a w nowych polskich filmach nie słychać nic? tylko mamrotanie???
Z podobnej przyczyny, z której kiedyś potrafiliśmy tworzyć kino genialne, a teraz często mamy problem z tworzeniem kina na poziomie chociażby przyzwoitym. Słabi fachowcy się za to zabierają. Biorą w ręce cyfrówkę i myślą, że nie wiele więcej pracy te całe kręcenie od nich wymaga. Bo przecież teraz wszystko takie proste - kręcisz w "cyfrze" zrzucasz na komputer, mutujesz i edytujesz za pomocą programu. Otóż okazuje się, że wcale to nie takie proste i trochę wysiłku również trzeba w to włożyć.
Chociaż muszę zaznaczyć, że nie wszyscy odwalają taką popelinę. Weźmy chociażby na warsztat Koterskiego (ostatni wielki polskiego kina - moim zdanie ofkorz). Pomimo kameralnego wykonania nie zauważyłem u niego problemów z dźwiękiem (nawet we wcześniejszych produkcjach).
To nie jest takie proste. To nie kwestia głośności. Weź jako przykład produkcje amerykańskie. Tam nawet jak aktorzy szepczą w zatłoczonym pomieszczeniu to wszystko słychać. I szept wcale nie jest pogłośniony - takie coś brzmiałoby nienaturalnie.
To jest kwestia czystości zapisu. Dźwięk musi być zapisany w bardzo wysokiej jakości i musi być zapisany niezależnie od obrazu. Musi być wyczyszczony ze wszelkich zakłóceń i naleciałości (elekty otoczenia - w tym tzw. "hałas" - należy uzyskiwać "sztucznie" i niezależnie, a potem odpowiednio łączyć z dźwiękiem głównym). W Polsce często wszystko nagrywane jest jednym ciurkiem i wstawiane tak jak zostało nagrane. Ważna jest również dykcja aktorów. Wszelkie niewyraźne kwestie należy dublować (aż do skutku), a nie wstawiać pierwszą lepszą bo szkoda kasy na powtarzanie.
Przecież na jedno wychodzi. Szkoda czasu bo czas to pieniądz. Każda godzina zdjęciowa kosztuje. Nie ma nic za darmo (no jak się dobrze pochodzi, to można jeszcze za darmo w ryja dostać).
Kurrrrrrła... Kiedyś to było...
Obecnie też produkuje się dobre i ambitne filmy. Twoje przekonanie wynika z faktu, że obecnie oglądamy głównie dobre filmy z tamtych czasów, a słabe, których było multum odeszły w zapomnienie.
Bo dialogi w Misiu były nagrywane w studiu. To jest po prostu dubbing, tylko w wykonaniu tych samych aktorów :)
Głosy w Misiu były słyszalne, ale też brzmiały nienaturalnie, za bardzo wybijały się, słychać że nie pochodził z planu filmowego. Mi to nie przeszkadzało, bo tworzyło to fajny klimat, ale łatwo mi wyobrazić sporą grupę ludzi których by to odrzucało. Winę ponoszą też aktorzy, sporo z nich posiada niewyraźną dykcję, ale często są wybierani ponieważ są popularni i pasują do konwencji (np: Andrzej Grabowski, który często gra w mrocznych, naturalistycznych dramatach i kryminałach).
przecież to bez sensu? to, że my w PRLu mieliśmy dubbingowane filmy to był ewenement na skalę światową. należy tego unikać, bo to naprawdę wygląda nienaturalnie. jak oglądam "Misia" to widać, że np. lekko otwierają usta, a tak głośno i czysto mówią... albo "wesoły Romek" - na chwilę odrywa rękę od banjo, a muzyka... cały czas gra! głosy ze studia są bez sensu, bo są zbyt czyste, nie wtapiają się w otoczenie. głos "na dworze" jest zupełnie inny
Dlatego teraz są dostępne w necie polskie napisy do polskich filmów, lol, a nawet i angielskie, jak chce się na przykład oglądać "arcydziełka" tego Vegi, to bez napisów ni w cholerę... A Andrzej Grabowski, żeby było śmieszniej, jak mamrocze to i równocześnie JE, szczyt szczytów :) Wolę już misiowe dubbingi!
