Solidna robota kontrastująca z wtórnością fabuły i typowymi dla kina sensacyjnego zagrań. 
 
Prawdę powiedziawszy, gdyby nie Tony za kamerą i Denzel z Travoltą w głównych rolach, nikt by nawet tego filmu nie chciał oglądać, bo fabuły o porwaniach zakładników i żądaniu za nich okupu wypaliły się najdalej w późnych latach 90. 
Nowy „Pelham” mimo iż nakręcony dekadę później nawet nie stara się wyłamać ze schematu – to kino które można obejrzeć bez irytacji (no może prócz kilku poślednich elementów), ale niczym cię nie zaskoczy. Przebiegu akcji domyślisz się zanim jeszcze włączysz film, a finału, gdy na ekranie pokaże się logo wytwórni. 
 
Jeżeli nastawisz się na solidny, typowy (od strony technicznej) film Scotta nie powinieneś być rozczarowany, jeżeli na dobrą, wyróżniającą się sensację, to lepiej zmień metro… 
 
Moja ocena - 5/10