To, że macierzyństwo to nie obrazek z reklam, wiemy prawie wszyscy. Film to obraz rozchwianej emocjonalnie dziewczyny, samotnie zajmującej się malutkim dzieckiem (partner za granicą kręci film). Jest pełna poczucia winy z powodu niemożności karmienia piersią (następna presja na kobiety!), niepewna swoich umiejętności opiekuńczych, pełna lęku i niepewności. Paradoksalnie nawiązuje relacje z najbardziej nieprzewidywalnymi osobami, jakie spotyka na swojej drodze, jednocześnie nie ufając doświadczonej i wspierającej opiekunce. Postać Liz jest tak niespójna, że budziła moją złość w znacznie większym stopniu niż empatię.