się znowu jakoś bardzo dziwić.
Jak czytam takich cieciów to żal dupe sciska... Sadzisz ze ile ludzi wiedzialoby o czym jest film 'Przejęcie Pelham'? Wydaje mi sie ze tytul oddaje to co dzieje sie w filmie - jest metro, jest strach, czego chciec wiecej?
"Taking of Pelham 123" z 1998 roku też nosi tytuł "Metro strachu", więc nie wiem o co kolesiowi chodzi. Pierwsza wersja z 1974 to "Długi postój na Park Avenue". Postój czym? Autem? Rowerem? IMO "Metro strachu" najlepiej zapowiada treść filmu.
dokładnie, popieram przedmówcę. Jest wiele tytułów kiepsko przetłumaczonych 
ale akurat w tym przypadku to co innego. Ile osób przyszło by na film pod oryginalnym tytułem...? Niewielu bo nic on w Polsce nie mówi, owszem w 
stanach pewnie większość wie co to Pelham ale przecież nie u nas...
hmmm, wyobraź sobie czystą kartkę papieru a na jej środku czarną kropeczkę. 
tytuł orginału to "the point" a polskie tłumaczenie to "ogrom wszechświata". 
tłumaczenie jest ok? bo bardziej przyciąga? bo lepiej sprzeda? 
tytuł jest integralna częścią dzieła. A na polskich "tłumaczów" narzekamy przynajmniej od czasów "Policyjnego gliniarza"* o czym rozpisywano się w starej, dobrej "Fantastyce". Pozdrawiam. 
------------ 
*oryginalny tytuł to "Robocop"
Poczytaj o ekwiwalencji funkcjonalnej - gdy w przekładzie nie chodzi o dosłowność, ale utrzymanie meritum poruszanego tematu.
Uważasz, że polscy tłumacze dobierając polski odpowiednik tytułu filmu wywiazują się dobrze ze swej roli? I dobierając ekwiwalent tytułu aby przenieść go na nasze polskie realia nie przesadzają czasem? Nie przekraczają pewnych granic? A może gdyby te ich zamienniki nie były tak głęboko polsko funkcjonalne to ktoś sięgnąłby do źródeł? 
Ponadto vide: http://www.filmweb.pl/ARTYKU%C5%81+Polskie+t%C5%82umaczenia+tytu%C5%82%C3%B3w+fi lmowych,News,id=44124 
Ja nie mówię, że zawsze jest źle. Ja twierdzę, że nie zawsze jest dobrze. 
Wybór tytułu jest trudny i nie tylko w tej kwestii którą poruszyłeś. 
na szalkach leżą też Sztuka i Mamona. 
OOT ps. a nakazujący tryb, proszę, zachowaj sobie dla podwładnych, ok? Może jestem niewyspany ale jakoś nie zabrzmiało to jak sympatyczna podpowiedź :P
Przede wszystkim: oryginalny tytuł _o_wiele_lepiej_ oddaje o czym jest film. "Porwanie Pelham 1 2 3" lub "Przejęcie Pelham 1 2 3" - zrozumiałe, pasuje, nawet brzmi lepiej niż "Metro strachu". A tak tytuł sugeruje, że w metrze straszy - myślałem poczatkowo jak usłyszałem tytuł, że to jakiś thriller albo horror. Równie dobrze ten film: http://www.filmweb.pl/f3/Air+Force+One,1997 powinein być nazwany "Samolot strachu". 
Panuje jakaś głupia moda na tłumaczenie tytułów tak, aby opisywały o czym jest film.
Fakt - Metro strachu brzmi jakby to mial byc horror, a co do mody na tlumaczenie tytulow tak, aby opisywały o czym jest film/ - jest grupa filmow z takimi tytulami .. np `seks grupowy na jachcie`. :D 
 
