Początek filmy był ciekawy, później zaczynał być mniej interesujący. Efekty według mnie trochę
słabe, jednak mimo wszystko końcówka moim zdaniem była świetna. Moim zdaniem to było bardzo
smutne, że chwilę po tym, jak zastrzelił swojego synka zjawiły się wojska etc. To było smutne.
Nie czytam S.K ale brak happy end-u sprawia że szanuje ten film i chętnie do niego wrócę.
Nie, to było głupie.
Nie idzie za tym ŻADEN przekaz, no chyba, że ktoś chciał nadać filmowi depresyjnego charakteru. Ale przez to wygląda na autoparodię- ot, zabił przyjaciół i syna, a potem pojawiło się wojsko.
Bad luck David!
A to aby się nie poddawać i walczyć o przeżycie za wszelką cenę to nie jest przekaz? Że można popełnić samobójstwo w najgłupszym możliwym momencie kiedy pomoc jest już w drodze?
brawo Nucio :)
Jak to pisało w metrze 2033, celem wszystkich żyjących organizmów jest przetrwać za wszelką cenę.
Zgadzam się. Po samobójstwie emocje opadły. I zaraz po tym opadła (także) mgła i przyjechało wojsko. Przecież to się kupy nie trzyma. Sztucznie wymuszony dysonans poznawczy - happy endu nie zrobiliśmy, zobaczcie jacy jesteśmy nietuzinkowi. Ech.
Końcówka filmu jak dla mnie beznadziejna. Lepiej było bohaterom dalej siedzieć w supermarkecie i nic nie robić. Wkońcu doczekaliby się pomocy wojska.
Końcówka była totalną mieszanką emocji. Z jednej strony, sytuacja w której znalazł się Drayton, po zobaczeniu wojska była tak cholernie tragiczna, że nie sądzę, by mógł kiedykolwiek jeszcze dobrze funkcjonować. Prawdopodobnie na jego miejscu, zaczęłabym bić głową w asfalt (cokolwiek) żeby się zabić. Jednak w momencie, gdy z mgły zaczęli się wyłaniać mundurowi, a powietrze stawało się bardziej przejrzyste dostałam strasznego napadu śmiechu xD Taki czarny humor. Nie czytałam książki Kinga (błąd, który postaram się szybko naprawić!), ale już podejrzewałam co się stanie, od kiedy Drayton wyciągnął pistolet, Więc przy końcówce mimo okropnego żalu, zaczęłam się po prostu śmiać :D Chociaż i tak uważam, że najlepszy moment filmu był kiedy ta biblijna babka zarobiła kulkę w łeb!
Dla mnie końcówka "Mgły" jest bardzo udana, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest lepsza, niż w oryginalnym opowiadaniu, ale o tym, za chwilę ;)
Czytając komentarze na tym wątku widzę same hejty na Draytona za to, co zrobił. Nie potraficie wczuć się w rolę bohatera?
Właśnie wyrwał syna i przyjaciół z domu wariatów, zdecydował, że bezpieczniej będzie ruszyć w nieznane, niż zostać w bezpiecznym miejscu z bandą psycholi, postawił na szali życie ludzi, którzy mu zaufali i okazało się, że pozbawił ich go w krytycznym momencie, gdy pomoc już pukała do drzwi - spędzili wśród mgły siedem dni, skąd mogli wiedzieć, że lada chwila ktoś ich uratuje?
Motyw z wojskiem, które wyłania się z mgły jest genialny. Wgniata widza w fotel w stylu "o cholera! mógłby poczekać minutę!" a widok krótkowłosej Carol z TWD, która na początku filmu weszła we mgłę i ocalała, tylko dopełnia efekt.
A jak to się potoczyło w książce?
SPOILER ALERT!
Drayton nie miał okazji zobaczyć swojej żony po zapadnięciu mgły. Gdy opuścili supermarket, chciał podjechać pod dom, ale uniemożliwiały to konary drzew, które zawaliły drogę w trakcie burzy, która poprzedziła pojawienie się mgły.
Drayton nikogo też nie morduje. Opowiadanie kończy się tym, że jego grupka ocalałych kima sobie w opuszczonej stacji benzynowej, a nasz bohater bezskutecznie przesłuchuje kolejne kanały w radiu, szukając ocalałych. W chwili, w której ma wyłączyć radio słyszy tylko "Hartford. Nadzieja" i na tym ta historia się kończy :)
"spędzili wśród mgły siedem dni, skąd mogli wiedzieć, że lada chwila ktoś ich uratuje? "
siedem dni?
A całości, tragizmu sytuacji dopełnia utwór Dead Can Dance - "The Host of Seraphim"
No cóż, końcówka bez happy endu wpisuje się w klimaty Kinga ;) Choć koniec opowiadania był trochę inny, jednak chyba jeszcze bardziej depresyjny.
To nie bylo smutne bo ja juz wszystko wiedzialem jak sie skonczy zanim pociagna za spust.Moim zdaniem strasznie przewidywalny.A najgrosze jest to ze ta smierc tych ludzi w tym samochodzie byla zrobiona bez emocji i nijako.Ja rozumiem ze wszyscy sa na wycieczeniu i juz naprawde wszyscy sa zdesperowani.Ale zeby od tak zabijac wszystkich a zachwile czolg przyjezdza i koniec filmu to juz przesada.Dla mnie zakonczenie jest slabe i naiwne.Bardzo naiwne.Szczerze to juz dawno nie widzialem tak naiwnego zakonczenia.
Przewidywalne? Mnie akurat nie udało się przewidzieć zakończenia. Skłonny byłem sądzić, że - jak w setkach seryjnie kręconych filmów z dreszczykiem - owszem, straty ludzkie będą, ale koniec końców ta dość ładna nauczycielka po prostu zastąpi facetowi żonę zaś chłopcu matkę. A tu jednak nie!
Wydaje mi się, że właśnie zakończenie wynosi ten średni horror do poziomu niemal antycznej tragedii. Albo przynajmniej do poziomu szekspirowskiego dramatu o parze kochanków, gdzie jedno myśli, że drugie nie żyje więc popełnia coś niecofnionego... a wtedy to drugie się budzi i widzi, że nie już ma po co żyć. Tutaj też ci, co ocaleli myślą że...