Anna jest artystką wizualną, Magnús rybakiem, przechodzą przez proces separacji. Wychowują trójkę dzieci i spotykają się tak często, jak pozwalają im na to życiowa sytuacja i zobowiązania zawodowe.
Niezły dziwak z tego Pálmasona. Trochę skandynawski album rodzinny, trochę fantasmagoria po wywarze z islandkich porostów, a trochę opowieść o wielkim cierpieniu rodziców, jakie ukryte jest między uśmiechniętymi zdjęciami wspólnych wycieczek i grzybobrań. Scena z wypadkiem łuczniczym jest kluczowa: nie każda rana boli od razu, ale kiedy zaczyna -- o wrzasku można ogłuchnąć.
Kto by pomyślał, że Pálmason ma w sobie tyle poczucia humoru! Doprawiona realizmem magicznym eko-krytyka i zarazem słodko-gorzki portret rodziny w rozpadzie.