pozdr.
Ja pierdole, na filmwebie zrobiła się moda z wyśmiewania polskich tytułów. I o ile rozumiem gdy sie śmieje z takich kwiatków jak Szklana Pułapka to akurat Metro Strachu nie brzmi źle i chyba dobrze oddaje to co dzieje się w filmie (bo nie widziałem).
Szklana pułapka stała się kwiatkiem tylko dlatego, że powstały kolejne części - ale tytuł sam w sobie do pierwszej części był bardzo dobry
Akurat "Długi postój na Park Ave" brzmi duuużo lepiej niż banalne i infantylne "Metro strachu"... A polskich tłumaczy trzeba i można krytykować bo ichnie kwiatki są czasem po prostu rozbrajające...
"Długi postój na Ave" lepsze niż "Metro strachu"? Hahaha. Właśnie mnie zaciekawił ten film polskim tytułem. Metro? Strach? To musi być coś dobrego.
Jak trochę podrośniesz, dojrzejesz, to może zrozumiesz, że takie dosadne i infantylne tytuły są kompletnie z dupy... "Metro Strachu" a cóż tam takiego strasznego jest? W tym metrze straszy?
Koronny "argument" wszelkich gimnazjalistów o niedojrzałości współrozmówcy. Chylę czoła przed jaśnie oświeconym.
Jednym z takich kwiatków jest też: Bangkok Dangerous (Ostatnie Zlecenie), można by to lepiej przetłumaczyć ;]
Jak juz mówimy o tłumaczach , to śmieszne jest to , że ktoś ich broni. OK , są wyjątki.Czasem sie zdarzy coś dobrego.I nie tylko o tytuły chodzi. To co zrobili np. z dubbingiem Simpsonów ,to jest załosne , nie da się oglądać, albo "My Name Is Earl " na TVP ,lektor porazka . Nie rozumiem jak niektóre słowa mogą być ocenzurowane .... "Hooker" skoro w originale leci bez cenzury to czemu nie w Polsce ? Albo "Detektyw Monk " od 5 sezonu lektor jest załosny. I wogole , nie tylko o tłumaczenia chodzi . "my Name Is Earl " juz nie emitują,przerwali w połowie sezonu "the Wire" leciało o jakże przystępnej porze 0.40 . 
P.S. Najlepiej oglądać filmy i seriale z napisami. Bo co jak co , ale amatorzy z sieci robia profesjonalne tłumaczenia a profesjonalisci z TV amatorskie. I prosze , nie piszcie ze sciaganie serialów z sieci to piractwo , bo takie to piractwo jak z koziej dupy plazma.
od dawna Polska "przekręca" tytuły albo dodaje do nich słowa przyciągające publikę. Metro strachu jak Metro strachu, ale po co dodawać do filmu Dorothy Mills słowo "egzorcyzmy"?
bo leniwy(głupi) widz przeczyta i rozkmini "aaa horror chyba to jest". Dorothy Mills(tytuł filmu) nie jest więc ok. W USA widz przeca nie przygłup i od razu wie, że Dorothy to horror;) Czyli gdzie widzowie głupsi, tak się często nabijamy z Amerykanów, ale nasi dystrybutorzy mają nas za jeszcze większych debili(odwiedzając multipkleksy wiem że niestety racja chyba po ich stronie.
Nie było mnie w tym temacie jakiś czas, ale zapoznałem się z waszymi wypowiedziami dosyć dokładnie więc spróbuję, w miarę możliwości, odpowiedzieć na wasze posty. 
 
Geohound napisał: 
 
"Jak czytam takich cieciów to żal dupe sciska... Sadzisz ze ile ludzi wiedzialoby o czym jest film 'Przejęcie Pelham'? Wydaje mi sie ze tytul oddaje to co dzieje sie w filmie - jest metro, jest strach, czego chciec wiecej?" 
 
W zasadzie nie powinienem mu odpowiadać zważając na fakt, że obraził mnie już w pierwszym zdaniu swojej jakże elokwentnej wypowiedzi, ale zrobię wyjątek aby stworzyć sobie dogodną pozycję przy następnych postach. 
 
