Miałam przyjemność czytać tę powieść około 4 lat temu, dopiero teraz zdecydowałam się jednak obejrzeć jej ekranizację. Fabuła jest odzwiedciedleniem tego co działo się w książce, wybitnej zresztą, i uważam, że jak na dwugodzinny film Newell wywiązał się bardzo dobrze z pracy reżysera. Ciężko jest w takim filmie przedstawić to co działo się w powieści, jednak ja oglądając go, wspominałam momenty gdy zgłębiałam karty dzieła Marqueza. Trudno będzie zrozumieć cały film nie czytając książki. Uwierzcie mi, że aby go naprawdę docenić trzeba wcześniej zajrzeć do "El amor en los tiempos del cólera". NIektórym osobom ten film może wydawać się trochę melancholijny, o powolnej, rozciągniętej na przestrzeni lat nietypowej akcji, jednakże tak być powinno, taka była powieść. Gabriel Garcia Marquez słynie z wylewnych dzieł, na których kartach porusza wiele tematów, teoretycznie tak błahe rzeczy jak miłość czy dojrzewanie są ukazane tu w sposób wyjątkowy, pełen głębokich rozważań i introspekcji we wnętrza bohaterów. Jest to także utwór doskonale obrazujący realia ówczesnej Kolumbii, szeroko ukazane zostały skutki rozprzestrzeniania się zarazy, wspomniano o ważnych wydarzeniach w historii kraju, poruszono wiele wątków, których połączenie ukazuje całkowicie sens utworu. Nie mówię, że jest to książka dla wszystkich, zapewne spodoba się tylko niektórym, podobnie jest z tym filmem, który jak na ekranizację filmową moim zdaniem jest całkiem dobry.
Zgadzam się z Tobą w 100%. Przeczytajcie najpierw książkę ;)
jeśli ekranizacja się nie broni sama, tylko trzeba przedtem przeczytać książkę, to jest słaba.
Absolutnie się z tym zgadzam!!!
Oczywiście! Moim zdaniem to wina scenarzysty. Są Oskary za adaptacje. Ten film na pewno go nie dostał.
Że co? A od kiedy to trzeba czytać książkę by oceniać film? :/ Bezsensowny topik.
Czytałam ksiązkę,urzekła mnie tak samo jak wszystkie dzieła Marqueza.Zgadzam się,że w książce fabuła była rozwlekła,iście melancholijny klimat,ale czytało mi się wyśmienicie.Natomiast po obejrzeniu filmu jestem zawiedziona.Dawno nie wynudziłam się tak podczas żadnego seansu...
Nie zauważyłem, by na początku filmu pojawił się napis "FILM TYLKO DLA WIDZÓW, KTÓRZY CZYTALI KSIĄŻKĘ". Nie było? No to chyba każdy ma prawo ocenić, kto oglądał...
A od siebie: to jest film, więc powinien mieć sens sam w sobie. Nie jest istotne czy jest jakaś książka z nim powiązana.
Nie czytałem książki, ale film mi się podobał. Oglądałem wczoraj po raz drugi.
A sam film jest słaby, najbardziej raziła mnie beznadziejna charakteryzacja.