Moje uszanowanie.
To straszne, jak wiele czynników miało wpływ (według mnie) na ostateczny kształt "Twin Peaks:Ogniu krocz ze mną". W realizacji nie brał udziału partner Lyncha w pisaniu scenariusza do serialu - Mark Frost. Pierwotna wersja filmu trwała podobno ponad pięć godzin, wyłoniono z tego nieco ponad 2 godziny. Stąd wiele bohaterów z serialu pojawia się tu na chwilę, jakby bezcelowo, niektóre nie pojawiają się wcale. Lara Flynn Boyle oraz Sherylin Fenn były zaangażowane w inne projekty. Nawet sam Kyle Mclachlan nie bardzo miał ochotę na udział w filmie, obawiając się, że już na zawsze będzie kojarzony z rolą agenta specjalnego Coopera. FWWM koncentruje się na postaci Laury, jej umieraniu. Brakuje humoru, który był częścią serialu. Na dodatek, podczas kręcenia Lynch chorował na przepuklinę.
Ze mną to było tak, że najpierw zostałem wielkim fanem serialu a dopiero potem Davida Lyncha i jego filmów. Gdy obejrzałem FWWM po raz pierwszy, odbierałem właściwie tylko obraz, gdyż film puszczany był przez jakąś niemiecką stację. Następnie oglądnąłem też w TVP i z 3x na wideo. Zanim zobaczyłem film przeczytałem jeszcze "Sekretny dziennik Laury Palmer". Zastanawiam się właśnie, na ile ta lektura pomogła mi w odbiorze filmu... Dałem dziewiątkę, tyle moim zdaniem się należy.