Drogi Geohound, zdaj sobie sprawę z tego, że ludzie, jako istoty rozumne (mniej lub bardziej) mają RÓŻNE ZDANIA i poglądy. Zdanie inne od Twojego nie znaczy głupie lub złe więc twoja bulwersacja w odpowiedzi na mój temat jest nie tylko bezpodstawna i śmieszna, ale również pełna ignorancji. 
Twoja wypowiedź zakłada, że nie mam racji i szanuję to, że masz zdanie oddmienne, błędnie jednak zakładasz, gdy piszesz, że "Wydaje mi sie ze tytul oddaje to co dzieje sie w filmie...". Skoro tak sądzisz to prawdopodobnie filmu "Taking of Pelham 1 2 3" wcale nie widziałeś. Zresztą skoro tytuł powinien oddawać to co dzieje się w filmie wtedy idealnym tytułem dla Ciebie byłoby właśnie coś w rodzaju "Przejęcie Pelham 1 2 3". 
Uważasz, że niewielu ludzi wie co to jest "Pelham", ale czy to faktycznie jest minus? Tytuł filmu może zawierać słowa Ci nieznane, ale uzasadnienie tytułu zazwyczaj znajduje się w treści utworu, więc nie bój się, nie musisz czuć się zagubiony gdy widzisz obce Ci nazwy lub idiomy, których nie rozumiesz, prawdopodobnie wszystko wyjaśnione jest w samym filmie. 
 
fidelxxx napisał: 
 
""Taking of Pelham 123" z 1998 roku też nosi tytuł "Metro strachu", więc nie wiem o co kolesiowi chodzi. Pierwsza wersja z 1974 to "Długi postój na Park Avenue". Postój czym? Autem? Rowerem? IMO "Metro strachu" najlepiej zapowiada treść filmu." 
 
W zasadzie mógłbym użyć tej samej argumentacji, której użyłem powyżej, ale zwrócę uwagę głównie na jedną rzecz. 
 
"Pierwsza wersja z 1974 to "Długi postój na Park Avenue". Postój czym? Autem? Rowerem? IMO "Metro strachu" najlepiej zapowiada treść filmu." 
 
Pisząc te słowa wyraźnie nie przemyślałeś tego posta. Ty, jak i Geohound chcelibyście żeby tytuły były skonstruowane następująco "Mrożące krew w żyłach wzięcie zakładników w wagonie metra w okolicach stacji Pelham rozstrzygnięte dzięki przebiegłości Denzela Washingtona podczas strasznego pojedynku" jest i strach i metro, a do tego tytuł opisuje treść filmu. Zarzucacie mi, że krytykując polski tytuł nie zauważam tego, że jest najdokładniejszy z możliwych przy czym sami nie widzicie tego, że jest on wręcz mylący i zawiera w sobie dużo większą dawkę wątpliwości niż "Długi postój na Park Avenue". Czyżby następny członek dyskusji, który wypowiada się bez znajomości tematu? 
 
arturstach: 
 
"dokładnie, popieram przedmówcę. Jest wiele tytułów kiepsko przetłumaczonych 
ale akurat w tym przypadku to co innego. Ile osób przyszło by na film pod oryginalnym tytułem...? Niewielu bo nic on w Polsce nie mówi, owszem w 
stanach pewnie większość wie co to Pelham ale przecież nie u nas..." 
 
Czyli znowu to samo. Skoro czegoś nie znasz dlaczego to krytykujesz? Może właśnie dzięki oryginalnemu (angielskiemu) tytułowi ludzie dowiedzieliby się co to takiego to mroczne i tajemnicze Pelham, które tak was odrzuca. Pomijam już fakt, że przyczepiliście się do tego słówka, a tak naprawdę nie ma ono dla was większego znaczenia. Wychodzi brak konkretnej i rzeczowej argumentacji. Przestańcie powtarzać po sobie te same słabe zarzuty. 
 