Jaki ewenement? Odkąd powstał dźwięk w filmach w postprodukcji nakładają aktorzy swój głos, można nazwać to dubbingiem. Wystarczy pooglądać jak Pazura opowiada jak to robił w Krolu albo Psach. Od zawsze to było i jest. Nawet ten proces pokazany jest w filmie o karierze Grace Kelly, ewenement po byku.
W przyszłości chce zostać reżyserem (Nie komedii romantycznych xD), i takie tematy mi pomagają dowiedzieć się co ludzie oczekują
co do dźwięku to jest prawda, jednak chciałbym zaznaczyć że w starszych produkcjach słychać to lepiej, gdyż kamery nie rejestrowały dźwięku, i trzeba było go nagrywać od nowa w ten sam sposób co dubbing, jednak chyba za Misia już kamery rejestrowały dźwięk
Bo kiedyś filmowcy stosowali postsynchrony ,czyli aktorzy w studio dogrywali dialogi i do tego powinno się wrócić, bo większość polskich aktorów ma słabą dykcję nie mówiąc o tym że wielu nie umie po prostu grać
Tak samo jak np.ogląda się programy paradokomentalne typu,Trudne sprawy,Dlaczego ja,Ukryta prawda.To też są to programy amatorskie,a mają o wiele wyraźniejszy dźwięk niż np.polskie "hity" kinowe :D
Gdzieś kiedyś słyszałem tłumaczenie że współczesne polskie filmy mają cały dźwięk dostosowany do sal kinowych, by zapewnić odpowiedni nastrój widzowi. Przy wydawaniu filmu na telewizory zazwyczaj brak kasy lub czasu by przedstawić tony na odpowiednie do stereo. I w efekcie tego mamy bardzo wyraźne dźwięki mieszania herbaty czy stuku obcasów i jednocześnie mierny dźwięk dialogów.
Jestem świeżo po wczorajszym seansie (na YT jest cały film w wersji HD) i rzeczywiście wszystko ładnie słychać. Nie trzeba podgłaszać, muzyka nie przeszkadza. Nawet poety bełkotanie słychać wyrażnie.
Kwestie aktorów były po nakręceniu filmu nagrywane w studio i nakładane na obraz.
To zmienia, że zawsze dobrze słychać dialogi, nawet na wietrze słychać wyraźnie aktorów podczas oglądania filmu bo ich kwestie są nagrywane po czasie w studio i podczas montażu zastąpione tymi kwestiami wypowiadanymi na planie.
To się tyczy całego polskiego rynku filmowego, nawet dubbingów hollywodzkich filmów. Proszę posłuchać jakiegoś dubbingu filmów Marvela, dubbing cichy że trzeba podgłośnić a gdy wchodzi jakaś scena akcji z muzyką i efektami bez tekstu (oryginalny dźwięk) to nagle wszystko z 3 razy głośniej. Jak ktoś już wspomniał że bodajże Pazura to tłumaczył albo było na kanale TVfilmy dlaczego dźwięk w polskim kinie obecnie jest słabej jakości. Normalnie jak aktor jest mało zrozumiały to powinno się robić dogrywki dźwięku w studio, tak robi się na całym świecie. W Polsce dla oszczędności pomija się tę procedurę i wychodzą takie kwiatki jak np. filmy Veggety. Joanna Kulig która ma wadę wymowy i z reguły mówi nie wyraźnie w Pitbullu pana Veggety który oszczędza na postprodukcji i dialogi są ciche, bez napisów nie da się zrozumieć co ona mówi.