Film utrzymuje w napięciu. Fakt. Dotrwałam do pierwszej w nocy. Jakim kosztem? Tanich chwytów, za którymi kryje się brak logiki. Jest parę scen, po których obejrzeniu, czułam, że robi się z widza idiotę. Bez skrupułów. Mam wrażenie, że nawet odtwórcy głównych ról musieli nie raz i nie dwa czuć się zażenowani poziomem projektu, w który się zaangażowali. Kilka rasowych ról każdy z nich na koncie ma. Tym trudniej odeprzeć, po zakończonym seansie, wrażenie "degrengolady" amerykańskiego kina. Pływamy po powierzchni, a jakości na horyzoncie brak.