Piszesz również o ekwiwalencji funkcjonalnej. Akurat tak się składa, że znam to pojęcie bardzo dobrze. Jestem studentem filologii angielskiej i znam dużo ładnych i trudnych słów, nie tylko polskich. Wykorzystujesz pojęcie z zakresu tłumaczenia, ale zapominasz, że nie wystarczy Wikipedia aby zrozumieć wszystko o czym się usłyszy. Tłumaczenie tytułu ma również często podłoże kulturowe (tak jak w tym przypadku), którego nie można pomijać bo tytuł zmienia sens oraz swoją rolę. 
 
Krenciolek: 
 
"Ja pierdole, na filmwebie zrobiła się moda z wyśmiewania polskich tytułów. I o ile rozumiem gdy sie śmieje z takich kwiatków jak Szklana Pułapka to akurat Metro Strachu nie brzmi źle i chyba dobrze oddaje to co dzieje się w filmie (bo nie widziałem)." 
 
Jeśli jest moda na wyśmiewanie błędów, braku zaangażowania i amatorszczyzny to podpisuję się pod ową modą. A "Szklana pułapka" to bardzo podobny przykład do "Metra strachu". Fakt, że ten drugi tytuł lepiej brzmi fonetycznie, ale i tak jest bez sensu. 
 
Vimo: 
 
"Szklana pułapka stała się kwiatkiem tylko dlatego, że powstały kolejne części - ale tytuł sam w sobie do pierwszej części był bardzo dobry" 
 
Co jeśli powstanie sequel "Metra strachu", którego akcja będzie miała miejsce na lotnisku? Zobaczymy "Metro Strachu 2", a ja wybuchnę śmiechem? 
 
Meru0: 
 
""Długi postój na Ave" lepsze niż "Metro strachu"? Hahaha. Właśnie mnie zaciekawił ten film polskim tytułem. Metro? Strach? To musi być coś dobrego." 
 
Rozbrajające. Typowy przykład oceniania książki po okładce. Do tego dosyć głupi. 
 
Na tym skończe. Odpowiedziałem w miarę możliwości na posty z którymi się nie zgadzam lub które coś mi zarzucają. Nadal uważam, że polski tytuł filmu jest głupi. 
...Co jeśli powstanie sequel "Metra strachu", którego akcja będzie miała miejsce na lotnisku? Zobaczymy "Metro Strachu 2", a ja wybuchnę śmiechem?... 
nic nie będzie, najwyżej się pośmiejesz a śmiech to zdrowie 
 
jesli nie zauważyłeś odnoszę się do tytułu filmu, który powstał 20 lat temu, w latach 80, przyznaję że nie wiem czy ten film miał polska premierę w kinie, ale były to czasy prawie każdy film miał polski tytuł... nie bez powodu... 
gdyby polski tytuł nie przypadł ludziom do gustu stałoby się to samo co w przypadku Dirty Dancing - przestałby być używany, jednak większość osób chętnie używa tego tytułu, nie widzą problemu, tylko ci którzy chyba tylko chcąc się popisać swoją znajomością angielskiego (tak wiem to trochę złośliwe z mojej strony, ale od paru lat widzę kto głównie zakłada takie tamaty) próbują udowodnić jaki ten tytuł jest zły i nielogiczny... 
 
teraz są inne realia, znajomość języka powszechniejsza, prawdopodobieństwo powstania prequela czy sequela znacznie większa, chęć zysku także - dlatego powstaja tytuły, które mają zwabić do kin jak najwięcej ludzi, a nie po to by zadowolić "znawców" 
Metro strachu może być dla Ciebie głupim tytułem - ale pamiętaj jakie jest jego zadanie 
 
krytykować jest łatwo, więc bardzo proszę wykaż się inwencją i poddaj ją krytyce innych, jesteś dyspozytorem który chce zachęcić ludzi do przyjścia na film, musisz dać polski tytuł - zaproponuj nam coś: 
1) polski tytuł dla pierwszej części die Hard - zakładamy że jest to samodzielny film i nie będzie żadnych kontynuacji 
2) polski tytuł - dla całej serii
Biorąc udział w zabawie podam polski tytuł jaki wpadł mi do głowy dla pierwszej części biorąc pod uwagę, że jest to film samodzielny: 
 
- "Atak na Nakatomi Plaza" 
 
To tytuły jakimi mógłbym ochrzcić całą serię: 
 
- "Śmierć w bólu" 
- "Ciężka śmierć" 
- "Zdychaj ciężko"
"Atak na Nakatomi Plaza" 
pierwsze skojarzenie - atak na jakiś pałac? Nakatomi to chyba japoński? a pewnie będą latać z mieczami, harakiri itp. 
w końcu zakładamy, że mamy lata 80 a przeciętny widz nie wie co to jest Nakatomi Plaza, do internetu nie zajrzy, a w Polsce nie ma budynków tego typu - mnie nie kupiłeś ;) 
 
mam cichą nadzieję, że tytuł serii to żart, bo zwabiłbyś nim tylko miłośników kina grozy, a nie sensacji... 
 
Przedstawiasz rozumowanie osoby raczej dosyć naiwnej, nie wiem czy na pokaz czy faktycznie taki jesteś. Idąc Twoim tropem rozumowania widząc tytuł "Szklana pułapka" pomyślałbyś pewnie, że to film o dwóch tuńczykach uwięzionych w akwarium, albo kolejna część "Szczęk" mająca miejsce w oceanarium. Swoją drogą, zanim obejrzałeś film "Szczęki" był to dla Ciebie film o protetykach czy starszych osobach ze sztucznymi zębami, a może o wampirach? Poza tym wyraz "plaza" mówi wszystko. Tak się składa, że w średniowiecznej Japonii zamkom nie dawano nazw w stylu amerykańskich hoteli. 
 
Tytuł serii to nie żart, a Twoje rozumowanie znowu okazuje się bardzo płaskie. Jeżeli według Ciebie każdy tytuł, który ma w sobie wyraz "śmierć" itd. przedstawia horror to mylisz się. 
 
Oceniasz film po tytule, to również błąd. Prawda jest taka, że pierwsze co przyciąga oczy to nie tytuł tylko plakat. Tytuł można poddać ocenie po obejrzeniu filmu.
Ty i ja jesteśmy na portalu filmowy co oznacza, że w jakiś sposób interesujemy się filmem i tymi którzy go tworzą, ale widownia nie składa się tylko z takich osób, my jesteśmy w mniejszości... 
 
Często spotykam ludzi, którzy uwielbiają oglądać filmy, ale nie mają pojęcia kto jest reżyserem, jakie jeszcze filmy zrobił, nawet nazwisk większości aktorów nie znają, co najwyżej kojarzą ich z jakiś filmów co zapadły im w pamięć... poprostu film dla nich isnieje w momencie wyboru co obejrzą i w czasie oglądania i to właśnie takich widzów trzeba zwabić do kina... 
Ja wybiorę film bo lubię aktora, bo cenię reżysera, bo lubię podobną tematykę - to mój świadomy wybór czy pójdę na film czy nie - chociaz osobiście i tak wolę wiedzieć jak najmniej o filmie, który zamierzam obejżeć... ale jak zwabić tych "innych"... 
 
moja interpretacja to było przerysowanie 
jednak ATAK w tytule brzmi mocno - wojennie, a technicznie biorąc nie był to atak, skojarzenie z Japonią jest ewidentne... 
 
jeśli chcemy odzwierciedlać fabułe filmu to już lepszym tytułem jest Zakładnicy Nakatomi Plaza - bo w filmie w zasadzie o to chodziło 
 
szklana pułapka to nie dwa tuńczyki w akwarium - to utknięcie w czymś co pozornie wydaje się kruche... 
 
...Jeżeli według Ciebie każdy tytuł, który ma w sobie wyraz "śmierć" itd. przedstawia horror to mylisz się... według mnie - NIE 
ale naprawdę uważasz, że taki tytuł zwabi przeciętnego widza, który chciałby się poprostu rozerwać i dobrze spędzić te 90 minut... po za tym jak na złość główny bohater przeżywa - to już prędzej by pasowało Pan Śmierć - w końcu trup ściele się geęsto dzięki bohaterowi 
Twoje propozycje nażwy dla serii sugerują, że nie lubisz tego filmu - ale mogę się mylić... 
 
...Oceniasz film po tytule, to również błąd. Prawda jest taka, że pierwsze co przyciąga oczy to nie tytuł tylko plakat. Tytuł można poddać ocenie po obejrzeniu filmu... 
filmu nie oceniam po tytule, ale często tytuł odbiera chęć obejrzenia filmu 
i mylisz się, więcej razy przeciętny widz zetknie się z tytułem niż plakatem, w telewizji padnie tytuł, w radiu też, w gazecie także oraz w rozmowie z kimś - plakat może zobaczy w gazecie - jednak nie każdy film jest tak reklamowany, może na bilbordach - też tylko wybrane filmy i pewnie przy wejściu do kina... 
 
jest jeden piękny film polski na który ludzie poprostu bali się iść, tytuł "Pora umierać" 
jednak udało mi się namówić na ten film kilkanaście osób i wszyscy byli zachwyceni, to tytuł ich odstraszył a dokładnie "umieranie" 
 
tytuł ma na celu zachęcić - chociaż czasami wydaje się głupi, ale jeśli już ktoś da się skusić i obejrzy film to wtedy oceni właśnie film a nie tytuł
Film lubię, uważam, że jako kino akcji bije on na głowę wiele dzisiejszych produkcji, których budżety przekraczają budżet niektórych afrykańskich państw, a trzeba dodać, że pierwsza część "Szklanej pułapki" kosztowała bardzo mało i w zasadzie kwalifikowała się do filmów klasy "B". 
 
Tytuły starałem się podać łatwe i przyswajalne, wyszedłem z założenie, że skoro w USA przyjął się tytuł "Die hard" to czemu w Polsce nie mógłby przyjąć się jego odpowiednik "Zdychaj ciężko", starałem się również oddać tytuł jak najdokładniej. Swoją drogą tytuł "Zakładnicy Nakatomi Plaza" jest nieco mylny, sugeruje, że głównym bohaterem będzie zbiorowośc zakładników. 
 
Co do reklamy filmu uważam, że to jednak plakat czy zwiastun najbardziej przyciągają uwagę. Osobiście, gdy widzę nieznany mi tytuł filmu to najpierw staram się znaleźć jego trailer, choćby na YouTube, a dopiero potem przeczytać opis dystrybutora. Fakt faktem, że jest to sprawa subiektywna i na różnych ludzi działają różne media i przekazy. 
 
Przykład oparty na filmie "Pora umierać" faktycznie jest trafny, również znam ludzi, którzy po tytule stwierdzili, że musi być to film ciężki i przygnębiający, ale nadal jest to dla mnie ocenianie książki po okładce. Zgadzam się jednak, że tytuł może nie tyle zniechęcić co zmylić potencjalnego odbiorcę. 
 
Tytuł ma na celu zachęcić, ale czasami przemyca również jakieś treści lub jest komentarzem czy podsumowaniem filmu. Tytuł często też odgrywa dużą rolę w samym odbiorze filmu np. "Życie jest piękne", "Dekalog", "Człowiek z marmuru", "Ziemia obiecana". są to tytuły, które mają duże znaczenie w stosunku do samego filmu i pełnią ważną rolę.
no to pozostaje nam tytuł "Odbicie zakładników Nakatomi Plaza" oraz "solidne umieranie" ;) 
 
mamy w bazie 11708 tytułów filmów powstałych w 2009 roku, w tym 9402 filmów kinowych, do kin trafia oczywiście nie wielki procent, jednak mimo to ze świecą szukać osoby, która obejrzy wszystkie - czyli chcąc nie chcąc dokonujemy selekcji przed obejrzeniem filmu czyli trochę oceniamy książkę po okładce - tego nie da się uniknąć, jednak są różne oceny, możemy uznać że film nas nie zainteresuje lub uznać że film nie jest interesujący ;) 
 
"ziemia obiecana" "dekalog" „sól ziemi czarnej”- to inny rodzaj sztuki filmowej i inne znaczenie tytułu, to nie są tytuły filmów, które mają na celu przede wszystkim zarabianie kasy, a przecież dlatego tak chętnie kręcą kolejne części hitów kasowych i dają im te same tytuły by ludzie wiedzieli że idą na coś co się już raz podobało… 
 
kolejną rozpacz na temat tytułu filmu mamy na forum "Zaklęci w czasie", dlaczego film nie ma takiego tytułu jak książka, jacy kretyni, nie potrafią przetłumaczyć, kolejne porównania do Dirty Dancing i Wirującego Seksu' itp. Itd. 
na który film Ty byś poszedł znając tylko tytuł 
A "Zaklęci w czasie" 
B "Żona podróżnika w czasie" 
Oceniając tylko po tytule wybrałbym raczej "Zaklętych w czasie" ze względu na "magiczność" tytułu (jestem fanem fantasy i sci-fi). 
 
"Co jeśli powstanie sequel "Metra strachu", którego akcja będzie miała miejsce na lotnisku? Zobaczymy "Metro Strachu 2", a ja wybuchnę śmiechem?" 
 
No, jeśli autor książkowego pierwowzoru zmartwychwstanie i z nudów napisze kontynuację, to będzie problem.
Mysle ze w tym wypadku tlumaczenie tytulu nie dziala na niekorzysc filmu. Wg mnie jest poprawne. Nie wszystko powinno sie tlumaczyc doslownie bo wyszedl by bezsens. 
 
dla przykladu "my sister's keeper" po polsku powinno byc "potrzymujaca moja siostre/ potrzymywacz mojej siostry" ;] (co prawda tytul "bez mojej zgody" jest srednio trafiony" 
 
a co do "metra strachu" "zebieranie pelham 1 2 3" bylo by smieszne ;]
Podoba mi się wyzwanie od Vimo. Dosyć ciekawe zadanie. Zaraz się nad tym zastanowię i podam propozycję. 
 
Fidelxxx, podajesz słaby argument. To, że nie ma drugiej części książki nie oznacza wcale, że nie może powstać sequel filmu na jej podstawie. 
 
APosing, nigdzie nie pisałem żeby tłumaczyć dosłownie, poza tym podajesz błędne tłumaczenia. "Keeper" w tym kontekście to "opiekun", tytuł filmu powinien brzmieć "Opiekun mojej siostry". "Taking of Pelham 123" to po prostu "Przejęcie Pelham 123"/"Porwanie Pelham 123". Nie wiem czemu silisz się na bzdurne i błędne tłumaczenia.
Po pierwsze, to był żart. 
Po drugie, nie "Przejęcie Pelham 123" tylko "Przejęcie Pelham Jeden, Dwa, Trzy".
heheheh :D heheheheh :D dobry joke :D heeh znaczy żart:D dobrze że napisałeś ze to jest zart bo by się zmarnował hehehe :D
One Two Three to nie 1 2 3 ? eins zwei drei ? uno dos tres ? dyskusja na temat sensu tłumaczenia, co jak co ale 1,2,3 oddaje całkowicie sens "One Two Three" czy masz jakieś inne coś ?
Jeszcze przed amerykańską premierą było wiadomo, że "1 2 3" w oryginalnym tytule ma oznaczać godzinę 1:23, więc czemu nie tytuł Pelham 1:23?